piątek, 14 stycznia 2011

Najwyższa kara za tchórzostwo

Onegdaj dyskutowałem z Wojciechem ‘Harrym’ Olszewskim na Jego blogu Pro Gloria at Patria… o kwestiach dyscypliny w armii pruskiej i austriackiej. W toku dyskusji pojawiła się kwestia cesarskiego regimentu który miał zostać bardzo dotkliwie ukarany za ucieczkę z pola bitwy w czasie II bitwy pod Breitenfeld (bitwa pod Lipskiem) w 1642 roku. Udało mi się wreszcie znaleźć dokładniejszy opis i szczegóły kary – są bardzo ciekawe, więc chciałbym temu wydarzeniu poświęcić kilka słow.
Rzecz dotyczy cesarskiego regimentu pułkownika Hansa Georga Madlo, jednostki utworzonej na Śląsku w 1639 roku. W sile 6 kompanii jednostka wzięła udział w II bitwie pod Breitenfeld, gdzie (ktoś chyba nie do końca to przemyślał) ustawiono ją w pierwszej linii lewego skrzydła. Na widok zbliżających się Szwedów arkebuzerzy oddali kilka strzałów po czym pośpiesznie dali nogę, pociągając za sobą kolejne regimenty. Regiment Madlo utracił w wyniku bitwy 41 żołnierzy (zabitych, zaginionych lub wziętych do niewoli), postanowiono jednak ukarać przykładnie całą jednostkę, uzasadniając że ucieczka regimentu przyczyniła się do porażki w bitwie. Arcyksiążę Leopold Wilhelm, stojący na czele armii cesarskiej, nie miał litości dla śląskich arkebuzerów – wyrok na regimencie i jego żołnierzach postanowiono bowiem wykonać publicznie.
W obliczu sześciu innych regimentów kawalerii, który wykazały się w toku przegranej bitwy, a także najważniejszej generalicji armii cesarskiej (w tym arcyksięcia, feldmarszałka Piccolomini i dowodzącego kawaleria armijną markiza Gonzagi), odczytano arkebuzerom zarzuty, a także poinformowano ich, że egzekucja zostanie przeprowadzona publicznie.
Na rozkaz feldmarszałka przed szereg regimentu wyjechali chorąży, którzy uciekli ze sztandarami – musieli zsiąść z koni i złożyć broń przed naczelnym prowostem armijnym, kładąc także na ziemi powierzone im sztandary. Po nich broń złożyli porucznicy i sierżanci. Podpułkownik i major regimentu pozostali w siodłach, ale wypomniano im po raz kolejny niesławny czyn w czasie bitwy. Następnie szeregowcy z wszystkich sześciu kompanii zsiedli z koni i także złożyli broń. Konie arkebuzerów zostały oddane żołnierzom z innych regimentów.
Następnie po raz kolejny przypomniano niehonorowe zachowanie regimentu w toku bitwy, po czym nastąpił moment na który, bez wątpienia z drżeniem serca, czekali arkebuzerzy Madlo. Sam pułkownik, a także podpułkownik i major regimentu mieli pozostać w areszcie, dopóki nie zostanie zdecydowane, jaki będzie ich przyszły los. Pozostali oficerowie, podoficerowie i żołnierze regimentu mieli zostać poddani straszliwej karze decymacji – niczym w starożytnym Rzymie. Arkebuzerzy mieli rzucać kości, które miały zdecydować o ich losie, co dziesiąty spośród nich miał zostać zabity. Wybrani w ten sposób podoficerowie i żołnierze mieli zostać powieszeni, oficerowie (kapitanowie i porucznicy) mieli zostać ścięci. ‘Wyjątek’ zrobiono dla chorążych – ci którzy mieli pecha w śmiercionośnej grze w kości, mieli zostać także powieszeni (chociaż jako że byli oficerami powinni zostać ścięci). Wytłumaczono to tym, że jako że uciekli z pola walki niosąc sztandary, było to wyjątkowo niehonorowe.
Kiedy zakończono już rzucanie kości i wybrano skazanych na śmierć arkebuzerów, do akcji wkroczył kat, łamiąc pałasze należących do chorążych. Zgromadzeni jako świadkowie żołnierze z innych regimentów zniszczyli następnie sztandary arkebuzerów Madlo, w gniewie drąc je na strzępy. Jako że dzień miał się już ku końcowi, egzekucje przełożono na kolejny ranek. Arkebuzerom którzy mieli pecha w grze w kości i zostali skazani na śmierć umożliwiono ostatnią posługę kapłańską.
Następnego dnia rano kat przystąpił do wykonywania wyroków. Jednym z pierwszych powieszonych był jeden z sierżantów, który w dniu bitwy zastępował jednego z chorążych i uciekł z pola bitwy unosząc powierzony mu sztandar. Dwom kapitanom, którzy mieli zostać ścięci, udzielono prawa żołnierskiej śmierci  - dzięki łasce arcyksięcia. Zostali oni rozstrzelani przez eskortujących ich dragonów, każdy z kapitanów zabity został jednym strzałem. Na skutek wstawiennictwa wielu wyższych oficerów a także w uznaniu wielu zasług w trakcie wcześniejszych kampanii arcyksiążę ułaskawił także podpułkownika, kapitana, porucznika, dwóch chorążych i sierżanta. Pułkownik Madlo zapłacił jednak najwyższą karę za tchórzostwo podległej mu jednostki, gdyż i jego skazano na karę śmierci. W tenże sposób regiment Madlo poniósł wielce zasłużoną karę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz