wtorek, 26 lutego 2019

Pod osłoną nocy, z kilką hajduków



Kolejny epizod ‘małej wojny’ z okresu 1626-1629, tym razem z początku 1628 roku. Pułkownik Stefan Koniecpolski rozmieścił swój pułk na leżach w Starogardzie i okolicach, po czym samemu przyszło ]mu] odjechać z tych krajów. W czasie jego nieobecności komendę nad pułkiem miało dwóch rotmistrzów jazdy kozackiej, słynnych zagończyków. Piotr Czarniecki dowodził oddziałami w Starogardzie a Mikołaj Moczarski w Skarszewach.  Ten pierwszy, wiedząc że nieprzyjaciel w ten czas święta swoje odprawując, bezpieczniejszym był, wyprawił się z liczącym kilkadziesiąt koni podjazdem nad Wisłę. Tam, jeden z towarzyszy z jego chorągwi kozackiej, niejaki Kosecki postanowił dokonać nocnego ataku na Szwedów. Z kilką hajduków przeprawił się prze rzekę i zaatakował świętujących w karczmie wojaków Gustawa Adolfa. Zaskoczywszy w niej kilkunastu Szwedów wszystkich i z żonami wysiekli, jednego żywo pojmawszy. Ot takie to było polsko-szwedzkie zimowe rozrywki w Prusach…




poniedziałek, 25 lutego 2019

Pułk pontonowo-mostowy Zygmunta III



Odkopałem wczoraj pochodzący z 1979 roku artykuł Władysława Czaplińskiego Cień Polski nad Sundem (Kartki z dziejów dyplomacji w latach 1621-1626), zachęcam do lektury, można go znaleźć tutaj. Jest on oparty o relacje szwedzkiego agenta Andera Svenssona, który w Elsynorze miał pilne baczenie na Cieśniny Duńskie. Znalazłem tam bardzo interesujące informacje z marca 1623 roku, kiedy to Svensson donosił do Sztokholmu o przygotowywanej przez Zygmunta III inwazji na Szwecję. Oto w porcie gdańskim cieśle, pod kierownictwem kapitana Polidora (Adriana von Katza) mieli budować około 70 wielkich łodzi, czy też promów o płaskich dnach. Późniejszy raport donosił, że każda z tych łodzi może pomieścić około 15 ludzi i że mają służyć do przerzucania przy ich pomocy mostów pontonowych przez wąskie zatoki czy też ujścia rzek. W Sztokholmie przypuszczano więc, że mogą być użyte  do ataku na wyspy przy wybrzeżu szwedzkim. Co prawda wiemy że plany Zygmunta III pozostały tylko w sferze marzeń, jednak dla miłośników historii alternatywnej wizja szkockiej i niemieckiej piechoty polskiego króla, desantującej się na wybrzeże Szwecji  czy budującej dzięki takim łodziom mosty pontonowe na pewno musi być kusząca…

piątek, 22 lutego 2019

Katolików siła, ale pieszczone




Ponad osiem lat temu (już tyle? Sam jestem zaskoczony…) zamieszczałem na blogu fragmenty instrukcji Zygmunta III dla Jerzego Ossolińskiego, wysłanego zimą 1621 roku do Londynu. Dziś wracamy do tego tematu, tym razem cytować będziemy samego Ossolińskiego. W czasie negocjacji z dworem Jakuba I sporządził on bowiem krótki ‘Memoryał do zaciągu angielskiego służący’. To bardzo interesujący dokument. Znajdziemy w nim informację o planowanej wielkości i koszcie wystawienia regimentów, uzbrojeniu żołnierzy (piechota ta miała mieć pikinierów, co w kontekście służby dla Rzplitej jest ważnym szczegółem), a kończy się kapitalną charakterystyką wyspiarskich nacji.




środa, 20 lutego 2019

Fantasma jakieś pomieszało Szwedy



Opisywałem już na blogu różne przypadki ‘friendly fire’, z reguły dotyczył on jednak przypadków ‘gorączki bitewnej’. Tym razem, cytując klasykę, coś z zupełnie innej beczki. Styczeń 1629 roku, z jednej strony w potyczce wezmą udział Szwedzi, a z drugiej… też Szwedzi. Anegdota przednia, ciekawe czy uda się ją potwierdzić ze szwedzkiej strony.

8 januarii fantasma jakieś pomieszało Szwedy, którzy w Księstwie w Staromłynie leża mają. Straży ich zdało się jakoby naszy wojsko pod miasto podstępowało, za czym w (a)larmę uderzono. Szwedowie wypadli i ścierali z naszemi wrzekomo, a sami się z sobą w mocnym strachu mieszali; trwała ta burda więcej niż cztery godziny, po tym wszystko cuanito (?). Szwedowie jednak sami między sobą w onym nocnym tumulcie się bijąc, dziewięciu zabito, a ponad dziesięciu rannych. Nazajutrz gdy Szwedowie nic w polu nie widzieli, a po wsiach (…) pytali się, jeśli tedy wojsko polskie szło, nic się nie mogli wywiedzieć, za czym uznali że to beło fantasima. Nienazbyt to dobry Szwedom omen.



wtorek, 19 lutego 2019

Husarze i hajducy (Węgry, 1639 rok).


Kolejna porcja bardzo ciekawych wizerunków żołnierzy węgierskich . Autorem jest Johann Ledentu, który w 1639 roku wydał dwutomowe ‘Regni Hungariae confinia delineata, nempe ichnographiea urbium, propugnaculorum, arcium etc. in confinibus Hungariae et partium adnexarum contra Turcas existentium in septuaginta quinque tabulis’. Był to zbiór 75 rysunków przedstawiających węgierskie i słowackie twierdze i miasta. Przy okazji możemy tam znaleźć mnóstwo ciekawych wizerunków jazdy węgierskiej i hajduków, pozwoliłem sobie więc wybrać co ciekawsze fragmenty. Całość, w zbiorach  Österreichische Nationalbibliothek w Wiedniu, można znaleźć tutaj.
































piątek, 15 lutego 2019

Zwadziła się piechota



Kolejna notka źródłowa z kampanii żwanieckiej 1653 roku, bodaj jednej z najgorszych w wykonaniu armii Rzplitej w XVII wieku. 26 sierpnia, w czasie kiedy oddziały rozbiły obóz pod Narajowem, na złym miejscu bez wody i trawy, wśród żołnierzy doszło do poważnej bójki. Opis starcia nader lapidarny, ale musiało się dziać:
Tego dnia zwadziła się piechota J.M. pana podkanclerzego litewskiego[1] z żołnierzami regimentu księcia pana koniuszego[2]. Tym się trochę dostało, ale więcej piechocie i same[go] rotmistrza p. Godlewskiego konia pikami skłóto[3].
Zaprawdę w kampanii tej nie trzeba nam było stawać przeciw Kozakom i Tatarom, kombinacja pogody i własnego wojska była wystarczająca…


[1] Chodzi o Kazimierza Leona Sapiehę. Wspomniana piechota to chyba oddział prywatny, więc zapewne hajducy.
[2] Regiment piechoty cudzoziemskiej księcia Bogusława Radziwiłła.
[3] Tak w oryginale.

czwartek, 14 lutego 2019

[Ludzi] no. 23, koni 36



Ciekawy, acz drobny przyczynek do liczebności pocztów husarskich oraz ilości ludzi i koni towarzyszących towarzyszowi w wyprawie wojennej. Michał Polanowski, towarzysz chorągwi husarskiej Wojciecha Urbańskiego[1], miał, wraz ze swoim bratem Janem, walczyć w kampanii 1683 roku. Jan zmarł (w wyniku rany?) w czasie wyprawy, Michał przywiózł jednak jego zwłoki do Polski. I tu dochodzimy do najciekawszej informacji, nasz husarski towarzysz tak bowiem oto opisał powrót do kraju:
Nie mając inszej straty nad tę w bracie i palcu moim u ręki, a czeladzi żadnej nie straciłem, wyprowadziwszy tak swoich jak i bratnich głów no. 23, koni 36, obydwu nas.
Jak więc widzimy dwa poczty husarskie – wliczając towarzyszy, pocztowych i luźną czeladź – to całkiem niezła kompania (tak ludzi jak i koni), kosztująca zapewne nielichą kwotę.


[1] Według najnowszych badań dra Zbigniewa Hunderta. Polanowskiego identyfikowano wcześniej w chorągwi samego króla Jana III albo w chorągwi Stefana Mikołaja Branickiego.

środa, 13 lutego 2019

Jednym ręce, nogi lub karki się padało



Dziś notatka o tym jak straszliwa burza przerwała moskiewskie manewry wojskowe. W czerwcu 1660 roku, przebywający w niewoli moskiewskiej Michał Obuchowicz, tak miał opisać atak żywiołu na carską stolicę:
Niesłychany i niespodziany powstał szturm[1] i wielki tak dalace że dachy znosił, krzyże u Cerkwi łamał, w naszym dworze gdzieśmy stali, parkan z jednej strony całe wywrócił, jakoby sam Pan Bóg drogę uwolnieniu naszemu gotował (…). Zastała też burza w polu na mustrze regiment sołdatów, gdzie (jakośmy od samych Moskwy wzięli wiadomość) dziewięćdziesiąt człowieka połamało, jednym ręce, nogi lub karki się padało.
Straty oddziału większe niż w niejednej bitwie…  


[1] Burza.

poniedziałek, 11 lutego 2019

Dragonia w łosich katankach – uzupełnienie



Uzupełnienie do wpisu sprzed prawie 8 lat , w którym zamieszczałem kilka informacji o barwie polsko-litewskiej dragonii. W międzyczasie w blogowych notkach wspominałem o dragonii Konstantego Lubomirskiego z 1656 roku, którą Patrick Gordon widział w niebieskich kurtkach na wzór i modłę holenderską. Był już i na blogu wpis o dragonach Jana III Sobieskiego z 1676 roku, którzy mieli barwę czerwoną. Dziś z kolei znalazłem wzmiankę z września 1689 roku: oblegający Kamieniec Podolski hetman Stanisław Jabłonowski wspomina w liście do króla Jana III Sobieskiego o tym że Turcy pochwycili ze dwóch draganów błękitnych.
Wydaje mi się, że tych okruchów zebrało się już wystarczająco dużo, żeby złożyć z tego jeden spis, podobny do tego który od lat uaktualniam o piechocie polskiej. Jako że akurat zaczynam dwutygodniowy urlop, możecie się takiego pliku spodziewać już niedługo…

czwartek, 7 lutego 2019

Oklaski wszystkich przyznały Polakowi zwycięstwo


Lata temu zamieściłem na blogu notkę o specyficznym "żarcie" jaki miał miejsce na linii polsko-niemieckiej w czasie zjazdu wiedeńskiego w 1515 roku. W dzisiejszym wpisie wracamy do Wiednia, tym razem będzie jednak o wiele poważniej. Będzie krew, pot (i zapewne łzy); walczyć będą reprezentanci Czech i Polski. Oj będzie się działo...


środa, 6 lutego 2019

W boju i na paradzie - konferencja



W piątek 15 lutego w Sali Koncertowej Zamku Królewskiego w Warszawie będzie miała miejsce niezwykle interesująca konferencja naukowa: „W boju i na paradzie. Aspekty użycia husarii od czasów ostatnich Jagiellonów do początków XVIII stulecia”. Prelekcje zapowiadają się bardzo interesująco, listę znakomitych uczestników i tematy ich odczytów można znaleźć tutaj. Wstęp wolny, więc jeżeli akurat będziecie tego dnia w Warszawie (ja nie będę, chlip chlip…) to serdecznie polecam.