niedziela, 19 kwietnia 2015

Moskiewska prohibicja z 1611 roku


Coś lekkiego na niedziele - po raz kolejny cytat z Samuela Maskiewicza, tym razem dotyczący prohibicji w Moskwie. Tak, wiem, trochę to dziwnie brzmi. Kronikarz opisał też nader ciekawą moskiewską metodę walki z pijaństwem. Kto wie, może warto by ją znowu wprowadzić…

Trzeźwość wielką zachowują między sobą. Starszym i pospólstwu bardzo ją zalecają, zakazując pijaństwa, i przetoż karczem (według ich nazwiska kabaków) ani piw i gorzałek na przedaj nigdzie nie masz po wszystkiej Moskwie. Na koniec, człowiekowi pospolitemu, oprócz bojarzyna, nie wolno i sobie gwoli robić w domu [tego], czym by się miał upić, bo często szpiegowie chodząc upatrują. Starostowie rewidują domy, a przecie najdowywali się tacy, że do fundamentu w piec beczkę gorzałki zamurowywać umieli; ale i tych szlakowano, a nie bez karania uszli. A kogo pijanym obaczono, do turmy go zaraz wzięto Braźnej; bo osobna u nich turma, jako i każdych złoczyńców. Po niedziel kilku za instancją bywa puszczony. Drugi raz w tymże doświadczony, po siedzeniu długim w turmie, knutami go okrutnie sieką, po ulicach wodząc kaci, i bywa puszczony. Trzeci raz już i knuciwszy, choć długo siedziawszy w turmie, znowu go tamże; i znowu po kilku dni knucaj i znowu do turmy; bo mają prawo takie: „biwszy knutom da w turmu". Bywa tego razy do dziesiątka, że mu omierzą pijaństwo, coraz wywodząc a knucąc, a na koniec nie poprzestanieli, tedy go i zgnoją w turmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz