wtorek, 27 lipca 2010

Na plasterki!


Nazwą Hakkapeliitta przyjęto podczas Wojny Trzydziestoletniej określać fińskich lattaryttare, stanowiących część krajowej jazdy Królestwa Szwecji. Przydomek pochodzi od fińskiego okrzyku bojowego 'hakkaa päälle' - czyli jakby to powiedzieli zbójcerze z 'Kajka i Kokosza' na plasterki . W Niemczech bano się ich panicznie, straszono nimi dzieci, powstała nawet modlitwa A horribile Haccapaelitorum agmine libera nos, Domine (Uchroń nas Panie od straszliwych Hakkapeliitta). Porównywano Finów do osławionej jazdy chorwackiej czy lisowczyków, oskarżano o gwałty, morderstwa a nawet uprawianie czarów. Co ciekawe, nawet część historyków poszła w tym kierunku - przedstawiając ich jako lekką jazdę przeznaczoną głównie do walki w szyku rozproszonym, świetną do rozpoznania a nie do otwartej walki. Jest tylko jeden problem - Finowie praktycznie niczym się nie odróżniali od innych kompanii/regimentów jazdy szwedzkiej, ba, za życia Gustawa II Adolfa słynęli nawet jako najbardziej zdyscyplinowany regiment w armii (w czym wielki udział miał major, później pułkownik, Torsten Stalhandske). Walczyli z powodzeniem pod Breitenfeld czy Lutzen - tak samo jak inne regimenty rajtarii szwedzkiej czy elitarne regimenty najemne stanowiąc główną siłę uderzeniową kawalerii.
Rajtaria fińska w czasach Gustawa II Adolfa była, tak jak i jej szwedzka ‘siostra’, złożona z ochotników, którzy musieli (stan na lata 20-te) być wyposażeni w rapier/szwedzki miecz/pałasz, parę pistoletów, hełm i kirys (napierśnik i naplecznik). Żołnierze musieli sami zadbać o wyposażenie, a jako że prowincje fińskie należały do najbiedniejszych w Królestwie, tak też kompanie fińskie miewały braki w zaopatrzeniu – np. w 1621 roku pod Rygą kilka z dziewięciu kompanii fińskich nie miały pancerzy, brakowało także pistoletów. W czasie walk z Litwinami i Polakami w okresie 1621-1629 rajtaria fińska miała swoje wzloty i upadki – walcząc zarówno w Inflantach jak i Prusach:
- ciężkie straty poniosły trzy kompanie walczące z Litwinami pod Kropimojzą (Kroppenhof) 28 października 1621 roku
- bardzo dzielnie walczy z litewską jazdą (pokonując nawet husarię) pod Walmozją, obydwu bitwach pod Wenden (w drugiej bitwie, stoczonej 24 listopada 1626 roku Finowie zdobyć mieli cztery sztandary chorągwi husarskich) i pod Selborkiem
- kilka kompanii walczy w Prusach w okresie 1626-29, wart zanotowania jest tutaj epizod z bitwy pod Trzcianem (Honigfelde) z 25 czerwca 1629 roku, kiedy to fiński skwadron Hansa Ekholta (ponad 550 żołnierzy w 5 kompaniach) uciekł z pola bitwy na sam widok szarżujących Polaków.
Wiele z ogólnej liczby 28 kompanii fińskich (stan z 1628 roku) pozostawiono w Inflantach jako siły garnizonowe, część wysłano jednak do Niemiec, gdzie od 1630 roku rozpoczęła się interwencja szwedzka. W 1630 roku przybyło siedem, w 1631 roku kolejnych pięć kompanii. Finowie walczyli początkowo w trzech 4-kompanijnych skwadronach, w połowie lat 30-tych (po przysłaniu dodatkowych kompanii) w armiach polowych w Niemczech widzimy dwa regimenty (każdy po osiem kompanii). Brakuje danych na potwierdzenie tezy, że Finowie walczyli tam jako lekka jazda (paradoksalnie takiej formacji w armii szwedzkiej akurat brakowało, szwedzkie rozpoznanie przedbitewne często z tego powodu szwankowało). W walnych bitwach walczą zawsze tuż przy Gustawie II Adolfie, pod Lutzen nakazał on pułkownikowi Stalhdanske ‘zająć się’ cesarskimi kirasjerami – to na pewno nie było zadanie dla lekkiej jazdy, a dla uważanego za elitę regimentu rajtarii.
Co do tez o łupiestwie, gwałtach i innych bezeceństwach – specjalizowały się w tym wszystkie armie biorące udział w Wojnie Trzydziestoletniej, na czele z Chorwatami i polskimi lisowczykami walczącymi po stronie katolickiej. Być może Finowie stali się idealnym celem wrogiej propagandy z powodu swojej odmienności językowej – czym wyróżniali się nawet na tle armii szwedzkiej. Być może i sami Szwedzi dolewali nieco oliwy do ognia, pragnąc zastraszyć przeciwnika?
Jak powstawała czarna legenda widać dobrze po słowach Karola Ogiera, który miał w 1635 roku, widząc oddział fiński w Prusach, powiedzieć: 'Czym są dla Polaków Tatarzy, tym dla Szwedów Finowie'. Problem tylko, że Ogier nie był żadnym wybitnym specem od wojskowości, a jedyną jednostką fińską jaką mógł widzieć był nowozaciągięty skwadron Printza - jednostka złożona ze słabo wyposażonych rekrutów, którym nijak było do weteranów Stalahandske czy Wunscha, walczących od 1630 roku w Niemczech. Pytanie tylko skąd Ogier wymyślił tak dziwne porównanie? Tak czy inaczej słowa poszły w ślad i od czasu do czasu są z lubością cytowane przez historyków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz