środa, 13 stycznia 2016

Szwedzko-fińscy Attackdykare w 1656 roku


W marcu 1656 roku armii szwedzkiej, osaczonej przez oddziały koronne i litewskie, udało się wyrwać z pułapki w widłach Wisły i Sanu. Karol X Gustaw, korzystając z nieobecności zgrupowania Czarnieckiego i Lubomirskiego[1], pobił blokujących go Litwinów i ruszył  w stronę przepraw na Wieprzu. Awangardę wojsk szwedzkich prowadził pułkownik Ruther von Ascheberg, któremu powierzono pod komendę 500 rajtarów[2] i 3 kompanie dragonów. Miał on za zadanie zebrać odpowiednią ilość statków i łodzi, którymi Szwedzi mogliby się przeprawić przez Wieprz. Po dotarciu do miasteczka Skoki, Ascheberg ocenił sytuację, która nie wyglądała najlepiej. Polacy zgromadzili wszystkie środki przeprawowe na bronionym przez siebie brzegu, pilnowało ich sześć chorągwi, liczących około czterysta pięćdziesiąt koni, oprócz tego uzbrojeni mieszczanie bronili dostępu do Skoków. Pułkownik był bardzo zdeterminowany, jednak nie mogłem zwłóczyć przy nich ani minuty, niech kosztuje ile chce, gdyż musiałem zająć te statki.
Oddajmy więc głos Aschebergowi by własnymi słowami opisał atak:
Wziąłem zatem dwóch smalandzkich i dwóch fińskich rajtarów, którzy potrafili dobrze pływać, obiecałem im dwadzieścia cztery talary Rzeszy, jeśli przepłyną i sprowadzą mi jeden z tych statków. Ci rajtarzy byli tak ochoczy, że zaraz zdjęli odzienie i przygotowali się do pływania. Wtedy rozkazałem, by wszyscy dragoni i rajtarzy z karabinami i muszkietami zsiedli z koni, podeszli aż do brzegu rzeki i zaczęli strzelać salwami. Podczas tej fanfary z muszkietów i karabinów czterej rajtarzy przepłynęli szeroki i szybki nurt i udało im się trafić na statki. Ja kontynuowałem ostrzał, aż [nieprzyjaciele] ze szkodą i wstydem musieli opuścić swoje pozycje, szukając schronienia w dużym lesie. Wówczas ci czterej rajtarzy odcięli jeden duży statek i małą łódkę, i przyprowadzili do mnie. Natychmiast rozkazałem, żeby na ten duży statek wsiadło sześćdziesięciu dragonów i posłałem ich na drugą stronę, by sprowadzili mi wszystkie statki. Było tam dwadzieścia pięć dużych, jakby promów, i dziewięć łodzi. Poleciłem zaraz rajtarom i dragonom, żeby zbierali materiały jak belki, deski i temu podobne. Mogłem więc zaraz przygotować most pontonowy w dogodnym miejscu, by król mógł przejść po nim z armią bez zatrzymywania. Jako rekompensatę za to otrzymałem łaskawe podziękowanie.





[1] Które zajęły się masakrowaniem szwedzkiej ‘odsieczy’ pod Warką .
[2] Czyli zapewne jego regiment rajtarii najemnej, wzmocniony kilkoma kompaniami jazdy krajowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz