Utrata sztandaru przynosiła wielki dyshonor zarówno
chorążemu jak i jego jednostce, nic dziwnego że walki o flagi były nader
zażarte a wielu chorążych poległo w obronie powierzonego im znaku. Dziś
przypadek z końca sierpnia 1580 roku , w roli głównej chorąży chorągwi piechoty
Jana Zamoyskiego, pod Wielkimi Łukami.
Tegoż dnia o południu
gdy było niektóre piesze z szańców do plecienia koszów odłączono, drudzy też za
lekkim poważaniem nieprzyjaciela z szańców się rozbiegli. Co Moskwa z zamku
dobrze obaczywszy, a iż tuż bramy było onej, trochę naszych prędziutko wyparli.
Proporzec jeden roty pieszej Pana
Kanclerzowej wzięli. Acz propornik[1]
bronił się i szarpał z nimi czyniąc z siebie nieborak dosyć, ale był na ziemię
porażony. Moskwa z tryumfem i pośpiechem do zamku uszła dostało się im tez po
skórze po części. JM. Pan Kanclerz był bardzo żałościw i propornika tego mało
na gardle nie karał[2],
aż go i wyświadczeniem i przyczynami ratowano.
Jak widać chorąży miał dużo szczęścia i tylko dzielna
postawa w obronie sztandaru (przy wstawiennictwie innych żołnierzy) uratowała
go przed gniewem Zamoyskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz