piątek, 28 maja 2010

Z koni i szable w dłoń!


Z rzadka spotykamy w źródłach opisy naszej dzielnej jazdy, walczącej na piechotę – co nie powinno dziwić, wszak po to jest się kawalerzystą by gromić przeciwnika z wysokości siodła. Czasami widzimy jednak spieszonych kawalerzystów (i to nawet husarzy) szturmujących fortyfikacje czy walczących w obronnym taborze. Chciałbym jednak dzisiaj zacytować przypadek nietypowy, kiedy to litewscy kozacy zsiedli z koni i pieszo zaatakowali szwedzkich żołnierzy (zapewne piechurów, tak bym to przynajmniej interpretował). Rzecz działa się w listopadzie Roku Pańskiego 1625 nad rzeką Dźwiną – zapewne fatalna pogoda i rozmiękły grunt, w połączeniu z trudnym nadrzecznym terenem, leżały u podstawy takiej a nie innej decyzji Litwinów. Oczywiście (przynajmniej według relacji z naszej strony) wyszli ze starcia zwycięsko.

Co by zbędnie nie przedłużać, podaję fragment z Compendium Diariussu Expeditiej Jego Mci Pana Hetmana Wielkiego Litewskiego do Inflant w roku 1625, lektura bardzo interesująca… [podziękowanie dla Tofika za udostępnienie tekstu!]

Wyprawił JM. Pan hetman na zniesienie tych blok[h]auzów na tamtą stronę Dźwiny, JM. Pana Jana Stanisława Sapiehę marszałka litewskiego W. Ks. Lit. Syna swego, który z JM. Panem referendarzem, bez wozów, komunikiem niezmiernistemi drogiami i błotami stanęli 13 novembris godzina przed dniem, między dwoma blok[h]auzami nieprzyjacielskimi i lubo było blisko otrzeć się o ten blok[h]auz, który był najbliższy Dźwiny, nie postrzegli jednak Szwedowie naszych, aż już dobrze na dzień.
Postrzegłszy naszych, posłali byli ku naszym na podjazd kilkunastu żołdatów, ale im ten podjazd nie powiódł się, bo JM. Pan marszałek [Jan Stanisław Sapieha] rozkazawszy dwa [dwie] płyty a potem most przez rzeką Awiksztę zrobić, zaraz sto piechoty Pana Rakowskiego i dwie chorągwi[e] kozackie wyprawił, na tę tam stronę Awikszty, którzy ten podjazd z blok[h]auzu wysłany pobili, kilku żywcem wzięli. Przeprawił się potem JM. Pan marszałek i JM. Pan referendarz ze swymi pułkami, stanęli pod tym, który był najbliższy Dźwiny blok[h]auzem, do którego kazali z działek strzelać polnych, których ze sobą kilka miał JM. Pan marszałek. Nacierali nasi i blisko podstępowali, ale i oni się dobrze bronili i odstrzeliwali.

14 novembris wziąwszy wiadomość JM. Pan marszałek, że na posiłek i odsiecz temu blok[h]auzowi idzie Szwedów 170, wyprawił przeciw nim dwie chorągwie kozackie Pana Jesmana i Bielewusa. Skoczyli ze strzelbą do Szwedów, ale iż im ta mało szkodziła, bo się i oni dobrze odstrzeliwali, pozsiadawszy z koni, pieszo, ręczną bronią na głowę wszystkich zbili. Kapitana samego, Antonium [Antoniusa] Jurgi Rycha człeka u nich wziętego i w dziełach rycerskich biegłego, także rodzonego brata Christopha Assersona oberstera kokonhauskiego i inszych siedemnastu żywcem przywiedli. Z naszych, Pana Wilczka towarzysza w ten czas zabito i kilkunastu nieszkodliwie postrzelono. Skoro tych więźniów przyprowadzono, posłał jegomość pan marszałek Pana Gadona z Panem Tyzenhausem [Janem Gothardem] do tych, co w blok[h]auzie byli, napominając ich, żeby się poddali, grożąc im, że potem nie będzie folgi, gdy ich dobędą, powiadając im i to, że ci, którzy im na posiłek szli, [są] porażeni i kapitan pojmany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz