[Tydzień z wojną o ujście Wisły, wpis 4/7]
Kampania 1628 przyniosła armii szwedzkiej nader nikłą
nagrodą jaką było zdobycie Brodnicy, a wszystko to okupione dużymi stratami w
zabitych/zmarłych, chorych i dezerterach. Koniecpolski rozsyłał swoje chorągwie
kozackie, które dowodzone przez doświadczonych zagończyków szarpały Szwedów i
bezlitośnie niszczyły tereny Żuław. W pochodzących z grudnia 1628 roku Nowinach z Prus możemy znaleźć bardzo
ciekawy polski punkt widzenia na to co się działo:
Po wszystkich zamkach
nieprzyjacielskich o chleb bardzo trudno, bo z rozkazania Imć Pana Hetmana
młyny wszędzie koło nich popalono y poznoszono, żyto tylko sobie muszą warzyć y
tym się żywią.
Konie
nieprzyjacielskie bardzo zdychają z głodu wielkiego bo siła kawaleryi tego roku
mają, a o siano, owies y słomę nad insze lata trudniej.
Za pewną rzecz więźniowie
teraźniejsi nieprzyjacielscy udają że ich tego roku tak pojmanych których jest
do tysiąca lepiej, krom tych to sobie nasi wojskowi zatrzymali y do domów
odsyłali, tudzież do pobitych po różnych miejscach od naszych także co ich
pozdychało, rachują więcej niżeli siedm tysięcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz