Wracamy do poselstwa Wojciecha Miaskowskiego z 1640 roku,
tym razem z bardzo ciekawym opisem wojsk tureckich. W drodze powrotnej Polacy
zatrzymali się na kilka dni w Bazarczyku[1].
Tu mieli okazję przyjrzeć się lokalnym oddziałom tureckim, które nie zrobiły
jednak na nich najlepszego wrażenia. Opis jest niezwykle wdzięczny, więc
pozwolę go sobie przytoczyć w całości:
Przyjeżdżając przed
obóz, gdzie pasza beł, na pół mile wyszło przeciwko nam wszystko wojsko
tureckie, którego in numero[2] nie
beło więcej nad 400. A beło piechoty – jak pół janczarki z taką strzelbą – 4 chorągwie,
a pod jedną chorągwią nie beło więcej nad 30 abo 20 [ludzi]. Konnych zaś beło 2
chorągwi, pod jedną siedziało w pancerzach 22 ładnych wyrostów z dzidami, a to
beli pokojowi paszyni. Za nim zaś szmatłastwo, chłopcy mniejsi drudzy beli niż
mój chłopiec. Druga chorągiew zaś, beło pod nią ze 30 koni. Tylko jeden po
usarsku siedział, drudzy tylko z dzidami w lada jakich sukmaninach. To wszystko
wojsko, co z nim ten pasza, tj. hetman polny, zawsze lecie w polu nad Czarnym
Morzem leży. Choć to ich przez kilka dni ściągało się do obozu, gdyż na nich 4 dni
w Bazarczyku czekaliśmy, aż się zjadą. Jednak ich tak mało i barzo lada jakich
beło, ze 100 chłopów, dobrych Polaków, hożych junaków, stłukliby to szmatłastwo
wniwecz, bo tylko na łbie zawój, a ze łba to pudło zdjąwszy, to chłop ni
trznadel. I tak dobrze powiedają o naszym jednym Mazurze, co się bał Turczyna,
i rozmyśliwszy się, uderzy nań. Zabiwszy go rzecze: „Nie ciebiem się bał, panie
kudła, ale twego pudła”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz