wtorek, 28 stycznia 2020

Król Szwecji zauważył to i zapytał o przyczynę



Duńska interwencja przeciw Szwecji w 1657 szybko zakończyła się katastrofą i podpisaniem traktatu w Roskilde w 1658 roku. Szybki przemarsz szwedzkich weteranów z Polski do Danii zaskoczył generałów Fryderyka III, do tego Szwedom sprzyjało też szczęście (czytaj: pogoda). Francuski ambasador przy Karolu X Gustawie, Hugues De Terlon, przytacza bardzo ciekawą anegdotę z zajęcia duńskiej Fionii.  Kiedy Szwedzi wkroczyli do Odense (największego miasta na wyspie), które nie miało ani fortyfikacji ani garnizonu, grupa oficjeli przybyła by przywitać szwedzkiego władcę u samych bram:
Burmistrzowie i duchowni luterańscy udali się na jego spotkanie do bramy, gdzie wygłosili przemówienie, kiedy [król] znajdował się jeszcze w saniach. Odpowiedział na nie bardzo uprzejmie. W mieście znajdowało się kilku senatorów duńskich, którzy natychmiast po wejściu króla Szwecji do swojego domu przybyli mu złożyć uszanowanie. Ponieważ zjawili się bez szabli, król Szwecji zauważył to i zapytał o przyczynę. Byli bowiem szlachcicami i mieli prawo ją nosić. Odpowiedzieli, że uczynili to dla okazania mu tym szacunku jako jego jeńcy. Władca ów, bardzo grzeczny szczególnie w stosunku do szlachty, polecił im pójść po szable i przypasać je.

środa, 22 stycznia 2020

Ośmnaście dział jednego dnia uliał



Stanisława Sarnickiego powiastka o haubicy… znaczy się Haubiczu. Zapisek z Księg hetmańskich[1] dotyczy Morawianina Szymona Hauwicza (Haubicza, Haugvica), który był ludwisarzem w służbie Zygmunta I Starego i Zygmunta II Augusta.
Znaliśmy człeka jednego w Krakowie Simona Haubicza, człeka doświadczonego w tej nauce, a był człowiek staruchny. Ten nieboszczykowi Zygmuntowi Augustowi w Wilnie jednem razem, jednem zalianiem ośmnaście dział jednego dnia uliał (co jest rzecz na podziw wielga i kunszt nie lieda jaki). Co króliowie za wielką fortunę sobie poczytają. Także nieboszczyk [Zygmunt August] natenczas fest wielki uczynił i wesele. I tego rzemieślnika Simona był unobilitował i iurgieltem opatrzył. I radziłbym króliowi, aby ksiąg jego puszkarskich dostał, spodziewałbym się tam kunsztów niejakich w tej nauce niemało.
Rzeczonego pana Szymona znajdujemy też na kartach pracy Marka Plewczyńskiego W służbie polskiego króla. Jak okazuje się Morawianin był w latach 1542-1557 cejgwartem krakowskim, a w czasie wyprawy pozwolskiej w 1557 roku dowodził całością artylerii armii koronnej.


[1]              Przepięknie opracowanych i wydanych przez Marka Ferenca w 2015 roku.

wtorek, 21 stycznia 2020

Kadrinazi radzi i odradza – cz. XXVIII



Jedną z reguł mojego blogowego recenzowania jest to, że nie omawiam wydawnictw źródłowych. Od każdej reguły muszą jednak wcześniej czy później zaistnieć wyjątki, a tu okazja jest wręcz znakomita. W zeszłym roku, nakładem Wydawnictwa Neriton, ukazała się bowiem książka na którą wyczekiwałem od długiego czasu. Chodzi mianowicie o pierwszą część Korespondencji wojskowej hetmana Janusza Radziwiłła w latach 1646-1655 czyli słynny Diariusz kancelaryjny 1649-1653. Pracowała nad nim od wielu lat grupa wspaniałych polskich historyków: Mirosław Nagielski, Konrad Bobiatyński, Przemysław Gawron, Krzysztof Kossarzecki, Piotr Kroll, Andrzej Adam Majewski i Dariusz Milewski. I zaprawdę powiadam Wam, warto było czekać na efekt ich pracy. Otrzymujemy tu bowiem opasłe tomiszcze, wraz z indeksami i aneksami to aż 890 stron. Dariusz kancelaryjny hetmana polnego jest niesamowicie interesującym źródłem, obejmującym okres 1649-1653, czyli konflikt z Kozakami. Znajdziemy tu setki listów z i do kancelarii hetmańskiej, dotyczącymi zarówno działalności wojskowej jak i politycznej. Mamy relacje z walk z Kozakami, zarówno na froncie wojsk litewskich jak i koronnych. Nie zabrakło komputów armii litewskiej, informacji na temat żołdu czy mobilizacji jednostek, zeznań jeńców. Wszystko to przepięknie opracowane przez szanowne grono redaktorskie: mamy więc zidentyfikowanych oficerów i urzędników, miasta, wsie i miasteczka opisane w tekście, nie brak także i komentarzy tłumaczących niektóre zagadnienia czy prostujących błędy. Zdecydowanie lektura na długie zimowe wieczory, można do woli analizować zestawy dokumentów, listy czy komputy. Naprawdę świetna rzecz, gratulacja dla Szanownych Redaktorów za przygotowanie tego źródła do druku. Aż od razu człowieka zżera ciekawość, co za perełki będą w części drugiej?

Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to niezwykle zdecydowane trzeba mieć.  Mamy tu wspaniałe materiały źródłowe, świetnie opracowane, stanowiące niezwykle cenny przyczynek do historii Powstania Chmielnickiego i wojskowości litewskiej. Wręcz zaryzykowałbym stwierdzenie, że dla każdego fana epoki to niezbędny dodatek do prywatnej biblioteczki. W sumie ode mnie same zachwyty, bo jak tu się do czegoś przyczepić?

poniedziałek, 13 stycznia 2020

Kadłub tylko na placu zostawiwszy



Czasami przedbitewne harce czy starcia podjazdów okazywały się imprezą nader krwawą. W dzisiejszym wpisie taka oto nader nieprzyjemna sytuacja z 12 września 1691 roku. W rolach głównych Wacław Iskra, porucznik chorągwi husarskiej Kazimierza Ludwika Bielińskiego, kilku towarzyszy oraz mrowie ordy tatarskiej.

(…) ochoczo skoczył p. Iskra, porucznik jmp. oodkomorzego kor[onnego], samoszóst dwóch zbiwszy Tatarów, i drugi towarzysz, Bielecki, jm. ks. biskupa chełmińskiego, od ordy majaczący occubuerunt[1], osobliwie p. Iskra, gdy położył tych Tatarów, ogień wydał, dzidą tedy dwa razy pchnięty, ręka ucięta, salwowany trochę od towarzysza swego, p. Jabłońskiego, ale natarłszy na niego orda uprowadzić nie mógł, porwany od Tatarów dobity został na drugiej stronie przeprawy, głowę mu ucięto i serce wyrżnięto, kadłub tylko na placu zostawiwszy. Posiłku żadnego nie miał, lubo przednia straż niedaleko była i różne towarzystwo junacznie bokiem jadące.

Następnego dnia doszło do większego starcia wojsk Sobieskiego z ordą, ale o tym już przy innej okazji.    



[1] Zabity

niedziela, 12 stycznia 2020

Dozwolenie niewiernym Żydom łuckim zboru rabańskiego



[Podziękowanie dla Bartka za podsunięcie tematu!]

Ciekawostka dotycząca tematyki umocnionych świątyń budowanych na terenach zagrożonych przez Tatarów. Obok klasztorów i cerkwi możemy tam znaleźć i synagogi, nazywane czasami bożnicami-warowniami. W 1624 roku w Łucku spłonął budynek synagogi, lokalna gmina wystąpiła więc do Zygmunta III o zezwolenie na budowę nowej. Król w przywileju podpisanym 5 maja 1626 roku udzielił na to zgody, zastrzegając że ma to być jednak budowla obronna. Doszło jednak do sporu z lokalnymi dominikanami, którzy nie chcieli by synagoga była większa niż ich własny kościół. Tu znów musiał interweniować król, który 5 sierpnia 1628 roku podtrzymał zgodę na budowę synagogi łuckiej, twierdząc że jest ona potrzebna dla inkursyi tatarskich i obrony miasta. Powyżej widzimy model wybudowanej umocnionej bożnicy.

Cofamy się jednak do przywileju królewskiego z 1626 roku, gdzie znajdziemy bardzo ciekawe informacje na temat tego jak miano przygotować synagogę jako miejsce obronne:
Warujemy, aby oni na wierzchu tejże szkoły swej dostateczną przeciwko nieprzyjaciołom ze wszystkich czterech stron do rozłożenia strzelby i bronienia się na niej uczyniwszy sposobność i porządną się kosztem swojem armatę zdobywszy, podczas najazdów pogańskich pewnych z między siebie osób do obrony według potrzeby miejsca tamtego na niej zostawiwszy, sami zarówno z mieszczany i obywatelami tamecznemi tam, gdzieby, strzeż Boże, jaka na miasto gwałtowna nawalność uderzyła, bywali i w niczym urzędowi miasta tamtego podczas nieprzyjacielskich niebezpieczeństw nie przeczyli, i owszem tedy odemże posłusznemi byli.  

piątek, 3 stycznia 2020

Od koni i rzędów bogatych



Ciekawy opis oddziałów miejskich witających Władysława IV podczas jego wjazdu do Lwowa 2 września 1636 roku. Jeden wyraz dotyczący Ormian jest dla mnie raczej zagadkowy, wrzucam więc go tu na zdjęciu u góry, może ktoś ma pomysł o co chodzi.

Naprzów iechało Ormianów Miejskich Chorągwi dwie na koniach dobrych po większej części Turskich świetno, przed pierszą Chorągwią sześć Ormian iechali z dzidami po Turecku swojno ubranych, za tymi drudzy szeć po Uromelsku (?) z forgami piór żórawich y orlich.
Za Ormiany iechało chorągwi dwie Mieszczan konnych także swoyno y świetno od koni i  rzędów bogatych.
Za tymi Mieszczan pieszych cechowych z porządną strzelbą czternaście.

Być może owo ‘po Uromelsku’ oznacza strój z Rumelii, czyli europejskiej części Turcji? Wszak pierwszych sześciu miało mieć stroje tureckie, może więc kolejna szóstka była ubrana bardziej po europejsku?



środa, 1 stycznia 2020

Porządni stali raytarowie



Nowy Rok zaczynamy w tym samym miejscu i czasie gdzie skończyliśmy stary: Prusy, 1629 rok. Bardzo ciekawe znalezisko w diariuszu z sierpnia 1629 roku. W czasie negocjacji polsko-szwedzkich, w których uczestniczył poseł francuski, obydwie strony miały prawo przyprowadzić ze sobą kilka chorągwi i kompanii eskorty. Naoczny świadek tak oto opisał Szwedów:

Z Commisarzami Szwedzkimi stał na placu kornet Wranglów czarny, drugi Reingraffa białły, trzeci Gustawa samego błękitny, pod któremi porządni stali raytarowie, a przy nich równa liczba piechoty przeciw naszym stanęła.

Kornet Wrangla to prawdopodobnie kompania kirasjerów feldmarszałka Wrangla, dowodzona przez Francois de Sacina. Reingraff to graf Renu Otto Ludwig, dowódca 12-kompanijnego regimentu jazdy. Niestety nie jestem w stanie zidentyfikować ostatniego oddziału. O ile wiem Gustaw II Adolf nie miał wtedy w Prusach konnej kompanii przybocznej,  być może więc chodzi o jedną z kompanii kirasjerów, które polski świadek uznał za królewskich.