poniedziałek, 26 listopada 2018

Nago trzy dni wojsko gonił



[Tydzień z lisowczykami, wpis 1/7]

W służbie cesarskiej lisowczycy trafili w 1622 roku do Lotaryngii, księstwa pobożnego i katolickiego, które miało jednak znacznie ucierpieć w czasie wizyty polskich turystów. Jak to napisał ksiądz Dembołęcki, owszem słysząc, iż się po swemu Lautring zwali, oni rozumieli iż to tam właśnie Luterska ziemia. Podjazdy lisowczyków rozlały się więc po kraju, łapiąc „języka” a przy okazji puszczając z dymem to i owo. Nie zawsze jednak udawało im się z tym ujść na sucho.

Bohaterem dzisiejszego wpisu jest anonimowy pocztowy, który w czasie takiego podjazdu w górach lotaryńskich od chłopów pojmany, nago rozebrany, oględowany i wybadywany był, jeżeli on człowiek, jeżeli zna Boga, jeśli umiera i t.d. Gdy naostatek zaprowadzono go na skałę wysoką, wiszącą nad Lutherą[1] do Renu wpadającą, i tam go obwieśić[2] chciano, on klęknąwszy Panu Bogu się poruczyć, skoro się wzajem zagadali, porwawszy się skoczył z skały w onę rzekę, którą przepłynąwszy, nago trzy dni wojsko gonił, mniemanie po sobie zostawując, iż wszyscy tak się umieją od śmierci wykręcić, i że ich zatem szkoda było i drażnić.



[1] Rzeka Lauter, będącą lewym dopływem Renu.
[2] Powiesić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz