Ciekawy przykład ‘friendly
fire’ który miał miejsce w czasie defilady, a nie w boju. Początek kwietnia 1657
roku, Karol X Gustaw spotyka się z Jerzym II Rakoczym. Rzecz opisał Samuel
Pufendorf:
Dla uhonorowania Rakoczego ustawiono całą armię w
szyku bojowym, a kiedy przybył z orszakiem tysiąca Węgrów i Kozaków, przyjęty
został przez króla ze wszelkimi oznakami życzliwości. Armia powitała go dwoma
salwami, uroczystymi dźwiękami trąb i bębnów, a także pozdrowieniem przez
skłonienie chorągwi. Radość ta została niemało zakłócona śmiercią Adolfa,
księcia Nassau, który, gdy stał przed swoim regimentem jazdy, został trafiony w
głowę kulą wystrzeloną przed jednego ze swoich i zmarł. Nie wiedziano, czy był
to nieszczęśliwy wypadek, czy działanie umyślne.
Jedyny Nassau którego udało mi się odnaleźć w tym okresie, a który faktycznie miał zginąć na początku kwietnia 1657 roku w Polsce to Philip von Nassau (syn Georga von Nassau-Beilstein-Dillenburg). Miał 27 lat, więc faktycznie mógł być dowódcą regimentu rajtarii – w spisach opublikowanych przez Mankella w marcu 1657 roku pojawia się przez chwilę regiment rajtarii ‘grafa Nassau’, którego nie ma w późniejszych spisach. Niestety nie posiadam pracy Tessina, która mogłaby rzucić na to nieco więcej światła – bo też w armii szwedzkiej służyło wtedy sporo młodych książątek, grafów i hrabiów niemieckich.
Przypomnial mi sie ten nieslawny moment sprzed lat, z zestrzeleniem beretu jednemu polskiemu zolnierzowi podczas salwy honorowej. U Szwedow widac musialo sie zadziac cos podobnego :/
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=cuaiP2w0_HA