wtorek, 22 marca 2016

Dla długowłosych brodaczy


Stanisław Sarnicki w swoich Księgach hetmańskich poruszał bodaj wszystkie aspekty XVI-wiecznej sztuki militarnej – od uzbrojenia i taktyki jazdy i piechoty, po walki na morzu. Opublikowane w zeszłym roku wydanie opracowane przez Marka Ferenca[1] to bardzo interesująca lektura, acz, nie ukrywajmy, nie czyta się tego najłatwiej. Wrzucę sobie jednak od czasu do czasu na blog co ciekawsze kawałki, nie zawsze jednak związane bezpośrednio ze służbą wojskową. Na dobry początek fragment niezwykle mocno związany z tym co zobaczyłem dzisiaj w lustrze jak wstałem…
Broda długa nie przystoi rycerzowi, bądź do łuku uwikła się w cięciwie, bądź do ruśnice[2] opali się. Przeto Turcy śmieją się z bród długich niemieckich. I są maliowania[3] szyderskie, gdzie Turczyn u Budzynia wliecze za brodę ująwszy Niemca, a Niemiec zasię Turczyna ciągnie, pojmawszy go za wąs. Włosi, Francuzi środek dzierżą, bo oni w brodach długich, ani się w wąsiech kochają, alie przystrzygują ochędożnie[4]. Acz i Niemcy baczą w tem poniekąd, przeto sobie ku potrzebie brody podwięzują foremnie, jako Cymbrowie starzy działywali co Włochy wojowali, bo to jest strój cymbryjski właśnie.
Nie mogło zabraknąć i przygany dla rodaków:
Starzy ludzie się kochali w losach. Alie się panom Poliakom długie włosy dali znać na Bukowinie[5], gdy je za warkocze wieszano po drzewiech. A teraz zasię nazbyt krótkie noszą, awo per extrema idziemy.
W sumie dobrze że nie mam ani łuku ani rusznicy, nie muszę więc ani golić brody ani ścinać moich długich kłaków.




[1] Ukłony dla Radka Sikory za przypomnienie, że to się ukazało!
[2] Rusznicy.
[3] Obrazy, malunki.
[4] Porządnie.
[5] Chodzi  o wyprawę mołdawską Jana I Olbrachta  w 1497 roku i porażkę w bitwie pod Koźminem na Bukowinie właśnie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz