[Tydzień z lisowczykami, wpis 2/7]
W Liber chamorum wręcz
roi się od lisowczyków, formacja ta stała się swoistą przystanią dla wszelkiej
maści awanturników udających szlachtę. A że akurat mam na blogu tydzień z
lisowczykami, połączymy przyjemne z pożytecznym. Poniżej wypis opisujący
przygody 10 (właściwie 11) takich ochotników.
Brodowski, który w 1624 roku miał służyć w pięć koni w chorągwi Adama Skorulskiego.
Poszczęściło mu się w czasie tej kampanii, bo wywiózł zdobycz niemałą i u Przeworska kędyś zapadł.
Broniowski, służył w 1620 roku, z czego zdobycz miał, abo raczej z rozbójstwa niemałą korzyść.
Ciężartowski, który wraz z lisowczykami ruszył w 1624 roku na
Śląsk. Łupy musiały być obfite – na kampanie wyruszył bowiem na jeden koń a na Śląsku już na pięć koni pisał się pod chorągwią [Adama]
Skorulskiego.
Czechowicz, służył w chorągwi lisowskiej w 1625 roku. Miał
udawać szlachcica litewskiego, co
nieprawda, bo ani listu stamtąd, ani on sam tam nigdy nie jeździeł ani słał.
Janowicki, chłopski
syn, służył wśród lisowczyków atakujących w 1619 roku Siedmiogród. Tam brał
udział w złupieniu kilkunastu kościołów. W 1620 roku podwinęła mu się jednak noga
– został pojmany przez górników w Olkuszu, stracił cały łup i wylądował w celi.
Wypuszczony, imał się zbójowania, a potem znów trafił do lisowczyków.
Jastrzębski z
lisowczykami w 1619 roku w Węgrzech łupali kościoły, rok później
rabowali na Śląsku. Temu zdecydowanie pasowała służba w chorągwi – zaczynał od jednego
konia, a po tygodniu rabowania na Śląsku mógł się już na dwanaście koni pisać.
Mieszczanin Mikołaj Karaś miał służyć u Idziego
Kalinowskiego w 1620 i 1623 roku. Po 1624 roku imał się zbójowania, ale ze
słabym skutkiem: kilkanaście razy bywał w
więzieniu i w wieży siadał, a wychodzieł, czasem uciekał.
Dwa synowie Kowalkowskiego, kowala z Pińczowa, zaciągnęli
się po koniu do lisowczyków w 1619
roku, do nich pomóc im łupić i najeżdżać.
I tu łupy były obfite – po tym
chłopom nabrali, i przedać ich dostatek mieli.
Krajkowski ruszył z lisowczykami w 1620 roku, nawydzierał i nakradł chłopom koni, w
kaletach też nazdobywał pieniędzy. Cztery lata później, służąc u rotmistrz Stanisława
Jaroszowskiego, miał mieć 6-konny poczet.
Krajowski miał początkowo w 1620 roku służyć u lisowczyków
za ciurę, jednak już w 1622 roku służeł
na dwa konia między niemiż. Co ciekawe, miał swoisty przydomek, miał się nazywać Kradzioski, że kradł, aleć
i krajał połcie od wieszadeł, choć ich nie on wędzieł.
Jak widać alfabetycznie wylądowałem dopiero przy K, więc w
tym tygodniu pojawi się jeszcze kolejna (a może i dwie?) dziesiątką podobnych
lisowczyków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz