Coś lekkiego
na niedziele - po raz kolejny cytat z Samuela Maskiewicza, tym razem dotyczący
prohibicji w Moskwie. Tak, wiem, trochę to dziwnie brzmi. Kronikarz opisał też
nader ciekawą moskiewską metodę walki z pijaństwem. Kto wie, może warto by ją
znowu wprowadzić…
Trzeźwość wielką zachowują między
sobą. Starszym i pospólstwu bardzo ją zalecają, zakazując pijaństwa, i
przetoż karczem (według ich nazwiska kabaków) ani piw i gorzałek na przedaj
nigdzie nie masz po wszystkiej Moskwie. Na koniec, człowiekowi pospolitemu,
oprócz bojarzyna, nie wolno i sobie gwoli robić w domu [tego], czym by się miał
upić, bo często szpiegowie chodząc upatrują. Starostowie rewidują domy, a
przecie najdowywali się tacy, że do fundamentu w piec beczkę gorzałki
zamurowywać umieli; ale i tych szlakowano, a nie bez karania uszli. A kogo
pijanym obaczono, do turmy go zaraz wzięto Braźnej; bo osobna u nich turma,
jako i każdych złoczyńców. Po niedziel kilku za instancją bywa puszczony. Drugi
raz w tymże doświadczony, po siedzeniu długim w turmie, knutami go okrutnie
sieką, po ulicach wodząc kaci, i bywa puszczony. Trzeci raz już i knuciwszy,
choć długo siedziawszy w turmie, znowu go tamże; i znowu po kilku dni knucaj i
znowu do turmy; bo mają prawo takie: „biwszy knutom da w turmu". Bywa tego
razy do dziesiątka, że mu omierzą pijaństwo, coraz wywodząc a knucąc, a na
koniec nie poprzestanieli, tedy go i zgnoją w turmie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz