wtorek, 3 stycznia 2017

Poseł co miał ciężkie życie...


Uczestnictwo w XVII-wiecznych poselstwach wiązało się z wieloma niebezpieczeństwami. Po drodze do obozu/stolicy/armii z którą miano negocjować można było wpaść w zasadzkę (nawet maruderów własnej armii), a podróż trwała często wiele miesięcy. Bez wątpienia bardzo trudne były wyprawy do obozów kozackich w czasie Powstania Chmielnickiego, gdzie w każdej chwili mogło dojść do krwawego ataku ze strony czerni czy Tatarów. Właśnie takim przypadkiem z 20 września 1651 roku, w przededniu bitwy pod Białą Cerkwią, zajmiemy się dzisiaj.

Początkowo grupa polskich i litewskich komisarzy – w tym Adam Kisiel, którego widzimy powyżej – przyjechała do obozu kozackiego pod silną eskortą. Owych piąciset draganów i pułków naszych konnych[1] dwa wróciło jednak szybko do głównych sił polsko-litewskich, zostawiając posłów pod ochroną Chmielnickiego. Po wstępnych ustaleniach grupa komisarzy próbowała wyjechać z obozu kozacko-tatarskiego dla utwierdzenia namienionych punktów. Kolumna wozów została jednak zaatakowana przez oddział Kozaków i Tatarów, którzy zmasakrowali i splądrowali grupę towarzyszącą posłom. Towarzystwa do trzydziestu zabili, P. Nahoreckiego który był też z Komisarzami za mediatora między niemi a Kozaki zabili, czeladzi sieła nabrali. Komisarze mieli tyle szczęścia, że dopiero ruszali za taborem, stąd nie ogarnął ich ów tumult. Iwan Wyhowski i dwóch kozackich pułkowników odeskortowało posłów na zamek białocerkwiecki, próbując jednocześnie uspokoić rozwścieczony tłum. Czerń jednak nie ustępowała, próbowała nawet szturmować zamek: pale chcieli wyjmować, dobywając się do zamku. Starszyzna kozacka musiał sięgnąć po ostateczny środek: chorągwi kilka regestrowych Kozaków przy palach stanęli a dobywających chłopstwa odpierali i ręce im przy palach ucinali. Chmielnicki nakazał ściąć 15 spośród buntowników, by przykładnie ukarać próbę ataku na komisarzy. Po uspokojeniu sytuacji poselstwo wróciło do polsko-litewskiego obozu, wielu spośród komisarzy miało jednak utracić majątek warty dziesiątki tysięcy złotych. Ciężki los posła...



[1] Czyli złożonych z jazdy „polskiej”: husarii, kozaków i jazdy lekkiej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz