Nadmiar trunków, którymi obficie podlewano szlacheckie głowy w czasie uczt powodował często wybuch burd, w których dobywano szabel czy prano się po łbach. Do tego typu sprzeczek dochodziło nawet na ‘imprezach’ gdzie bawili się magnaci i urzędnicy z najważniejszych kręgów. Tak oto Albrycht Stanisław Radziwiłł opisywał pewne zdarzenie które miało miejsce na uczcie wyprawionej przez Krzysztofa II Radziwiłła, hetmana polnego litewskiego i wojewodę wileńskiego, w lipcu 1634 roku:
Wielu nas było na obiedzie u Radziwiłła w[ojewo]dy wileńskiego, gdzie na końcu obiadu dwóch w[ojewo]dziców, jeden ruski [Stanisław] Daniłowicz, drugi łęczycki [Hieronim] Radziejowski, z małej okazyi powadziwszy się, za łby i czupryny rwać się poczęli, tak dalece, że obadawa pięściami się potłukli, i po części łysymi pozostawali! Byłoby nie mało krwi rozlania od nadchodzącej obu stron czeladzi, gdyby nie były przed nimi drzwi zamknięte. Cała jednak izba się błyskała od dobytych szabel, atoli roztropności wojewody rzecz jest uspokojona i po przyjacielsku się pogodziwszy, rozjechali.
Jak więc widać sprawa rozeszła się po kościach, jednak dla Stanisława Daniłowicza nie była to ani pierwsza ani ostatnia słynna zwada. Dwa lata później przyszła jednak ‘kryska na matyska’ i wojewodzic zginął z rąk Tatarów – o czym już zresztą na blogu kiedyś wspomniałem.
Interesting my friend and just......
OdpowiedzUsuń