poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Starcie pod Pokrzywnem – 5 września 1628


Bardzo lubię dogrzebywać się szczegółów tak mało znanych starć, zwłaszcza w przypadku, gdy przebieg i wynik potyczki jest zupełnie inaczej opisany przez każdą z walczących stron. Nocna walka dwóch podjazdów z mało znanej kampanii 1628 roku (obiekt moich aktualnych ‘badań’)

Pierwsza wersja polska [za ‘Diariusz albo summa…’]
Szwedzka zasadzka, licząca ‘kilkanaście set koni jazdy i piechoty’ starła się z polskim podjazdem nieopodal Pokrzywna. Zgrupowanie jazdy koronnej składało się z pięciu chorągwi, pod dowództwem rotmistrz Budziszewskiego (rotmistrz kwarcianej chorągwi kozackiej). W wyniku starcia miało zginąć do stu Szwedów, w tym kilku kapitanów, z tego jeden ‘znaczny’. Strona polska miała stracić do dwudziestu zabitych i nieokreśloną liczbę rannych.

Druga wersja polska [ceduła do listu hetmana Koniecpolskiego do króla Zygmunta III, z 5 września 1628 roku]
Relacja hetmańska jest na szczęście dokładniejsza. Dzięki niej poznajemy nazwiska wszystkich pięciu rotmistrzów, co pozwala nam zidentyfikować walczące w starciu chorągwie koronne jako kozackie (kwarciane) – Budziszewskiego, Hermolusa Przyłęckiego, Belcera Męcińskiego, Kruszyńskiego i Łysakowskiego. Polacy starli się ze Szwedami w nocy (sic!), co zresztą potwierdza relacja szwedzka (o której poniżej). Podjazd Budziszewskiego wykonał zadanie, jakim było zdobycie języka. Hetman Koniecpolski z dwoma pułkami jazdy ruszył na pomoc Budziszewskiemu, ale kiedy dotarł na miejsce walki Szwedzi wycofali się do swojego obozu. Koniecpolski wychwala męstwo żołnierzy podjazdu, którzy ‘siła trupów i znacznych officierów na placu położyli’, biorąc także kilkunastu jeńców. Dowodzący Szwedami Królewicz Duński (o nim także coś więcej poniżej) miał także zostać ranny. Polacy mieli stracić dziesięciu zabitych towarzyszy i wiele koni – jak często w tego typu relacjach, straty w pocztowych nie są podane.

Wersja szwedzka [arcyciekawe ‘Diarium’ kampanii 1628 roku, opisujące działania szwedzkie od końca kwietnia do końca października. Ogromne podziękowania dla Daniela Staberga za tłumaczenie i komentarze]
Szwedzki oddział składał się z 600 kawalerzystów i 200 muszkieterów, jego zadaniem była osłona obozu armii głównej, rozpoznanie sił polskich i odrzucenie nękających Szwedów koronnych chorągwi kozackich. Szwedami dowodził dobry znajomy Polaków spod Hammerstein, pułkownik Johan Streiff von Lawenstein, jego zastępcą był podpułkownik Moritz Pensen von Caldenbach. Szwedzkie źródło nie wymienia, które jednostki tworzyły zgrupowanie, jednak najemne kompanie rajtarii Streiffa i Caldenbach oznaczają zapewne obecność całego skwadronu Streiffa (4 kompanie czyli ok. 400 żołnierzy), zapewne wspartego innymi kompaniami najemnymi, być może nawet kirasjerskimi.
Zgrupowanie opuściło szwedzki obóz ok. godziny 22. Straż przednia Streiffa miała w ciemnościach wpaść na Polaków i doszło do starcia. Po zaciętej walce obydwie strony zerwały kontakt, Szwedzi wrócili do obozu o 1 w nocy 6 września. Szwedzkie straty to 15 zabitych i 20 poważne rannych żołnierzy, a także poległy chorąży (kornet) Johan Persjon z kompanii podpułkownika Caldenbacha. Stracono także (być może jako wziętego do niewoli?) młodego Stiernskiölda, który w ‘Diarium’ występuje jako ‘Hovjunkaren’ (ranga dworska). Według Daniela Staberga może to być syn szwedzkiego admirała, poległego w bitwie morskiej pod Oliwą. Straty polskie określone są jako zabity porucznik kozacki, dwóch zabitych towarzyszy i ok. 80 ‘innych’ zabitych, wzięto także 3 jeńców.

Widzimy więc, jak mocno różnią się – przede wszystkim w kwestii strat – wersje obydwu stron. Najbardziej zagadkowy jest jednak ‘Królewicz Duński’, którego postać pojawia się w kilku polskich źródłach. Nikt o takim tytule nie służył w armii szwedzkiej, wydaje się, że jego pojawienie się w listach i relacjach polskich z epoki może się wiązać z przybyciem w 1628 roku ex-duńskich najemników, którzy po zwinięciu armii duńskiej Chrystiana IV zostali zaciągnięci przez Gustawa II Adolfa. Trzy regimenty jazdy, tak potrzebnej Szwedom do walki z Polakami, mogły się wydawać swoistą ‘duńską pomocą’ dla Szwecji – tym bardziej że Dania i Szwecja nawiązały krótkotrwały alians w kwestii obrony Straslundu. Jednym z dowódców regimentów był graf reński Otto Ludwig, być może plotka rozdmuchała jego tytuł do książęcego? Wydaje się to jednak dziwne, jako że z tytułem grafa i jego regimentem spotykamy się w tych samych polskich źródłach. Na tym etapie ‘badań’ na którym jestem, mogę tylko założyć, że pojawienie się ‘Królewicza Duńskiego’ w armii szwedzkiej zawdzięczamy li i jedynie plotce…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz