czwartek, 28 września 2017

Mała wojna na stepie


Ostatnio sporo czytam o Kałmukach i ich historii w XVII i XVIII wieku. Znalazłem bardzo ciekawy opis dotyczący ich taktyki w obliczu rajdów równie agresywnych sąsiadów. To interesujące spojrzenie na bardzo specyficzną „małą wojnę” jaką toczyły między sobą plemiona koczowników z tego regionu. Oddajmy głos moskiewskiemu świadkowi:
Jako że żyją oni [Kałmucy] w ciągłym zagrożeniu ze strony swoich nomadycznych sąsiadów, takich jak Tatarzy kubańscy[1] i Kazachowie, Kałmucy zawsze trzymają czaty na obrzeżach swoich ułusów. Otrzymawszy wieści o nadciągającym wrogu, Kałmucy nigdy nie ruszają by stawić mu czoła. Miast tego każdy ułus ucieka. Podczas gdy kobiety i dzieci zabierają [zapasowe] konie, trzodę i wielbłądy, unosząc z nimi wszystko [co należy do ułusu], uzbrojeni mężczyźni, dosiadając lepszych koni, tworzą ariergardę ułusu by odeprzeć [ewentualny] atak nieprzyjaciela. Kałmucy nie ruszają by stawić czoła nadciągającym wrogom. Gdyby to zrobili, mogliby minąć się z nieprzyjacielem, jako że wszędzie tutaj jest tylko otwarty step. W tym czasie wróg mógłby napaść na kałmuckie ułusy, wyrządzić im poważne szkody i wycofać się na własne terytorium, unosząc ze sobą łupy. Właśnie dlatego, kiedy nieprzyjaciel wraca do siebie, [zależnie od rozwoju wypadków] niosąc - lub i nie - łupy, Kałmucy zbierają swoich jeźdźców by ścigać napastników. Jako że wojownicy wroga i ich konie są zmęczeni rajdem, Kałmucy, dopadając wycofujących się, mają nad nimi przewagę. W tym samym czasie nadciągają też dla nich posiłki z innych [nie będących obiektem rajdu] ułusów.




[1] Tzw. Mała Orda Nogajska, czyli orda kubańska. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz