Mimo czasowego zawieszenia prac na blogu wspomniałem, że od
czasu do czasu pojawi się tu jednak jakaś recenzja. Okazja jak trzeba, bo w
końcu wpadła mi w ręce nowa, bo pochodząca z tego roku, praca Mariana Huflejta Bitwa pod Oliwą 1627, fakty i mity. Wojna
o ujście Wisły 1626-1629 to zdecydowanie mój ulubiony konflikt XVII-wieczny,
nic więc dziwnego że byłem bardzo zainteresowany zapoznaniem się z tą pracą.
Oczywiście spec od marynistyki ze mnie żaden, ale po zapoznaniu się z bardzo pozytywną recenzją autorstwa niekwestionowanego autorytetu – p. Krzysztofa
Gerlacha – wiedziałem że praca p. Huflejta musi trafić do mojej biblioteki.
Jak to zwykle w przypadku recenzji blogowych, pokrótce
omówimy strukturę pracy a potem przejdziemy do dodatkowych komentarzy.
Książka
podzielona jest na cztery rozdziały i jeden aneks. W rozdziale pierwszym
zapoznamy się z przebiegiem tytułowego starcia, gdzie narracja autora pracy
przeplata się z rozlicznymi cytatami z zeznań uczestników bitwy – to
przetłumaczone z języka niemieckiego fragmenty przesłuchań marynarzy floty
królewskiej z Diariusza Królewskiej
Komisji Okrętowej. Każda kolejna faza starcia jest obficie okraszona
diagramami ukazującymi manewry i pozycje walczących okrętów. Rozdział drugi to
dziesięć pytań (oczywiście z odpowiedziami) dotyczącymi różnych aspektów
starcia – od broni używanej przez szwedzkiego admirała, przez bardzo ważny
wątek ”polskości” floty Zygmunta III po
problemy w przyjętych w historiografii polskich nazwach okrętów czy nazwisk
oficerów.W rozdziale trzecim zapoznamy się z nietypowym wątkiem, czyli aresztem
pokładowym w galionie okrętowym, a także
bardzo ciekawego propagandowego wydźwięku dwóch rzeźb przedstawiających Polaków
na słynnym okręcie Vasa. Czwarty,
bardzo obszerny rozdział dotyczy zagadnienia bander króla Zygmunta III, mitów i
błędów z tym związanych. Aneks to lista urzędników i członków załóg floty
królewskiej, oparta o Diariusz.
Ogromny plus książki to użycie dużych fragmentów
przetłumaczonego Diariusza. Dzięki
temu czytelnik znajdzie tu wiele nowych, do tej pory nieznanych czy słabo
opisanych aspektów bitwy – jak nowy poziom niekompetencji kapitana Murraya. Pozwala
to na wręcz drobiazgową analizę starcia, mamy okazję prześledzić rozwój wypadku
i to w perspektywie samych uczestników. W pracy tej znajdziemy wiele polemik z dotychczas przyjętymi ustaleniami dotyczącymi zarówno tytułowej bitwy jak i
floty królewskiej. Osobiście bardzo zainteresował mnie fragment dotyczący narodowościowego
składu floty i sposób w jaki autor
analizuje cytaty do tej pory używane w historiografii na dowód ‘polskiego’
pochodzenia wielu marynarzy. Wiele miejsca poświęcono kwestii tłumaczenia
niemieckich nazw okrętów na język polski , przy okazji autor wsparł swoje
rozważania sporą dawką ikonografii. Miłośnicy weksylologii będą z kolei bardzo
zadowoleni z rozważań na tematy bander polskich, gdzie po raz kolejny autor
polemizuje z wieloma utartymi do tej pory ustaleniami.
Kilka drobnych uwag, które rzuciły mi się w oczy w czasie
lektury, oczywiście jako szczur lądowy zwróciłem uwagę na aspekty najlepiej mi
znane. Autor nazywa (zarówno w tekście jak i bibliografii) uczestnika
niderlandzkiego poselstwa Abrahamem Bootem, podczas gdy wszystkie prace tego
podróżnika podpisane są Booth. Brakuje mi odniesień do Diariusza albo summy spraw… gdzie znajdujemy przecież interesującą
(acz nieco mylącą) notkę dotycząca bitwy pod Oliwą. Jest mi niezwykle miło, że
autor powołuje się w kilku miejscach na mój blog, nie sądzę jednak by
informacje dotyczące uzbrojenia rot piechoty cudzoziemskiej w Inflantach w 1601
roku można użyć jako dowód na podobne wyposażenie oddziałów w Prusach w 1627 roku. Zaczynam tez mieć poważne
wątpliwości, czy moja hipoteza dotycząca polskich muszkieterów i pikinierów
broniących Iławy w 1628 roku jest właściwa - w świetle moich najnowszych ustaleń (o których
jeszcze nie wspominałem na blogu – nie omieszkam jednak zamieścić wkrótce sprostowania)
garnizon należał do wojsk brandenburskich/pruskich, a kapitan Jakub Morszen to
brandenburski Jacob Morss z regimentu Hilebrada von Krachta. Z tego miejsca
muszę więc przeprosić zarówno p. Huflejta jak i wszystkich zainteresowanych za
wprowadzenie w błąd. Cóż, rzeczą badacza jest mylić się, ale i naprawiać własne
błędy. Można też dyskutować, że to ‘głównie etniczni Niemcy’ wchodzili w skład zaciężnej
piechoty służącej na okrętach: rota Astona była szkocko—angielska, sam Aston
był Anglikiem, Murray Szkotem, du Plessis Francuzem a Appelman Holendrem. Nie
znamy niestety struktury narodowościowej ich oddziałów. Przy informacji o
piechocie walczącej pod Oliwą brakuje też zaskakująco wzmianki o oddziałach
Ernesta Fittinghofa i Balthasara Rotsteina – trochę dziwi to przeoczenie. Z
kolei rzecz która rzuciła mi się w oczy w czasie lektury i która bardzo szybko
stała się dość męcząca – każdy okręt królewski jest w tekście opisany
każdorazowo pod oryginalną niemiecką nazwą, wraz z najczęściej przyjętą polską
nazwą w nawiasie. Sądzę że wystarczyło
zastosować taki zapis tylko na początku, przy wymienieniu wszystkich okrętów, a
potem stosować już tylko i wyłącznie nazwy niemieckie. Są to jednak naprawdę
mało istotne szczegóły, które nie rzutują na odbiór książki.
Końcowa ocena [według rankingu – trzeba mieć – można mieć – lepiej odpuścić – zdecydowanie unikać] to zdecydowanie trzeba mieć. Tryumf królewskiej floty pod Oliwą jest ukazany tu w
nowym świetle, autorowi udało się zwalczyć wiele mitów związanych tak ze
starciem jak i flotą Zygmunta III. Książka naprawdę przydatna i wręcz niezbędna
dla zainteresowanych konfliktami polsko-szwedzkimi. Bardzo się cieszę że tak
dobrze opracowana pozycja trafiła na rynek wydawniczy, mam nadzieję że
zdobędzie ona uznanie w gronie zainteresowanych epoką.
Na pewno sobie kupię. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuń