niedziela, 15 listopada 2020

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XXXVII

 


Zgodnie z obietnicą wracam w kąciku recenzji do armii szwedzkiej, gdyż ukazał się właśnie drugi tom pracy ‘The Lion from the North’ autorstwa Michaela Fredholma von Essen. Książka ma podtytuł ‘The Swedish army during the Thirty Years War: Volume 2, 1632-1648’, widzimy więc że dotyczy okresu po śmierci króla Gustawa II Adolfa. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku blogowych recenzji, najpierw przyjrzymy się strukturze pracy, a potem dodam kilka komentarzy od siebie.

Książka otwiera długa chronologia wydarzeń ‘szwedzkich’ w latach 1632-1648, od bitwy pod Lutzen do zakończenia działań militarnych na początku listopada 1648 roku. Następny w krótkim wstępie autor opisuje architekta szwedzkich sukcesów, czyli kanclerza Axela Oxenstiernę. Liczący ponad 120 stron rozdział pierwszy poświęcony jest kolejnym operacjom armii szwedzkiej w tytułowym okresie. Autor opisuje tu po kolei kolejne kampanie i najważniejsze bitwy, możemy tez prześledzić zmiany w naczelnym dowództwie armii szwedzkiej: Horn, Bernard Sasko-Weimarski, Baner, Torstensson, Wrangel a na końcu Karol Gustaw. Znajdziemy też tu informacje o składzie i liczebności armii polowych w najważniejszych bitwach, jak Wittstock i II bitwa pod Breitenfeld.

Kolejne rozdziały są już o wiele krótsze, koncentrują się bowiem na wybranych aspektach szwedzkiej wojskowości, często w nawiązaniu do sytuacji sprzed 1632 roku, opisanej w tomie I. I tak w rozdziale drugim poczytamy o zaciągu i liczebności armii szwedzkiej; w rozdziale trzecim o organizacji jednostek na poziomie regimentu i kompanii, a także artylerii i logistyce armii szwedzkiej. Rozdział czwarty omawia uzbrojenie i ekwipunek żołnierzy tej armii. W rozdziale piątym mamy nieco informacji o strojach wojskowych; w szóstym o taktyce i strategii szwedzkich armii; a w siódmy o marynarce wojennej. Ósmy rozdział to nader egzotyczna tematyka, opowiada bowiem o szwedzkich koloniach zamorskich: Nowej Szwecji i Złotym Wybrzeżu. Krótkie podsumowanie ocenia szwedzki wpływa na wojskowość europejską tej doby. Dwie niewielkie aneksy to lista miejscowości w których w 1648 roku Szwedzi mieli swoje siły garnizonowe i krótka notka o niemieckiej rymowance o Oxenstiernie (cytowanej we wstępie do książki).

Tak jak i w pierwszym tomie, godna uwagi jest oprawa graficzna pracy. Po raz kolejny kolorowe plansze z wizerunkami żołnierzy namalował Sergey Shamenkov: mamy tu osiem plansz, każda z dwoma postaciami, a także dodatkową postać z przodu i tyłu okładki. Wszystkie wizerunki z bardzo interesującymi opisami dotyczącymi wyglądu i wyposażenia. Kolejne 23 (tak, to nie literówka) plansze to kolorowe rysunki z kolekcji Riksarkivet, przedstawiające sztandary i kornety armii szwedzkiej w okresie po 1632 roku. Wreszcie ostatnia plansza to kolorowa mapa Świętego Cesarstwa Rzymskiego z podziałem na tzw. ‘okręgi cesarstwa’. W samym tekście czytelnik znajdzie mnóstwo czarno-białych ilustracji – od wizerunków władców i żołnierzy, przez obrazy przedstawiające bitwy, po współczesne zdjęcia zachowanych egzemplarzy broni i ekwipunku. Nie zabrakło i map najważniejszych bitew i teatrów działań.

Przyznam, że ten tom o wiele bardziej przypadł mi do gustu, pewnie dlatego że nie musiałem się zżymać na błędy związane z wojną o ujście Wisły. Bardzo dobrze czyta się zwłaszcza pierwszy rozdział, opisujący działania Szwedów po 1632 roku, co w połączeniu z chronologią i mapami pozwala bez problemu prześledzić wojenne epopeje ich armii. Szczególnie cenne są nieco mniej znane epizody – jak wojna szwedzko-duńska (wojna Torstenssona) czy kolonialne wyprawy do Ameryki i Afryki. Tak jak i w poprzednim tomie autor bazuje przede wszystkim na źródłach drukowanych i opracowaniach, tym razem mamy jednak w tekście sporo list armijnych z poszczególnych kampanii.

Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to w przypadku tego tomu trzeba mieć. Bardzo ciekawe ujęcie dalszych faz Wojny Trzydziestoletniej, gdzie możemy się zapoznać z operacjami armii szwedzkiej, zmianami w dowodzeniu, taktyce i wyposażeniu żołnierzy. Obydwa tomy jako mini-seria świetnie się uzupełniają i w przystępny sposób opisują armię szwedzką w pierwszej połowie XVII wieku. Do tego naprawdę świetna strona graficzna praca, znacznie ułatwiająca lekturę.

piątek, 6 listopada 2020

Odrąbać tyle głów i ramion



Październik 1685 roku, odwrót wojsk polskich w czasie wyprawy bukowińskiej. Philippe Dupont tak oto opisuje waleczną polską dragonię i piechotę:

Od tego momentu bitwa stała się jeszcze krwawsza, walczono niemal wręcz. Przy tej okazji najbardziej doświadczyliśmy przydatności kozłów hiszpańskich i toporów wojennych, w które, w miejsce szabel, wyposażeni są polscy dragoni i piechota. Efekty tej broni były przerażające.

Owe topory to berdysze piechoty, które Dupont nieco dalej opisuje następująco:

Topór wojenny jest bardzo ostrą bronią, kształtem zbliżoną do rzymskiego topora. Jego rękojeść ma około pięciu stóp długości.[1] Żołnierz nosi go na plecach, przytroczony pasem. Może nim zarówno kłuć jak i siec, trzymając go oburącz. Wątpię, by kiedykolwiek wynaleziono coś bardziej morderczego,. W ferworze bitwy żołnierz może ściąć nim łeb konia i odrąbać tyle głów i ramion, ile zdoła dosięgnąć.



[1] Prawdopodobnie chodzi o tzw. stopy paryskie – jedna stopa to nieco ponad 32 cm.