sobota, 11 marca 2017

Kozaccy mistrzowie małej wojny


Korzystając że w moje ręce wpadło dzisiaj najnowsze wydanie Pamiętników wojny moskiewskiej Reinholda Heidensteina (wielkie dzięki Michale!) pozwolę sobie coś z tego wynotować. Nasz kronikarz pozostawił oto piękny opisów Kozaków dońskich (aczkolwiek mogą to też być kozacy grodowi – nie jest to do końca jasne) którzy mieli u boku armii moskiewskiej bronić Pskowa przed wojskami Batorego:
Mieli oni swoim zwyczajem urywać rozproszone oddziałki i polować na zdobycz. Bez zbroi, tylko w szaty na słotę i zimno jako tako odziani, z szablą i spisą, po większej jednak części rusznic już używając, są oni jedyni do tego rodzaju wojny. Drobny oddziałek obskoczyć, urwać, przeprawę, okolicę, położenie nieprzyjaciele zbadać, rzeki w czółnach albo na kłodach przebywać, przez lasy wreszcie choćby najgęstsze i okolice bezdrożne się przedzierać – oto właściwy ich żywioł, a usposabia ich do tego lekkie uzbrojenie, wytrzymałość na trudy, głód i pragnienie, a osobliwie niesłychana w tym kierunku nabyta wprawa. Pod tym względem żadne inne wojsko z nimi się mierzyć nie może.

Zaiste rzadka to laurka wystawiona przeciwnikowi. Takie mistrzostwo „małej wojny” faktycznie wskazywałoby że chodzi o Dońców, którzy odznaczali się w tym podobną wprawą jak Zaporożcy. Co prawda spotkałem się z interpretacją, że mogą to być kozacy grodowi, w świetle powyższego opisu wydaje mi się to jednak mniej prawdopodobne. 

1 komentarz:

  1. I weź tu człeku bądź mądry i rzetelnie przedstaw taki oddział w wargamingu... :(

    OdpowiedzUsuń