środa, 27 lipca 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. L

 



W ramach serii wydawniczej Century of the Soldier 1618-1721 ukazał się właśnie pierwszy tom nowej podserii, zatytułowanej Series Special. Znany ukraiński rysownik, badacz i reenaktor, Siergiej Szamenkow, dobrze znany czytelnikom serii jako rysownik kolorowych plansz i czarno białych ilustracji, tym razem debiutuje jako autor książki. Tom który chciałbym dzisiaj omówić to Charles XII’s Karoliners. Volume 1: The Swedish Infantry and Artillery of the Great Northern War 1700-1721. Co prawda armia szwedzka w okresie Wielkiej Wojny Północnej była już przedstawiana w innych tomach w ramach tej serii, tu jednak mamy do czynienia z bardziej specjalistycznym a i o wiele bardziej cieszącym oko (o czym za chwilę) podejściem. Jak wskazuje tytuł, autor omawia tu zagadnienia związane z piechotą i artylerią Karola XII, jazda będzie opisana w drugim tomie. Praca podzielona jest na siedem rozdziałów:

1.      Formacje i taktyka piechota Karola XII

2.      Broń i wyposażenie piechoty

3.      Mundury regimentów piechoty (krajowych i zaciężnych)

4.      Mundury i wyposażenie oficerów piechoty

5.      Broń oficerów piechoty

6.      Mundury artylerzystów

7.      Płaszcze oficerów artylerii

Niektóre z tych rozdziałów, jako bardzo specjalistyczne, to raptem kilka stron; zdecydowanie najobszerniejszy jest rozdział trzeci (67 stron), a ilość detali w nim jest wręcz powalająca. Omówiony jest każdy szczegół stroju, dosłownie od stóp (buty) do głów (różne rodzaje nakrycia głowy). Opisy oparte są o zachowane egzemplarze muzealne, źródła ikonograficzne, a także źródła i opracowania które ukazały się drukiem. Niezwykle bogata jest warstwa ilustracyjna. Z jednej strony mamy tu aż 41 kolorowych wizerunków oficerów i żołnierzy, autorstwa Siergieja – każdy z opisem identyfikującym typ żołnierza, jednostkę w której służył a także szczegóły jego stroju i wyposażenia. Do tego mnóstwo fragmentów obrazów z epoki (w tym kolorowych zdjęć), doskonałej jakości (w większości kolorowych) zdjęć zachowanych strojów, broni i wyposażenia, a także czarno-białych rysunków Siergieja przedstawiających różne elementy strojów. Co ważne, tak nazwy jednostek jak i elementy strojów czy materiały używane do ich uszycia mają zarówno nazwy w języku angielskim jak i szwedzkim, co może być bardzo przydatne dla zainteresowanych armią szwedzką. Mimo że praca operuje dosyć specjalistycznym językiem, skupiającym się na specyficznych aspektach (jak elementy stroju i wyposażenia), książkę czyta się bardzo płynnie. Jedyna drobna uwaga jaką mam – aż się prosiło, żeby czarno-biały rysunek ze strony 71, przedstawiający szwedzkiego muszkietera w zdobycznym saskim stroju (czerwonym), zrobić w kolorze, na pewno wyglądałby o wiele ciekawiej jako kontrast do (głównie) niebieskich mundurów Szwedów. Poza tym trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do zawartości tego tomu, który w bardzo dokładny i przystępny sposób zajmuje się zagadnieniami umundurowania piechoty i artylerii szwedzkiej Karola XII.

Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to zdecydowanie trzeba mieć. Dla wszystkich zainteresowanych szwedzką wojskowością czy armiami walczącymi w Wielkiej Wojnie Północnej – czy to historyków badających temat, rekonstruktorów odtwarzających Szwedów czy wargamerów szukających inspiracji dla malowania swoich armii – to wręcz praca niezbędna, pełna niezwykle ciekawych materiałów źródłowych i rekonstrukcji wyglądu, umundurowania i uzbrojenia żołnierzy. Z dużą niecierpliwością czekam na tom drugi z materiałami na temat kawalerii, nie wątpię że będzie na równie wysokim poziomie.


środa, 20 lipca 2022

Przy małej miarce wódki i lulce tytoniu

 


Robiłem sobie wczoraj notatki do oblężenia Torunia w 1658 roku i natknąłem się przy okazji na bardzo ciekawy zapis autorstwa Piotra de Noyers, sekretarza królowej Ludwiki Marii. W liście z 14 stycznia 1659 roku w bardzo ciekawy sposób scharakteryzował on Polaków:

Słusznie Wpan powiadasz, że Polacy byliby niepokonani, gdyby umieli wojować. Niema na całym świecie narodu, któryby tak łatwo znosił trudy ciężkie, a przy małej miarce wódki i lulce tytoniu obejdą się bez chleba; jak go mają, to go zjedzą więcej, niż kto inny, a kiedy go niema, to też z głodu nieumierają; śpią zaś na śniegu jak w łóżku najlepszem. Ale z nieostrożności wszystkie nasze klęski pochodzą; ile razy przegramy, zawsze brak przezorności tego przyczyną, nieprzyjaciel bowiem najczęściej nas zastanie albo przy obiedzie, albo w łóżku, bez posterunku, bez straży.

 

wtorek, 12 lipca 2022

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XLIX

 



Dzisiaj w kąciku recenzji znów coś po polsku. Niedawno temu ukazała się praca o bardzo ciekawej tematyce, zatytułowana Formacje zbrojne samorządu szlacheckiego województw poznańskiego i kaliskiego w okresie panowania Jana Kazimierz (1648-1668). Jej autorem jest Bartosz Staręgowski, jest to jego praca doktorska napisana pod opieką profesora Dariusza Kupisza. Jak to zwykle przy recenzjach, najpierw przyjrzymy się strukturze pracy, a potem skupimy się na różnych jej aspektach i szczegółach.

Zaczynamy od krótkiego wstępu, omawiającego ogólnie temat książki, bazę źródłową, aktualny stan badań tego zagadnienia a wreszcie omówienie struktury pracy. Następnie mamy pięć rozdziałów i siedem aneksów. Rozdział pierwszy jest o tyle ciekawy, że wykracza poza ramy czasowe książki, omawia bowiem (i tu wielka gratka dla mnie) wojska samorządowe za panowania Zygmunta III i Władysława IV. Mamy tu więc kwestię podziału administracyjnego obydwu tytułowych województw, a także różne formacje zbrojne wystawianie od okresu bezkrólewia przed objęciem rządów przez Zygmunta III, przez wojny toczone za jego panowania, aż po okres rządów Władysława IV. Widzimy tu więc, jak zresztą i w kolejnych rozdziałach, omówienie pospolitego ruszenia i wojsk powiatowych, w kolejnych częściach pracy znajdujemy też oczywiście wyprawy łanowe. Panowanie Jana II Kazimierza, czyli główne zagadnienie omówione w pracy, to rozdziały drugi, trzeci i czwarty. Pierwszy z nich dotyczy wojsk samorządowych w czasie walk z Kozakami (1648-1650), drugi w okresie „Potopu” (1655-1660), a trzeci okresu 1660-1668, skupiając się głównie na sytuacji w zniszczonych, w następstwie wojny szwedzkiej,  województwach wielkopolskich a także w czasie rokoszu Lubomirskiego. Rozdział piąty to analiza kadry oficerskiej dowodzącej wojskami samorządowymi, gdzie Autor analizuje pochodzenie społeczne, działalność wojskową i polityczną i buduje bardzo interesujący obraz dowódców samorządowych. Jeżeli chodzi o aneksy, to dwa to zestawienie struktur organizacyjnych wojsk powiatowych, dwa kolejne pospolitego ruszenia a jeden dotyczy wypraw łanowych. Niezwykle obszerny jest aneks szósty, w który znajdziemy informacje dotyczące 122 oficerów i urzędników omówionych w rozdziale piątym. Ostatni aneks to lista konstytucji sejmowych z okresu 1587-1668, dotyczących wojsk samorządowych.

Rozdziały 1-4 to istna kopalnia informacji o różnych formacjach i jednostkach wojsk samorządowych. Autor rysuje za każdym razem wyraźne tło wydarzeń prowadzących do powołania pospolitego ruszenia czy wojsk powiatowych – czy to w kontekście walk z Kozakami czy Szwedami. Omówione są zagadnienia finansowania wojska, jego liczebności, kadry i organizacji. W oparciu o znaczną ilość zachowanych dokumentów źródłowych, dostajemy to bardzo szczegółowe wypisy dotyczące każdej zaciągniętej jednostki, często wraz z opisami jej wyposażenia czy nawet sztandarów. Czytelnik znajdzie tu mnóstwo informacji dotyczących problemów z finansowaniem wojska, utrzymywania jego dyscypliny i działań bojowych. Sama lektura przypisów przynosi, dla tych którzy lubią potem sami grzebać w źródłach (to ja, to ja!), mnóstwo niezwykle ciekawych materiałów, do których można potem sięgnąć by dowiedzieć jeszcze więcej ciekawostek. Autor opisuje cały cykl formowania jednostek: od decyzji ich utworzenia, przez wszystkie związane z tym problemy, poprzez popisy, udział w walkach i różnorodne problemy po zakończeniu walk. Bardzo dokładnie opisane jest zagadnienie udziału wojsk wielkopolskich w czasie „Potopu” – od kompromitacji pod Ujściem do nieomal powszechnego powstania w okresie 1656-1657. Lekturę ułatwiają mapy i schematy autorstwa dra Staręgowskiego, które pomagają lepiej zrozumieć strukturę wojsk i opisywane działania wojenne. Te cztery rozdziały w bardzo dokładny sposób ilustrują wkład województw poznańskiego i kaliskiego w wysiłek obronny Rzplitej, jednocześnie znakomicie przedstawiają złożoną strukturę wojsk samorządowych i jej rolę w działaniach na terenie Wielkopolski i poza nią.

Bardzo szczegółowy jest rozdział piąty, dotyczący kadry wojsk samorządowych – tak pospolitego ruszenia jak i formacji zaciężnych. Widzimy tu wzajemną relację (a czasami jej brak) pomiędzy kandydatami na oficerów a ziemiami finansującymi wysiłek wojskowy. Możemy się dużo dowiedzieć na temat jakości i doświadczenia owej kadry, co pozwala lepiej zrozumieć zachowanie ich wojsk w czasie walk. Aneksy omawiające różne formy wojsk samorządowych to znów kopalnia informacji na temat typów wystawianych formacji, ich liczebności i okresu służby.

Książka jest oparta o bardzo rozległą bazę źródłową, gdzie niezwykle ważną rolę odgrywają źródła rękopiśmienne (takie jak komisje grodzkie ze zbiorów Archiwum Państwowego w Poznaniu), nie brak tez oczywiście dużej ilości źródeł drukowanych jak i opracowań. To kolejna ogromna zaleta tej pracy, bo dla dociekliwych stanowi ona świetny punkt wyjściowy dla badań nad tematem. Liczne tabele i wykresy pozwalają w łatwy sposób prześledzić skomplikowaną czasami organizację wojsk wojewódzkich. Bardzo przejrzysta struktura pracy, jasno wyjaśniona przez Autora we wstępie, także ułatwia lekturę, bo ułatwia szybkie ‘przeskakiwanie’ w ramach rozdziałów, jeżeli chcemy poczytać o konkretnym aspekcie czy okresie. Przyznaję że przeczytałem książkę w jeden dzień, lektura – mimo dużej ilości danych (no ale ja akurat uwielbiam tabelki) – sprawiła mi naprawdę dużą frajdę bo też tematyka jest tu niezwykle fascynująca.

Z uwag krytycznych nieco dziwi mnie używanie wszędzie w tekście określenia ‘arkebuzerzy’ a nie ‘arkabuzerzy’. Wiem że niektórzy badacze traktują to wymiennie, z kolei inni (włącznie z takim kanapowym historykiem jak ja) zawsze podkreślają jednak odrębność ‘arkabuzerów’ i stosują właśnie taką, zresztą zgodną ze źródłami, formę. Miałem jednak już okazję sobie na ten temat porozmawiać z Autorem omawianej pracy i trochę Mu o to pozawracać głowę (bardzo dziękuję za dyskusję). Drugą drobną uwagą jest kwestia angielskiego podsumowania pracy, zamieszczona na końcu książki. Niestety można się za głowę złapać, bo tłumaczenie wygląda bardzo słabo i wiele zdań nie ma tu większego sensu. To przykre, bo chociaż polski czytelnik raczej nie zwróci na to uwagi, to jednak warto żeby te kilka stron miało ręce i nogi. Stąd też drobny apel do historyków którzy zamieszczają w swoich książkach czy artykułach angielskie podsumowanie – Drodzy Państwo, naprawdę warto się do tego przyłożyć. Jeżeli tekst dotyczy zagadnień militarnych, proszę dać znać, zawsze chętnie pomogę to ogarnąć (łatwo można znaleźć do mnie kontakt czy to na blogu, FB czy przez Academia.edu). No ale to już taka dygresja, wracajmy do recenzji.

Końcowa ocena [według rankingu: trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to zdecydowanie trzeba mieć. Mamy tu bardzo dobrze opracowane zagadnienie wojsk wystawianych przez województwa poznańskie i kaliskie, oparte o bogatą warstwę źródłową i opisujące tak naprawdę dłuższy okres niż w tytule (więc i miłośnicy Zygmunta III i Władysława IV znajdą tu coś dla siebie). To bardzo ciekawa tematyka, do tego dobrze wpisana w kontekst kolejnych działań wojennych przeciwko Kozakom, Szwedom i Brandenburczykom. Zdecydowanie dla każdego kto interesuje się wojskowością polską w XVII wieku jest to bardzo przydatna pozycja. Należy mieć nadzieję, że dr Staręgowski będzie kontynuował badania w tej materii i ukażą się w przyszłości kolejne prace jego autorstwa.

poniedziałek, 4 lipca 2022

Mieszkańcy tych miejscowości są bardzo bezczelni

 


Bardzo dawno nie blogowałem tutaj, skupiając się na pisaniu na FB. Do tego jeszcze powstaje kolejna książka, więc sami wiecie rozumiecie… Wypada jednak nieco tu odkurzyć i wrzucić jakieś nowe wpisy. Na dzień dobry urocza powiastka z Dziennika podróży 1670-1672 Ulryka Werduma. W listopadzie 1670 roku, przejeżdżając przez Rawę zapisał takie oto wydarzenie:

Mieszkańcy tych miejscowości [Rawy i Michowic], mężczyźni i kobiety, są bardzo bezczelni. Przed paru dniami było tu pięciu polskich szlachciców u jednej szlachcianki w gościnie. Kiedy się nie chcieli zachować w spokoju, porwała szlachcianka za szablę ze ściany, zadała nią wszystkim pięciu drągalom rany i wypędziła ich samych z domu. Byłaby ich niezawodnie i dalej ścigała, gdyby jeden z nich nie był jej z pistoletu ręki przestrzelił.

Zaprawdę powiadam Wam, nie wiem co tam się działo, ale impreza musiała być przednia.