A teraz coś
z zupełnie innej beczki, czyli jak pan Samuela Maskiewicz opisywał sądy w
Państwie Moskiewski. To bicie dłużników po łydkach to w sumie ciekawa opcja,
może u mnie w pracy warto by to wprowadzić…
Sędziów tak wiele, jako się może
wynaleźć spraw różnych. Na przykład inszy sędzia złodzieja sądzi, inszy
rozbójnika, inszy rzezi mieszka, choć to wszystko jedno rzemiosło, jednaki
eksces, a cóż w różniejszych sprawach; a wszyscy ci osobny dom sądowy, każdy z nich,
mają, a zowią go rozrad, i na każdy dzień sądzą z poranku, póki do cerkwi na wielką obiedną[1] nie
zadzwonią, a skoro dzwon usłyszą, sądy wszystkie ustają. O eksces największy i
krwawy[2] nie karzą
gardłem[3],
jeno knutem, oprócz i najmniejszego podejrzenia zdrady strony osoby carskiej,
tego bez sądu i prawa na najmniejszego oskarżenie pod lód sadzają i sprawy nie
pozwalając dać o sobie.
Dłużnik zaś, kiedy na pomieniony rok
nie odda, pozwany przed sędziego, w rozradzie stanowi się; przyznali się do
długu, a rzecze, że nie ma czym oddać, to mu każe sędzia stanąć przed rozradem,
co go z okna widzi, a sługa rozradowy (których bywa po kilku w każdym rozradzie,
na kształt siepaczów), palcat[4] mając
w ręku, na półtora łokcia wzdłuż, w tylkę[5] go
bije stojącego, na każdy dzień po godzinie, niż zadzwonią do cerkwi, poty, póki
dosyć nie uczyni stronie. A tych bywa zawsze do kilkunastu przed rozradem,
toteż kilka sług musi około nich chodzić, rozdzieliwszy między się, a każdy
sobie w rząd ich postawi i od końca do końca chodząc maca ich po tyłkach
każdego, po trzykroć zajmując. Wolno też dłużnikowi nająć za siebie kogo do rozradu,
a najdzie prędko za deńgi[6].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz