środa, 14 grudnia 2022

'Against the Deluge' w sprzedaży!



Własnie ukazała się moja trzecia książka w serii 'Century of the Soldier', zatytułowana 'Against the Deluge. Polish and Lithuanian armies during the war against Sweden 1655-1660'. Wbrew tytułowi jest tam też sporo informacji o walkach z Kozakami w czasie Powstania Chmielnickiego a także z Moskwą w okresie od 1654 roku. Książkę można zakupić na stronie wydawcy, przez jakiś czas będzie tam dostępna z bardzo miłym rabatem. 
Swoją drogą to mam jak widać ciekawą świecką tradycję: poprzednie książki ukazały się 15 grudnia 2020 i 15 grudnia 2021 roku ;) 

piątek, 18 listopada 2022

'Against the Deluge' idzie do druku

 


Miło mi poinformować, że moja najnowsza książka w serii 'Century of the Soldier 1618-1721' właśnie idzie do druku. 'Against the Deluge' to próba przybliżenia zagadnień organizacji, liczebności i działań bojowych armii polskiej i litewskiej w czasie Potopu, chociaż jest tam też sporo informacji na temat Powstania Chmielnickiego i wojny z Moskwą 1654-1667. Autorem kolorowych plansz jest, jak w poprzednich moich tytułach, Siergiej Szamenkow. 

Wstępne info o książce na stronie wydawcy, praca powinna się ukazać w grudniu. Jako że z reguły przez pierwszy tydzień po wydaniu powinna być w specjalnej, niższej cenie, na pewno zamieszczę uaktualnione informacje na jej temat przy okazji wydania.

niedziela, 23 października 2022

To Chorwatów, to Francuzów, to Wallonów

 


W lutym 1621 roku książę Jerzy Zasławski raportował królowi Zygmuntowi III sytuację lisowczyków powracających ze służby cesarskiej. Żołnierze ci chcieli się w tym momencie zaciągnąć na służbę Rzplitej, by wejść w skład armii szykowanej do walki z Turkami. Zasławski odradzał zaciągnięcie całego pułku, sugerując wręcz by chorągwie zostały zwinięte a ludzie odesłani do domów. Motywował to tym, że lisowczycy jako kupy swawolne będą niszczyć tereny przez które przyjdzie im maszerować, z wielkim i niesłychanym przekleństwem. Zamiast tego sugerował, by rotmistrzowie królewscy wybrali co lepszych żołnierzy z rozwiązanych jednostek i zaciągnęli ich do swoich chorągwi, gdzie będą podlegać dyscyplinie wojskowej. Najciekawszy fragment dotyczy składu ‘narodowościowego’ wracającego pułku: Bo tam już Polaków mało, jako sami powiadają, wybito co najlepszych, a zaś nacisnęło się to Chorwatów, to Francuzów, to Wallonów, których jaka fides[1] i jakie obsequium[2] racz to WKM obaczyć. Bardzo ciekawie musiała wyglądać taka maszerująca ‘międzynarodowa’ ekipa tej jazdy.



[1]              Wyznanie, czyli w tym kontekście religia.

[2]              Podległość.

poniedziałek, 3 października 2022

By the sword, famine, sickness and cold

 


Jako że już październik, zabrałem się za pisanie następnej książki (tak, miesiąc odpoczynku pomiędzy pisaniem zleciał nader szybko). Po ‘Potopie’ teraz czas na wojnę chocimską 1621 roku. Wypisując sobie co ciekawsze fragmenty z relacji sir Thomasa Roe, angielskiego ambasadora w Konstantynopolu, znalazłem zapisek dotyczący strat tureckiej armii w czasie kampanii chocimskiej w 1621 roku. Mimo że liczby wydają się nader przesadzone, to jednak warto je podać, wszak Roe czerpał informacje bezpośrednio od Turków. Tłumaczenia z języka angielskiego własne, czyli jak to często nader luźne. Roe wspomniał, że armia turecka miała pod Chocimiem 300 000 ludzi, ‘mimo że niektóre raport mówią [nawet] o 600 000’. Co więc napisał o stratach:

Według relacji tych biorących udział w owej wojnie, w tureckim obozie, od miecza, głodu, chorób i chłodu, zginęło około 80 000 ludzi i około 100 000 koni; a ci którzy przeżyli, po powrocie wyglądali tak nago, biednie i chorowicie, że byli widocznym przykładem tego jakie poniesiono straty i przez co musieli przejść.

Co ciekawe, Roe wspomniał też i o stratach strony polskiej:

Polacy, w swych okopach, stracili blisko 20 000 [ludzi] z powodu głodu na który cierpieli w czasie oblężenia.

wtorek, 2 sierpnia 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. LI

 


W styczniu tego roku recenzowałem na blogu pierwszy tom pracy Michaela Fredholma von Essena Charles X’s Wars. Armies of the Swedish Deluge 1655-1660, z serii Century of the Soldier 1618-1721. Dzisiaj pora na recenzję drugiego tomu, zatytułowanego The Wars in the East, 1655-1657. Książka podzielona jest na 19 rozdziałów, które w opisują w sposób chronologiczny ciąg wydarzeń od wybuchu wojny Rzeczpospolitej z Moskwą w 1654 roku do wkroczenia wojsk cesarskich do Polski w 1657 roku i wyruszenia Karola X Gustawa do Danii. Mamy tu więc najważniejsze starcia z tego okresu, z tymże niektóre opisy są nader obszerne (Warszawa, Wojnicz czy Gołąb) a niektórym poświęcono znacznie mniej miejsca (np. Prostki to zaledwie 14-zdaniowy akapit). Wydaje mi się że dużą rolę w takim a nie innym opisie danego starcia odegrała dostępność materiałów w języku szwedzkim, w tym przetłumaczonych na ten język artykułów polskich autorów jak Jan Wimmer czy Jerzy Teodorczyk. Z tego też powodu nie znajdziemy tu raczej nic o czym w Polsce już nie napisano, aczkolwiek bez wątpienia ciekawa jest spora ilość ODB, przede wszystkim armii moskiewskiej i szwedzkiej. Bitwy są często opisane dosyć ogólnie, np. bez podania strat walczących, co z jednej strony wytłumaczone jest różnicą informacji w źródłach, z drugiej jednak strony do owych źródeł nie mamy żadnego odwołania – znów (przynajmniej jeżeli chodzi o armie polską i litewską) zapewne z powodu ich niedostępności w języku szwedzkim bądź angielskim. Prowadzi to czasami do wpadek, jak wtedy kiedy dowiadujemy się, że wiosną 1656 roku Puck poddał się Szwedom, gdy w rzeczywistości utrzymał się w rękach polskich przez całą wojnę. Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu rozdziały 13 i 14, opisujące walki szwedzko-moskiewskie w Ingrii i Kexholm, starcia w Karelii i moskiewskie oblężenie Rygi. Są to tematy słabiej u nas znane więc ciekawe było o nich poczytać, bo też teatr działań odległy i nietypowy.

Tym razem na kolorowych planszach nie znajdziemy wizerunków żołnierzy, mamy za to 10 flag należących do różnych armii, narysowanych przez Tomasza Nowojewskiego. Siergej Szamenkow jest z kolei autorem pięciu czarno-białych rysunków przedstawiających żołnierzy – podobnie jak to miało miejsce w pierwszym tomie. W tekście znajdziemy bardzo dużo ilustracji z epoki, jak ryciny Dahlbergha, mapy bitew, portrety dowódców czy wizerunku żołnierzy; także zdjęcia obecnego stanu niektórych miejsca opisywanych w książce. Na duży plus można zaliczyć aż 14 map (niektóre łatwo rozpoznawalne dla polskiego czytelnika…) przedstawiające główne bitwy i oblężenia z okresu 1654-1657.

Ocena w rankingu blogowym [trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to, tak jak w przypadku pierwszego tomu, można mieć. Duża część tego tomu opisuje wydarzenia które polski czytelnik ma dostępne w o wiele obszerniejszych i dokładniejszych opracowaniach rodzimych autorów. Uwagę przyciąga jednak zdecydowanie opis konfliktu szwedzko-moskiewskiego, duża ilość map i dobrze poprowadzona narracja konfliktu, idealna jako wprowadzenia tematu. Na pewno dobrze się to uzupełnia z pierwszym tomem i wraz z zapowiadaną trzecią częścią (czyli działaniami w okresie 1658-1660, włącznie z wojnami duńskimi) będzie stanowiło ciekawą serię, w solidny sposób przybliżający zagadnienia konfliktu polsko-szwedzkiego i związanych z nim wojen. Jako takie jest na pewno bardzo ważną i przydatną lekturą na rynku anglojęzycznym, przybliżając czytelnikom mniej znany konflikt z udziałem Rzplitej.

środa, 27 lipca 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. L

 



W ramach serii wydawniczej Century of the Soldier 1618-1721 ukazał się właśnie pierwszy tom nowej podserii, zatytułowanej Series Special. Znany ukraiński rysownik, badacz i reenaktor, Siergiej Szamenkow, dobrze znany czytelnikom serii jako rysownik kolorowych plansz i czarno białych ilustracji, tym razem debiutuje jako autor książki. Tom który chciałbym dzisiaj omówić to Charles XII’s Karoliners. Volume 1: The Swedish Infantry and Artillery of the Great Northern War 1700-1721. Co prawda armia szwedzka w okresie Wielkiej Wojny Północnej była już przedstawiana w innych tomach w ramach tej serii, tu jednak mamy do czynienia z bardziej specjalistycznym a i o wiele bardziej cieszącym oko (o czym za chwilę) podejściem. Jak wskazuje tytuł, autor omawia tu zagadnienia związane z piechotą i artylerią Karola XII, jazda będzie opisana w drugim tomie. Praca podzielona jest na siedem rozdziałów:

1.      Formacje i taktyka piechota Karola XII

2.      Broń i wyposażenie piechoty

3.      Mundury regimentów piechoty (krajowych i zaciężnych)

4.      Mundury i wyposażenie oficerów piechoty

5.      Broń oficerów piechoty

6.      Mundury artylerzystów

7.      Płaszcze oficerów artylerii

Niektóre z tych rozdziałów, jako bardzo specjalistyczne, to raptem kilka stron; zdecydowanie najobszerniejszy jest rozdział trzeci (67 stron), a ilość detali w nim jest wręcz powalająca. Omówiony jest każdy szczegół stroju, dosłownie od stóp (buty) do głów (różne rodzaje nakrycia głowy). Opisy oparte są o zachowane egzemplarze muzealne, źródła ikonograficzne, a także źródła i opracowania które ukazały się drukiem. Niezwykle bogata jest warstwa ilustracyjna. Z jednej strony mamy tu aż 41 kolorowych wizerunków oficerów i żołnierzy, autorstwa Siergieja – każdy z opisem identyfikującym typ żołnierza, jednostkę w której służył a także szczegóły jego stroju i wyposażenia. Do tego mnóstwo fragmentów obrazów z epoki (w tym kolorowych zdjęć), doskonałej jakości (w większości kolorowych) zdjęć zachowanych strojów, broni i wyposażenia, a także czarno-białych rysunków Siergieja przedstawiających różne elementy strojów. Co ważne, tak nazwy jednostek jak i elementy strojów czy materiały używane do ich uszycia mają zarówno nazwy w języku angielskim jak i szwedzkim, co może być bardzo przydatne dla zainteresowanych armią szwedzką. Mimo że praca operuje dosyć specjalistycznym językiem, skupiającym się na specyficznych aspektach (jak elementy stroju i wyposażenia), książkę czyta się bardzo płynnie. Jedyna drobna uwaga jaką mam – aż się prosiło, żeby czarno-biały rysunek ze strony 71, przedstawiający szwedzkiego muszkietera w zdobycznym saskim stroju (czerwonym), zrobić w kolorze, na pewno wyglądałby o wiele ciekawiej jako kontrast do (głównie) niebieskich mundurów Szwedów. Poza tym trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do zawartości tego tomu, który w bardzo dokładny i przystępny sposób zajmuje się zagadnieniami umundurowania piechoty i artylerii szwedzkiej Karola XII.

Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to zdecydowanie trzeba mieć. Dla wszystkich zainteresowanych szwedzką wojskowością czy armiami walczącymi w Wielkiej Wojnie Północnej – czy to historyków badających temat, rekonstruktorów odtwarzających Szwedów czy wargamerów szukających inspiracji dla malowania swoich armii – to wręcz praca niezbędna, pełna niezwykle ciekawych materiałów źródłowych i rekonstrukcji wyglądu, umundurowania i uzbrojenia żołnierzy. Z dużą niecierpliwością czekam na tom drugi z materiałami na temat kawalerii, nie wątpię że będzie na równie wysokim poziomie.


środa, 20 lipca 2022

Przy małej miarce wódki i lulce tytoniu

 


Robiłem sobie wczoraj notatki do oblężenia Torunia w 1658 roku i natknąłem się przy okazji na bardzo ciekawy zapis autorstwa Piotra de Noyers, sekretarza królowej Ludwiki Marii. W liście z 14 stycznia 1659 roku w bardzo ciekawy sposób scharakteryzował on Polaków:

Słusznie Wpan powiadasz, że Polacy byliby niepokonani, gdyby umieli wojować. Niema na całym świecie narodu, któryby tak łatwo znosił trudy ciężkie, a przy małej miarce wódki i lulce tytoniu obejdą się bez chleba; jak go mają, to go zjedzą więcej, niż kto inny, a kiedy go niema, to też z głodu nieumierają; śpią zaś na śniegu jak w łóżku najlepszem. Ale z nieostrożności wszystkie nasze klęski pochodzą; ile razy przegramy, zawsze brak przezorności tego przyczyną, nieprzyjaciel bowiem najczęściej nas zastanie albo przy obiedzie, albo w łóżku, bez posterunku, bez straży.

 

wtorek, 12 lipca 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XLIX

 



Dzisiaj w kąciku recenzji znów coś po polsku. Niedawno temu ukazała się praca o bardzo ciekawej tematyce, zatytułowana Formacje zbrojne samorządu szlacheckiego województw poznańskiego i kaliskiego w okresie panowania Jana Kazimierz (1648-1668). Jej autorem jest Bartosz Staręgowski, jest to jego praca doktorska napisana pod opieką profesora Dariusza Kupisza. Jak to zwykle przy recenzjach, najpierw przyjrzymy się strukturze pracy, a potem skupimy się na różnych jej aspektach i szczegółach.

Zaczynamy od krótkiego wstępu, omawiającego ogólnie temat książki, bazę źródłową, aktualny stan badań tego zagadnienia a wreszcie omówienie struktury pracy. Następnie mamy pięć rozdziałów i siedem aneksów. Rozdział pierwszy jest o tyle ciekawy, że wykracza poza ramy czasowe książki, omawia bowiem (i tu wielka gratka dla mnie) wojska samorządowe za panowania Zygmunta III i Władysława IV. Mamy tu więc kwestię podziału administracyjnego obydwu tytułowych województw, a także różne formacje zbrojne wystawianie od okresu bezkrólewia przed objęciem rządów przez Zygmunta III, przez wojny toczone za jego panowania, aż po okres rządów Władysława IV. Widzimy tu więc, jak zresztą i w kolejnych rozdziałach, omówienie pospolitego ruszenia i wojsk powiatowych, w kolejnych częściach pracy znajdujemy też oczywiście wyprawy łanowe. Panowanie Jana II Kazimierza, czyli główne zagadnienie omówione w pracy, to rozdziały drugi, trzeci i czwarty. Pierwszy z nich dotyczy wojsk samorządowych w czasie walk z Kozakami (1648-1650), drugi w okresie „Potopu” (1655-1660), a trzeci okresu 1660-1668, skupiając się głównie na sytuacji w zniszczonych, w następstwie wojny szwedzkiej,  województwach wielkopolskich a także w czasie rokoszu Lubomirskiego. Rozdział piąty to analiza kadry oficerskiej dowodzącej wojskami samorządowymi, gdzie Autor analizuje pochodzenie społeczne, działalność wojskową i polityczną i buduje bardzo interesujący obraz dowódców samorządowych. Jeżeli chodzi o aneksy, to dwa to zestawienie struktur organizacyjnych wojsk powiatowych, dwa kolejne pospolitego ruszenia a jeden dotyczy wypraw łanowych. Niezwykle obszerny jest aneks szósty, w który znajdziemy informacje dotyczące 122 oficerów i urzędników omówionych w rozdziale piątym. Ostatni aneks to lista konstytucji sejmowych z okresu 1587-1668, dotyczących wojsk samorządowych.

Rozdziały 1-4 to istna kopalnia informacji o różnych formacjach i jednostkach wojsk samorządowych. Autor rysuje za każdym razem wyraźne tło wydarzeń prowadzących do powołania pospolitego ruszenia czy wojsk powiatowych – czy to w kontekście walk z Kozakami czy Szwedami. Omówione są zagadnienia finansowania wojska, jego liczebności, kadry i organizacji. W oparciu o znaczną ilość zachowanych dokumentów źródłowych, dostajemy to bardzo szczegółowe wypisy dotyczące każdej zaciągniętej jednostki, często wraz z opisami jej wyposażenia czy nawet sztandarów. Czytelnik znajdzie tu mnóstwo informacji dotyczących problemów z finansowaniem wojska, utrzymywania jego dyscypliny i działań bojowych. Sama lektura przypisów przynosi, dla tych którzy lubią potem sami grzebać w źródłach (to ja, to ja!), mnóstwo niezwykle ciekawych materiałów, do których można potem sięgnąć by dowiedzieć jeszcze więcej ciekawostek. Autor opisuje cały cykl formowania jednostek: od decyzji ich utworzenia, przez wszystkie związane z tym problemy, poprzez popisy, udział w walkach i różnorodne problemy po zakończeniu walk. Bardzo dokładnie opisane jest zagadnienie udziału wojsk wielkopolskich w czasie „Potopu” – od kompromitacji pod Ujściem do nieomal powszechnego powstania w okresie 1656-1657. Lekturę ułatwiają mapy i schematy autorstwa dra Staręgowskiego, które pomagają lepiej zrozumieć strukturę wojsk i opisywane działania wojenne. Te cztery rozdziały w bardzo dokładny sposób ilustrują wkład województw poznańskiego i kaliskiego w wysiłek obronny Rzplitej, jednocześnie znakomicie przedstawiają złożoną strukturę wojsk samorządowych i jej rolę w działaniach na terenie Wielkopolski i poza nią.

Bardzo szczegółowy jest rozdział piąty, dotyczący kadry wojsk samorządowych – tak pospolitego ruszenia jak i formacji zaciężnych. Widzimy tu wzajemną relację (a czasami jej brak) pomiędzy kandydatami na oficerów a ziemiami finansującymi wysiłek wojskowy. Możemy się dużo dowiedzieć na temat jakości i doświadczenia owej kadry, co pozwala lepiej zrozumieć zachowanie ich wojsk w czasie walk. Aneksy omawiające różne formy wojsk samorządowych to znów kopalnia informacji na temat typów wystawianych formacji, ich liczebności i okresu służby.

Książka jest oparta o bardzo rozległą bazę źródłową, gdzie niezwykle ważną rolę odgrywają źródła rękopiśmienne (takie jak komisje grodzkie ze zbiorów Archiwum Państwowego w Poznaniu), nie brak tez oczywiście dużej ilości źródeł drukowanych jak i opracowań. To kolejna ogromna zaleta tej pracy, bo dla dociekliwych stanowi ona świetny punkt wyjściowy dla badań nad tematem. Liczne tabele i wykresy pozwalają w łatwy sposób prześledzić skomplikowaną czasami organizację wojsk wojewódzkich. Bardzo przejrzysta struktura pracy, jasno wyjaśniona przez Autora we wstępie, także ułatwia lekturę, bo ułatwia szybkie ‘przeskakiwanie’ w ramach rozdziałów, jeżeli chcemy poczytać o konkretnym aspekcie czy okresie. Przyznaję że przeczytałem książkę w jeden dzień, lektura – mimo dużej ilości danych (no ale ja akurat uwielbiam tabelki) – sprawiła mi naprawdę dużą frajdę bo też tematyka jest tu niezwykle fascynująca.

Z uwag krytycznych nieco dziwi mnie używanie wszędzie w tekście określenia ‘arkebuzerzy’ a nie ‘arkabuzerzy’. Wiem że niektórzy badacze traktują to wymiennie, z kolei inni (włącznie z takim kanapowym historykiem jak ja) zawsze podkreślają jednak odrębność ‘arkabuzerów’ i stosują właśnie taką, zresztą zgodną ze źródłami, formę. Miałem jednak już okazję sobie na ten temat porozmawiać z Autorem omawianej pracy i trochę Mu o to pozawracać głowę (bardzo dziękuję za dyskusję). Drugą drobną uwagą jest kwestia angielskiego podsumowania pracy, zamieszczona na końcu książki. Niestety można się za głowę złapać, bo tłumaczenie wygląda bardzo słabo i wiele zdań nie ma tu większego sensu. To przykre, bo chociaż polski czytelnik raczej nie zwróci na to uwagi, to jednak warto żeby te kilka stron miało ręce i nogi. Stąd też drobny apel do historyków którzy zamieszczają w swoich książkach czy artykułach angielskie podsumowanie – Drodzy Państwo, naprawdę warto się do tego przyłożyć. Jeżeli tekst dotyczy zagadnień militarnych, proszę dać znać, zawsze chętnie pomogę to ogarnąć (łatwo można znaleźć do mnie kontakt czy to na blogu, FB czy przez Academia.edu). No ale to już taka dygresja, wracajmy do recenzji.

Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to zdecydowanie trzeba mieć. Mamy tu bardzo dobrze opracowane zagadnienie wojsk wystawianych przez województwa poznańskie i kaliskie, oparte o bogatą warstwę źródłową i opisujące tak naprawdę dłuższy okres niż w tytule (więc i miłośnicy Zygmunta III i Władysława IV znajdą tu coś dla siebie). To bardzo ciekawa tematyka, do tego dobrze wpisana w kontekst kolejnych działań wojennych przeciwko Kozakom, Szwedom i Brandenburczykom. Zdecydowanie dla każdego kto interesuje się wojskowością polską w XVII wieku jest to bardzo przydatna pozycja. Należy mieć nadzieję, że dr Staręgowski będzie kontynuował badania w tej materii i ukażą się w przyszłości kolejne prace jego autorstwa.

poniedziałek, 4 lipca 2022

Mieszkańcy tych miejscowości są bardzo bezczelni

 


Bardzo dawno nie blogowałem tutaj, skupiając się na pisaniu na FB. Do tego jeszcze powstaje kolejna książka, więc sami wiecie rozumiecie… Wypada jednak nieco tu odkurzyć i wrzucić jakieś nowe wpisy. Na dzień dobry urocza powiastka z Dziennika podróży 1670-1672 Ulryka Werduma. W listopadzie 1670 roku, przejeżdżając przez Rawę zapisał takie oto wydarzenie:

Mieszkańcy tych miejscowości [Rawy i Michowic], mężczyźni i kobiety, są bardzo bezczelni. Przed paru dniami było tu pięciu polskich szlachciców u jednej szlachcianki w gościnie. Kiedy się nie chcieli zachować w spokoju, porwała szlachcianka za szablę ze ściany, zadała nią wszystkim pięciu drągalom rany i wypędziła ich samych z domu. Byłaby ich niezawodnie i dalej ścigała, gdyby jeden z nich nie był jej z pistoletu ręki przestrzelił.

Zaprawdę powiadam Wam, nie wiem co tam się działo, ale impreza musiała być przednia.

wtorek, 8 marca 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XLVIII

 


Tym razem recenzja, którą obiecywałem jakiś czas temu na moim blogowym FB. Chodzi mianowicie o książkę Armia Chanatu Krymskiego. Organizacja i taktyaka (XV-XVIII w.), której autorem jest Amet-chan A. Szejchumierow. Praca składa się z krótkiego wprowadzenia i z trzech rozdziałów. Pierwszy z nich opisuje dotychczasowy stan badań tytułowego zagadnienia i omawia najważniejsza źródła dotyczące wojskowości tematu. Pozostałe dwa rozdziały to omówienie organizacji armii i taktyki tatarskiej.

Rozdział opisujący organizację armii Chanatu jest z kolei podzielony na kilka podrozdziałów (te z kolei na kolejne części). I tam mamy tu zagadnienie struktury wojskowej, w której autor omawia gwardię chańską (tak pieszą jak i konną), artylerię, oddziały szlachty krymskiej, pospolite ruszenie, a także służbę (jak stajenni, pasterze, etc). Druga część tego podrozdziału mówi o organizacji wojsk, mamy tu omówienie takich zagadnień jak kosz, boluk, bayrak i ałaj. Następna część to omówienie cudzoziemców w armiach Chanatu, rekrutowanych spośród tych mieszkających na Krymie jak i poza nim (rozliczne ordy nogajskie). Sporo miejsca poświęcono tu różnego rodzaju Kozakom w armiach Chanatu, a także ludom z Kaukazu. Ostatnia część tego rozdziału to zagadnienie reform wojskowych Szahin Gereja z lat 1775-1783, zmierzających do wykształcenia zawodowej armii.

Rozdział trzeci to analiza taktyki wojsk krymskich. Także i tu znajdziemy podział na kolejne części. Pierwsza z nich to taktyka Tatarów ‘w walkach na polu’, od przygotowania do bitwy, przez harce, po taktyki w samej bitwie (np. taniec tatarski czy próby oskrzydlenia przeciwnika). Autor omawia tu zarówno walkę przy użyciu łuków jak i starcia wręcz; pozorowane ucieczki i ataki z zaskoczenia. Na koniec tej części możemy też poczytać o zmianach w taktyce tatarskiej na przestrzeni wieków. Druga część tego rozdziału to walka przeciw oddziałom używającym broni palnej, a także zagadnienie używania takiej broni przez samych Tatarów. Kolejna część to przykłady walki na wyczerpanie i osaczanie przeciwnika. Następna zaś dotyczy dowodzenia wojskami tatarskimi – ze szczególnym uwzględnieniem znaków bojowych i instrumentów. Piąta część rozdziału omawia walki z taborem i sposoby w jaki Tatarzy starali się go pokonać. Kolejna część to omówienie strat tatarskich w bitwach, gdzie autor analizuje różne przekazy źródłowe, wskazując jak często zawyżane były liczby tak walczących jak i poległych Tatarów. W części siódmej znajdziemy przykłady działań oblężniczych i szturmów. Rozdział kończy część mówiąca o stosunku zwycięstw i porażek tatarskich, gdzie autor często poddaje w wątpliwość to co źródła z epoki mogły podawać jako zwycięstwo nad Tatarami.Czytelnik znajdzie tu też jeden aneks, z liczebnością wojsk z bronią palną za panowania chana Sahiba-Gireja I (1532-1551). W tekście znajdziemy sporo ilustracji przedstawiających Tatarów, głównie z XVIII i XIX wieku.

Na końcu książki znajdziemy niezwykle obszerną bibliografię, składającą się z 850 pozycji (z tego 317 źródłowych). Jest ona ponumerowana, autor stosuje bowiem bardzo przeze mnie nielubiany sposób przypisów. Wszystkie odnośniki bibliograficzne zapisane są w tekście, np. w formie ‘poniesiono duże straty (12, s.68)’, więc chcąc się dowiedzieć skąd autor zaczerpnął daną informację, trzeba przewertować do końca książki i znaleźć odpowiednią pozycję. Jest to o tyle irytujące, że czasami taki cytat z przypisem podany jest bez kontekstu (np. daty rocznej), co jeszcze bardziej konfuduje w czasie lektury. A że jest ich naprawdę sporo (bo czasami mamy kilka takich odnośników w jednym akapicie) to bardzo szybko lektura staje się męcząca. Znalazłem też jeden błąd w bibliografii (być może przy składaniu wersji polskiej?), gdzie Żywot Tomasza Zamojskiego autorstwa Żurkowskiego został zaliczony do opracowań, podczas gdy powinien znaleźć się wśród źródeł. Odkładając jednak na bok zagadnienie irytujących przypisów, wypada skomentować treść książki. To bardzo interesujące opracowanie, niezwykle dokładnie analizujące różne zagadnienia dotyczące wojskowości tatarskiej: od liczebności do taktyki. Autor porusza tu wiele niezwykle ciekawych zagadnień, dodając wiele do dyskusji dotyczącej chociażby liczebności wypraw tatarskich i możliwości mobilizacyjnych Chanatu1. Bardzo duża ilość materiałów źródłowych dotyczących wojskowości tatarskiej sprawa, że praca ta bez wątpienia stanie się niezbędną dla każdego historyka badającego konflikty z udziałem Chanatu. Nieco słabiej wypadają fragmenty gdzie autor podaje – jako porównanie – fragmenty dotyczące innych konfliktów. A to cytuje nieaktualne już badania (rozstrzelanie husarii pod Gniewem w 1626 roku), wyciąga dziwne wnioski dotyczące taktykę wojsk polskich w czasie wojny 1626-1629, czy wreszcie podaje anegdotyczne wręcz wydarzenie jakim miało być przejść brandenburskiego regimentu kirasjerów na stronę Tatarów w czasie Potopu2. Nie wiedzieć też skąd, husaria według tej książki miała na uzbrojeniu ‘długie piki’ – nie wiem tylko czy to błąd autora czy tłumacza.

Podsumowując, mimo że wciąż będę narzekał na fatalny sposób zapisu przypisów bibliograficznych, jest to bardzo dobre opracowanie, omawiające w nader wyczerpujący sposób różne aspekty tatarskiej wojskowości. Ogromną ilość drobnych cytatów i odnośników do bibliografii może być nieco męcząca na czytelnika, ale jednocześnie pozwala na dogłębne zarysowanie tytułowych zagadnień. Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to w tym przypadku trzeba mieć, zwłaszcza jeżeli ktoś jest zainteresowany tatarską wojskowością lub konfliktami z Chanatem.

1 A to zawsze drażliwy temat, o którym można się było nawet ostatnio przekonać w komentarzach na moim blogowym FB. Cóż, historia to zawsze rzecz otwarta na interpretacje…

2 Po pierwsze armia brandenburska nie miała jednostek kirasjerów, po drugiej oficer nazwiskiem Kahlkopf nie figuruje w żadnym znanym spisie dowódców brandenburskich regimentów jazdy.

poniedziałek, 7 marca 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XLVII

 


W tym tygodniu spróbuję nieco nadrobić zaległe recenzje na blogu. Na dobry początek zupełna nowość, przyszła pocztą dzisiaj rano. Ktoś może zapytać, i co, już przeczytana? Ano tak, praca nie jest może zbyt długa (113 stron), ale jest o tak interesującej tematyce i napisana w tak przystępny sposób, że wręcz ją ‘pochłonąłem’ (urok wolnych poniedziałków). Chodzi mianowicie o pracę rumuńskiego badacza Florina Nicolae Ardeleana, zatytułowaną On the borderlands of great empires. Transylvanian Armies 1541-1613, która właśnie się ukazała w ramach serii From Retinue to Regiment 1453-1618. Temat niezwykle ciekawy, nic więc dziwnego że od razu zabrałem się za lekturę. Jak zwykle zaczniemy od ogólnego opisu pracy, a potem nieco komentarzy ode mnie.

Praca podzielona jest na cztery rozdziały. Pierwszy z nich omawia historię Siedmiogrodu pomiędzy 1541 i 1613 rokiem. Możemy tu więc prześledzić próby utworzenia osobnego księstwa i rozliczne zawirowania polityczne pomiędzy zwolennikami niezależności a relacji z Habsburgami bądź Turcją. To nieomal kalejdoskop zmieniających się mniej lub bardziej wojowniczych władców, wśród których znajdziemy naszego dobrego znajomego Stefana Batorego. Czytelnik znajdzie tu także wiele informacji na temat organizacji administracyjnej Siedmiogrodu, sejmu i rady książęcej, a także specyficznego podziału społecznego kraju. Rozdział drugi omawia siedmiogrodzką wojskowość, z podziałem na poszczególne najważniejsze formacje. I tak mamy tutaj: szlachtę, wiejską milicję (pospolite ruszenie), Szeklerów, Sasów, gwardię książęcą, hajduków, a także pomniejsze grupy jak bojarzy czy strzelcy. Przy każdej formacji autor podaje dużo źródłowych informacji dotyczących wyposażenia, organizacji i działań bojowych w różnych konfliktach z udziałem Siedmiogrodu.W trzecim rozdziale autor opisał najważniejsze twierdze siedmiogrodzkie, ich system obronny, wyposażenie i garnizony. Znajdziemy tu zarówno fortece nadgraniczne jak i ufortyfikowane miasta. Ostatni rozdział to przegląd działań bojowych w latach 1551-1613. Mamy tu więc konflikty zewnętrzne, interwencje tureckie i habsburskie, a także kampanie Michała Walecznego. Opisane są tu też najważniejsze bitwy z udziałem wojsk siedmiogrodzkich.

W tekście znajdziemy nieco czarno-białych ilustracji z epoki: portrety władców i dowódców, przedstawienia bitew, oblężeń i fortec. Do tego dwie mapy z podziałem administracyjnym i trzy diagramy bitewne. Bardzo miłe dla oka są plansze kolorowe, autorstwa rumuńskiego rysownika Catalina Draghici. Pozwolę sobie wymienić spis wizerunków, bo na pewno może to zainteresować polskiego czytelnika. Wszystkie mają krótkie opisy na końcu książki. Łącznie z rysunkiem z okładki mamy tu 11 żołnierzy i jedno działko:

- konny gwardzista i pieszy hajduk (z okładki)

- konny szlachcic i uzbrojony wieśniak

- konny Szekler

- piechur saski z Sibiu + działko polowe

- drabant z granicy zachodniej

- niemiecki lancknecht z armii generała Castaldo

- hiszpański pieszy arkebuzer z armii generała Castaldo

- wołoski kurtan z armii Michała Walecznego

- śląski kirasjer z armii Basty

Jak widać interesująca mieszanka, bo mamy tu zarówno żołnierzy lokalnych jak i ‘gości’ z armii habsburskiej.

Szczerze mówiąc nie mam praktycznie żadnych krytycznych uwag, acz w jednym czy dwóch miejscach Stefan Batory jest opisany jako ‘king of Polish-Lithuanian Commonwealth’, co oczywiście nie jest do końca prawdą – z drugiej zaś strony w innym miejscu autor określa go właściwie jako ‘króla Polski’ więc to zapewne tylko drobne niedopatrzenie. Inna uwaga, acz ‘z zupełnie innej beczki’ , dotyczy tego, że książka jest relatywnie krótka, bo człowiek chciałby po prostu poczytać o tym więcej. Z czego jednak wiem, jest szansa na to, że autor wyda kolejną pracę (prace?) w tej serii, więc zdecydowanie trzymam za to kciuki. Książka ma naprawdę sporą bibliografię, włącznie ze źródłami archiwalnymi, w tekście widać że autor często po nie sięga, podając mnóstwo ciekawych szczegółów – czy to wyposażenia wojska czy też działań bojowych. A że ma naprawdę lekkie pióro, czyta się to bardzo przyjemnie.

Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to zdecydowane trzeba mieć. Tematyka bardzo ciekawa, o której generalnie mało mamy przystępnych informacji w języku polskim i angielskim, stąd tez bardzo się chwali, że praca Ardeleana ukazała się w ramach From Retinue to Regiment 1453-1618. Napisana bardzo ciekawym językiem, oparta o wiele materiałów źródłowych, mimo niewielkiej objętości zawiera bardzo dużo pożytecznych informacji i przedstawia zarówno wycinek historii jak i wojskowości siedmiogrodzkiej.



poniedziałek, 31 stycznia 2022

Najmniej udany coup de grâce w historii

 


Przeszukując ostatnio Siedem ksiąg o czynach Karola Gustawa autorstwa Samuela Pufendorfa, natknąłem się na dosyć drastyczny, acz ciekawy opis z początku kwietnia 1657 roku. Patrol szwedzkich rajtarów, dowodzonych przez Erika Dahlberga, miał się natknąć na rannego polskiego żołnierza. Szwedzi chcieli mu zadać „cios łaski” i wtedy się zaczęło…

[Polak] leżał n a wznak, serce miał przeszyte dwoma kulami, zamknięte oczy, a krwawa piana wypływała mu z ust. Żołnierze uznali, że miłosiernym uczynkiem będzie skrócić cierpienia rannemu, skoro nie było nadziei na przeżycie. Jeden z nich zeskoczył zatem z konia, przyłożył mu pistolet do czoła i strzelił, tak że wypłynął mózg. Zraniony położył wtedy swoją prawą rękę na tej ranie, włożył palce do mózgu i krwi. Wtedy drugi żołnierz strzelił dwa razy, trafiając rannego między oczy, odłupując całkiem górną część czaszki. Jednak mimo to Polak dalej ruszał obu dłońmi w ranie. Szwed wbił mu wówczas swój rapier trzy albo cztery razy w serce. Polak zaś przy każdym pchnięciu przyciągał nogi i kładł rękę na piersi. Zadano mu jeszcze wiele ciosów od brzucha po szyję. Licznymi kulami przebito jego głowę i serce, tak że z rozłupanej czaszki płynęła krew, a mimo to poruszał dalej rękami i nogami i zaczął głucho jęczeć, tak jakby chciał coś powiedzieć. Wszyscy obecni bardzo się dziwili, że jeszcze ma świadomość, kiedy jego serce i czoło zostało tyle razy przebite. Przez pół godziny obserwowali to zdarzenie, w końcu zostawili go, a jeszcze nie wyzionął ducha.

poniedziałek, 24 stycznia 2022

Nieszczęśliwy wypadek, czy działanie umyślne



Ciekawy przykład ‘friendly fire’ który miał miejsce w czasie defilady, a nie w boju. Początek kwietnia 1657 roku, Karol X Gustaw spotyka się z Jerzym II Rakoczym. Rzecz opisał Samuel Pufendorf:

Dla uhonorowania Rakoczego ustawiono całą armię w szyku bojowym, a kiedy przybył z orszakiem tysiąca Węgrów i Kozaków, przyjęty został przez króla ze wszelkimi oznakami życzliwości. Armia powitała go dwoma salwami, uroczystymi dźwiękami trąb i bębnów, a także pozdrowieniem przez skłonienie chorągwi. Radość ta została niemało zakłócona śmiercią Adolfa, księcia Nassau, który, gdy stał przed swoim regimentem jazdy, został trafiony w głowę kulą wystrzeloną przed jednego ze swoich i zmarł. Nie wiedziano, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy działanie umyślne.

Jedyny Nassau którego udało mi się odnaleźć w tym okresie, a który faktycznie miał zginąć na początku kwietnia 1657 roku w Polsce to Philip von Nassau (syn Georga von Nassau-Beilstein-Dillenburg). Miał 27 lat, więc faktycznie mógł być dowódcą regimentu rajtarii – w spisach opublikowanych przez Mankella w marcu 1657 roku pojawia się przez chwilę regiment rajtarii ‘grafa Nassau’, którego nie ma w późniejszych spisach. Niestety nie posiadam pracy Tessina, która mogłaby rzucić na to nieco więcej światła – bo też w armii szwedzkiej służyło wtedy sporo młodych książątek, grafów i hrabiów niemieckich. 

sobota, 22 stycznia 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XLVI



Dwa lata temu zachwalałem na blogu pierwszą część korespondencji wojskowej hetmana Janusza Radziwiłła. Ostatnio w końcu trafił do mnie, wydany w 2020 roku, drugi tom tej korespondencji, zatytułowany „Listy”, pora więc na kolejną porcję zachwytów. Tym razem grupa znakomitych historyków (Konrad Bobiatyński, Przemysław Gawron, Krzysztof Kossarzecki, Piotr Kroll, Andrzej Adam Majewski, Dariusz Milewski i Mirosław Nagielski) przygotowała dla czytelników zestaw listów pisanych przez i do hetmana Janusza Radziwiłła. Na blisko 300 stronach znajdziemy tu aż 220 listów, z okresu 1646-1655 (1646-1654 kiedy książę Janusz był hetmanem polny, a 1654-1655 kiedy był hetmanem wielkim). Gros z nich to po raz pierwszy wydane źródła archiwalne, acz znalazły się tu i te wydane wcześniej w XIX i XX wieku, ale w tym tomie opracowano je bez wcześniejszych błędów. Otrzymujemy tu kolejny niesamowicie interesujący zbiór źródłowy, dotyczący osoby hetmana, wojskowości litewskiej, konfliktów z Kozakami, Moskwą i Szwedami. Oczywiście nie jest to lektura najłatwiejsza: warto wiedzieć kto, do kogo i w jakich okolicznościach pisał; listy w języku polskim są gęsto przetykane łaciną, oprócz tego mamy tu też wiele listów pisanych w całości po łacinie (jak korespondencja z księciem Jakubem Kettlerem) a nawet kopie listów które zachowały się tylko w tłumaczeniu na język ruski (tak to nazwano we wstępie, jako że niestety bukw nie jestem w stanie łatwo odcyfrować, wierzę redaktorom na słowo). Z tego też powodu nie będzie to raczej ‘lektura do poduszki’, a przydatny materiał referencyjny i zbiór źródłowy do którego bez wątpienia będą chcieli zajrzeć miłośnicy epoki. Indeksy -  osobowy i geograficzny – także pomagają w używaniu tego tomu jako bazy źródłowej. „Listy”  to świetne uzupełnienie części pierwszej, przybliżając osobę i postawę hetmana Radziwiłła w omawianym okresie.

Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to, jak przy pierwszej części, trzeba mieć. Uwielbiam tak dobrze przygotowane edycje źródłowe, nawet to że często muszę głowić się nad tłumaczeniem zwrotów łacińskich jest ledwie drobną niedogodnością. Jeżeli jesteście zainteresowani armią litewską czy hetmanem Radziwiłłem, to bez wątpienia powinniście dodać ją do swojej biblioteczki. 

poniedziałek, 17 stycznia 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XLV

 


Wypadałoby w końcu wrzucić coś na blog, a nie tylko koncentrować się na FB. Co może być tu lepszego, niż kolejna recenzja? Dziś przyjrzymy się najnowszej pracy autorstwa Michaela Fredholma von Essena, czyli ‘Charles X’s Wars. Volume I – Armies of the Swedish Deluge, 1655-1660’. Jest to początek nowej mini-serii w ramach ‘Century of the Soldier 1618-1721’, jako że tematyka Potopu obejmie trzy tomy autorstwa tego autora.

Jak zwykle najpierw przyjrzymy się ogólnej organizacji pracy, a potem dodam nieco więcej szczegółowych komentarzy. Po krótkim wstępie w którym autor opisuje podział na tomy a także ogólne wstępne informacje edytorskie, czytelnik znajdzie tu bardzo długie i szczegółowe kalendarium wydarzeń od stycznia 1654 roku do lipca 1657 roku, obejmujący początek konfliktu Rzplitej z Moskwą, agresję Szwecji a także wejście Siedmiogrodu do wojny. Kolejny ‘rozdział’ to ‘dramatis personae’, jedno-dwuzdaniowe opisy najważniejszych dowódców z wszystkich walczących armii. Kolejna część to biogramy ośmiu monarchów państw biorących udział w konflikcie do 1657 roku (poza Danią i Norwegią, jako że ta będzie opisana w tomie trzecim). Pierwszy ‘właściwy’ rozdział opisuje przyczyny wybuchu wojny, zarówno na linii Rzplita-Moskwa jak i Rzplita-Szwecja. Kolejne rozdziały zajmują się, zgodnie z tytułem pracy, armiami biorącymi udział w konflikcie. Są to po kolei (w nawiasie ilość stron poświęconych każdej armii): Szwecja (52), Rzplita (44), Brandenburgia-Prusy (14), Moskwa (35), Kozacy (11), Siedmiogród (7), Święte Cesarstwo Rzymskie (5) i Tatarzy (19). Autor starał się opisać każda armię w podobny sposób: od organizacji, rekrutacji, liczebności, po wyposażenie i taktykę. Jak widać po ilości stron niektóre armie są jednak opisane znacznie pobieżniej od innych. Zdecydowanie najlepszą częścią są opisy armii szwedzkiej, oparte o liczne dokładne opracowania autorstwa szwedzkich historyków. Nie brak tu organizacji jednostek do poziomu kompanii włącznie, informacji o umundurowaniu czy broni. Rzplitej poświęcono sporo miejsca, opisy są głównie oparte o prace Jana Wimmera, Roberta Frosta i Richarda Brzezińskiego. Bardzo obszerny jest rozdział o armii moskiewskiej, która zdaje się bardzo interesować autora. Dziwne wydaje się aż tak obszerne opisanie armii tatarskiej, biorąc pod uwagę relatywnie mały wpływ Chanatu na działania wojenne. Książka kończy się sugerowaną pozostałą literaturą z różnych krajów, a także obszerną bibliografią w której rzuca się jednak w oczy (co zdaje się być typowe dla tego autora) brak źródeł archiwalnych – są tylko drukowane, a i tak w tekście książki znajdujemy relatywnie mało odniesień do nich.

Książka jest bogato ilustrowana, znajdziemy tu dużą ilość czarno-białych ilustracji – tak obrazów z epoki jak i zdjęć zachowanych egzemplarzy broni i ekwipunku, a także zdjęć i rysunków sztandarów. Siergiej Szamenkow, znany dobrze czytelnikom serii, jest autorem kolorowych plansz. Mamy tu ciekawą mieszanką 16 żołnierzy z różnych armii (trzech Szwedów, jeden Siedmiogrodzianin, trzech Polaków, jeden Litwin, czterech Moskwicinów, jeden Brandenburczyk, dwóch Kozaków i jeden Tatar). Oprócz tego Siergiej narysował kilka bardzo ładnych czarno-białych szkiców z wizerunkami żołnierzy. Czytelnik znajdzie tu też trzy bardzo ogólne mapy, ukazujące głównie działania w latach 1654, 1655, 1656.

Książka bez wątpienia ‘daje radę’ jako wprowadzenia dla tematu dla czytelników anglojęzycznych, nie znających materiałów w języku szwedzkim, polskim czy rosyjskim. Bardzo dobrą częścią jest szczegółowe kalendarium, chociaż autor czasami stosuje bardzo dziwny zapis nazw miejscowości, np. Ujście występuje tu pod niemiecką nazwą Usch. Szczerze mówiąc nie bardzo widzę sens w podrozdziale ‘dramatis personae’, bo długa lista nazwisk niewiele to wnosi do lepszego zrozumienia konfliktu. Rozdziały o wojskowości są o bardzo zróżnicowanej jakości – Szwecja, co zrozumiałe, opisane jest najdokładniej i zawiera dużo ciekawych informacji. Niestety o wiele gorzej jest w przypadku Rzplitej czy Kozaków: po części wynika to zapewne z braku możliwości dotarcia do odpowiednich materiałów, a po części z właściwego zrozumienia mechanizmów wojskowości tych ‘frakcji’. Autor wychodzi z błędnego założenia że w czasie Potopu polscy dowódcy uczyli się ‘zachodniej’ wojskowości od Szwedów i pod ich wpływem zmieniali strukturę i organizację armii – wniosek który jest daleki od prawy bo oparty o błędne założenia i brak znajomości źródeł. Autor myli też polską królewską gwardię nadworną z komputową, pisząc że całość była finansowana z królewskiej szkatuły. W armii litewskiej widzi czerkieskich petyhorców, dragonów ‘prawdopodobnie’ wyposaża we włócznie obok muszkietów, twierdzi też że rajtaria w Rzplitej nie różniła się praktycznie niczym od szwedzkiej (chociaż mamy dowody źródłowe na to, że przynajmniej część polskich rajtarów służyła w systemie towarzyskim). Przy opisie Kozaków (których nie wiedzieć czemu autor uporczywie zapisuje jako ‘cossacks’ a nie ‘Cossacks’) mamy np. wzmiankę o wzorowaniu się na stroju moskiewskim, używaniu bufiastych spodni czy nawet w niektórych przypadkach o walce ‘na gołą klatę’ w czasie lata. Ktoś powie że to wszystko drobne rzeczy – pewnie dla niektórych tak, ale z drugiej strony po co za wszelką cenę opisywać z takimi błędami armie o których najwyraźniej ma się słabe pojęcie? Czasami nader kuriozalny jest dobór ilustracji, na czele z XVIII-wieczny szyszakiem z metalowymi skrzydłami (z epoki saskiej) jako przykładem typowego szyszaka husarskiego w czasie Potopu – chociaż na szczęście znaczna część ilustracji jest o wiele lepiej dopasowana.

Ocena w rankingu blogowym [trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to można mieć. To generalnie wprowadzenie do tematu, gdzie najlepszą częścią jest kalendarium i opisy niektórych armii (zwłaszcza szwedzkiej),  na pewno będzie dobrze przyjęte na rynku anglojęzyczny gdzie brakuje dokładniejszych opisów tego konfliktu. Co prawda tom nie zawiera opisów żadnych bitew, wydaje mi się jednak że to znajdziemy w części drugiej, więc nie zaniżałbym z tego powodu oceny niniejszego tomu.