czwartek, 29 listopada 2018

Liber chamorum, cz. III – lisowczycy (odsłona druga)



[Tydzień z lisowczykami, wpis 4/7]

Drugi (i ostatni) wpis dotyczący ciekawych losów lisowczyków opisanych w Liber Chamorum.

Mrozek, został w 1620 roku wzięty przez lisowczyka za ciurę do woza. Wyprawy do Siedmiogrodu i na Morawy przyniosły mu tyle łupów, że w 1624 roku, w chorągwi Jaroszoskiego na sześć koni służeł.
Muchowiecki, chłop który o muchach wiedział, oganiał u stołu u szlachcica. W 1619 roku ograbił swojego pana i uciekł do lisowczyków, zjechał do nich z pańskim koniem, okradszy jeszcze pod tysiąc złotych.
Jakub Ozimski, syn mieszczanina z Chęcin. Zaczynał służbę u lisowczyków jako ciura w 1620 roku, stopniowo jednak awansował bo potym na swe konie służeł. W 1626 roku trafił do Prus, walcząc w szeregach chorągwi Mikołaja Moczarskiego, gdzie w 1627 roku został nawet chorążym. Co ciekawe, jego rodzony brat służył u niego za pocztowego.
Paszkowski z kolei zaczął karierę za woźnicę u lisowczyka w 1619 roku. Powiadano o nim, że beł łupieżca haniebny chłopów i ślachtę znieważał przy braniu im gwałtem czego. Wyprawa do Siedmiogrodu musiała w jego przypadku przynieść niezłe profity, bo już na Morawach pisał się na 4 konie.
Kolejny Paszkowski dołączył do lisowczyków w 1620 roku, co ciekawe do nich pieszo przystał. Powtarza się tu dobrze znany scenariusz zebrania bogatych łupów, bo w 1624 roku pod chorągwi Jaroszoskiego na 6 koni służeł.
Popławski od 1619 roku w szeregach lisowczyków, okrutny łupieżca beł, że nafundował sobie pieniędzy. W 1624 roku stanął nawet na czele chorągwi jako rotmistrz, oddział ten miał się zresztą składać z samych chłopów.
Tworzyjański także zaczynał za ciurę przy wozie w 1619 roku. Już jednak w 1622 roku, jako że nieźle szarpał i kradł, stać go było na to by służyć na kilka koni. W 1624 roku powiódł kupę swawolną siepaczów lisowską na Morawy.
Zakrzowski, o którym pisałem przy okazji innego wpisu,  imał się wojaczki w swawolnych kupach, bywał między lisowczykami i na Śląsku za bębnistę circa 1629. W 1632 roku miał z kolei 3-konny poczet w chorągwi Zygmunta Dębińskiego na służbie cesarskiej. Został jednak wydalony ze służby, kiedy inny towarzyszy poskarżyli się na niego u rotmistrza (że oto nie-szlachcic służy między nimi jako towarzysz). Jego historia ma jednak tragiczny epilog – rozżalony z powodu zwolnienia, zabił własną żonę, która beła przy wojsku za szynkarkę, po czym popełnił samobójstwo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz