Kilka miesięcy temu zamieściłem mroczną historię magii i
morderstw, przytoczoną przez Ogiera w jego zapiskach z podróży do Polski.
Wypadałoby odkopać wątek, dziś wiedźma rodem ze Szwecji:
Pewien gdański ławnik –
nazwiska jego nie pomnę – miał pomocnika. Temu zdarzyło się, gdy był w
Sztokholmie, iż się w nim zakochała pewna niewiasta tak, że puścić od siebie go
nie chciała i wszelkimi obietnicami i pokusami go nakłaniała, by pozostał w Szwecji.
Wreszcie gdy go coraz częściej jego pryncypał do powrotu wzywał i gdy już i sam
powziął zamiar wracania, zażądała od niego owa rozpustna i nieopanowana
niewiasta kosmyka włosów na pociechę w jego nieobecności i jako zakład miłości.
Tamten znając namiętność swej bogdanki i znając sposoby czarownic w tym kraju i
lękając się czegoś złego, wydarł kudeł z kożucha niedźwiedziego, który wdziewał
w podróży na suknię i włosy te niezbyt różne od własnych, przemięszawszy je z
nitkami jedwabiu, ofiarowuje niewieście z oznakami okrutnej miłości i tak
kochankę (choć wzdrygnąć się tu może Dydona) wywodzi w pole. Wsiadł na okręt i
już był wiele mil od wybrzeża szwedzkiego, kiedy o pełnym dniu położył się
podścieliwszy sobie kożuch. Jednakże, gdy już zasypiał, uczuł, że mu ktoś
wyskubuje spod głowy kudły jego kożucha. Rozbudził się, nic nie widząc. Kładzie
się znowu i czuje, że go znowu ktoś spod niego wyciąga. Wpadł w złość myśląc,
że ktoś z jego towarzyszy tak się z nim drażni, ale nikogo koło siebie nie
widzi, natomiast widzi i teraz, czuwając że jego skórę coś ciągnie i wlecze, a
gdy on ją chce przytrzymać, ciągnie ją coś tym mocniej. Krzyczy więc i
przywołuje na ten dziw podróżnych i marynarzy, którzy patrząc własnymi oczami
(rzecz zdumiewająca!) widzą, jak niedźwiedzia skóra wyrywa się i jedzie przez
powietrze, niby druga Kallisto którą Jowisz po raz wtóry na północ porywa.
Oj, nie chciała się rozstawać z kochankiem owa Szwedka, nie
chciała…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz