Przeszukując
ostatnio Siedem ksiąg o czynach Karola
Gustawa autorstwa Samuela Pufendorfa, natknąłem się na dosyć drastyczny,
acz ciekawy opis z początku kwietnia 1657 roku. Patrol szwedzkich rajtarów,
dowodzonych przez Erika Dahlberga, miał się natknąć na rannego polskiego żołnierza.
Szwedzi chcieli mu zadać „cios łaski” i wtedy się zaczęło…
[Polak] leżał n a wznak, serce miał przeszyte
dwoma kulami, zamknięte oczy, a krwawa piana wypływała mu z ust. Żołnierze
uznali, że miłosiernym uczynkiem będzie skrócić cierpienia rannemu, skoro nie
było nadziei na przeżycie. Jeden z nich zeskoczył zatem z konia, przyłożył mu
pistolet do czoła i strzelił, tak że wypłynął mózg. Zraniony położył wtedy swoją
prawą rękę na tej ranie, włożył palce do mózgu i krwi. Wtedy drugi żołnierz
strzelił dwa razy, trafiając rannego między oczy, odłupując całkiem górną część
czaszki. Jednak mimo to Polak dalej ruszał obu dłońmi w ranie. Szwed wbił mu
wówczas swój rapier trzy albo cztery razy w serce. Polak zaś przy każdym
pchnięciu przyciągał nogi i kładł rękę na piersi. Zadano mu jeszcze wiele
ciosów od brzucha po szyję. Licznymi kulami przebito jego głowę i serce, tak że
z rozłupanej czaszki płynęła krew, a mimo to poruszał dalej rękami i nogami i
zaczął głucho jęczeć, tak jakby chciał coś powiedzieć. Wszyscy obecni bardzo
się dziwili, że jeszcze ma świadomość, kiedy jego serce i czoło zostało tyle
razy przebite. Przez pół godziny obserwowali to zdarzenie, w końcu zostawili
go, a jeszcze nie wyzionął ducha.
Misja Terminatora w 1657 roku została zakończona niepowodzeniem.
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiadomo, jak odjeżdżali to jeszcze działał... znaczy się dychał.
Usuń