niedziela, 14 sierpnia 2016

Z gdańskiej księgi horroru - odsłona druga


Kilka miesięcy temu zamieściłem mroczną historię magii i morderstw, przytoczoną przez Ogiera w jego zapiskach z podróży do Polski. Wypadałoby odkopać wątek, dziś wiedźma rodem ze Szwecji:
Pewien gdański ławnik – nazwiska jego nie pomnę – miał pomocnika. Temu zdarzyło się, gdy był w Sztokholmie, iż się w nim zakochała pewna niewiasta tak, że puścić od siebie go nie chciała i wszelkimi obietnicami i pokusami go nakłaniała, by pozostał w Szwecji. Wreszcie gdy go coraz częściej jego pryncypał do powrotu wzywał i gdy już i sam powziął zamiar wracania, zażądała od niego owa rozpustna i nieopanowana niewiasta kosmyka włosów na pociechę w jego nieobecności i jako zakład miłości. Tamten znając namiętność swej bogdanki i znając sposoby czarownic w tym kraju i lękając się czegoś złego, wydarł kudeł z kożucha niedźwiedziego, który wdziewał w podróży na suknię i włosy te niezbyt różne od własnych, przemięszawszy je z nitkami jedwabiu, ofiarowuje niewieście z oznakami okrutnej miłości i tak kochankę (choć wzdrygnąć się tu może Dydona) wywodzi w pole. Wsiadł na okręt i już był wiele mil od wybrzeża szwedzkiego, kiedy o pełnym dniu położył się podścieliwszy sobie kożuch. Jednakże, gdy już zasypiał, uczuł, że mu ktoś wyskubuje spod głowy kudły jego kożucha. Rozbudził się, nic nie widząc. Kładzie się znowu i czuje, że go znowu ktoś spod niego wyciąga. Wpadł w złość myśląc, że ktoś z jego towarzyszy tak się z nim drażni, ale nikogo koło siebie nie widzi, natomiast widzi i teraz, czuwając że jego skórę coś ciągnie i wlecze, a gdy on ją chce przytrzymać, ciągnie ją coś tym mocniej. Krzyczy więc i przywołuje na ten dziw podróżnych i marynarzy, którzy patrząc własnymi oczami (rzecz zdumiewająca!) widzą, jak niedźwiedzia skóra wyrywa się i jedzie przez powietrze, niby druga Kallisto którą Jowisz po raz wtóry na północ porywa.

Oj, nie chciała się rozstawać z kochankiem owa Szwedka, nie chciała…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz