W
pisanej w pierwszej połowie XVI wieku Pomeranii, czyli kronice pomorskiej Tomasza Kantzowa znaleźć
można mnóstwo ciekawych opisów dotyczących historii, geografii i obyczajów
ludności Księstwa Pomorskiego. Od czasu do czasu zamieszczę jakiś fragment,
pożyczony z doskonałego polskiego wydania z 2005 roku[1].
Jako pierwszy zapisek dotyczący różnych zwierząt które Pomorzanie łowili w
Bałtyku, czyli coś dla miłośników frutti di mare i nie tylko…
W słonym morzu
wszelakie się poławia ryby. Przede wszystkim piękne się łowi jesiotry, jako i
foki, które Pomorzanie zwą psami morskimi. Są one bardzo do psów podobne, mają
też ostre zęby i gryzą jak psy, włos mają białawy i przednie łapy jak pies,
atoli z tyłu nogi szerokie jak u gęsi, iżby radzić sobie mogły w wodzie. Swe
młode rodzą jak inne zwierzęta. Przeważnie przebywają w
wodzie; gdy jednak dobra jest pogoda, leżą na wielkich głazach w wodzie albo na
brzegu i się wygrzewają. Niekiedy, w miejscach, gdzie dobre mają warunki, można
ich pono zobaczyć kilkaset. Skoro się jednak podpłynie do nich statkami,
wskakują do wody i kryją się pod nią; wnet wypływają wokół statku, bawią się i
chętnie słuchają, gdy się gwiżdże. Owe psy morskie strzela się z rusznic, a gdy
się je trafi - nie mogą zostać pod
wodą; morze bowiem nie znosi rannych ani ścierwa. Dlatego ci, co do nich
strzelają, mają psy specjalnie ułożone; one to przynoszą je na brzeg. Chwyta
się je też w sieci, gdy polują na ryby. Znacznie są tłustsze niźli świnia;
spożywa się tedy jeno mięso chude, które gotuje się jak dziczyznę. Z tłustego
robi się focze sadło, które je się w post, oraz tran, którego używają
rękawicznicy i inni rzemieślnicy. Z
futra rybacy wyrabiają niekiedy kurtki; jest ono też dobre do obciągania sakw.
Taką ma naturę, że gdy zbiera się na deszcz, to włos się na nim jeży. W
morzu łowi się takoż morświny; nie mają one nóg ani sierści,
ani pyska, lecz gardziel u dołu na szyi, jako i zębów nie mają, jeno grubą
czarną skórę, są jak inne ryby, ale można rozpoznać, który jest samcem, a który
samicą, i rodzą swoje małe jak inne zwierzęta. One takoż wielce są tłuste. Gotuje
się tedy i jada chude ich mięso, tak jak u psów morskich, a z tłustego tran się
wyrabia. W post łowi się też rybę, która zwie się beloną [Hornfisch];
zielone ma mięso i zielone ości oraz dziób niby bocian, nieco
podobna jest do węgorza, tyle że grubsza. Spożywa ją biedota, bo smak ma
nieszczególny. Łowi się takoż rybę nazywaną dorszem; jest z tego samego
gatunku, co sztokfisz, dobre ma mięso i dużą wątrobę, którą uważa się za
przysmak.
Latem łowi się też pewien
rodzaj raków, które zwie się krabami, a które Pliniusz nazywa carabos,
są to niezupełnie raki, nie
mają bowiem wielkich szczypiec z przodu, lecz jeno niewielkie odnóża, jakby
małe racze szczypce. I są
te kraby niewiele większe czy dłuższe niż najmniejszy palec małego dziecięcia,
chodzą do tyłu jak raki i gdy się je wrzuci we wrzątek, takoż czerwienieją. Pośród
owych krabów łowi się też inny rodzaj raków, które zwie się pająkami morskimi;
nie jada się ich u nas, gdyż są małe i nie poławia się ich wiele. Są szerokie i
niemal okrągłe i nie mają ogona, lecz wydaje się, jakby ogon wrósł im w brzuch
pod spodem; mają długie nogi i gdy chodzą lub biegają, nie czynią tego do tyłu,
jak raki, ani też do przodu, lecz w bok. Łowi się takoż jeszcze inną rybę,
wielkości jazgarza, ale tak samo grubą na całej długości, o zielonym i błyszczącym
mięsie; ma ona cztery rzędy niby małych kolców, tak jakby była czworokątna, a
zwie się ją kurem [Sebebabn]. Powiadają
żeglarze, iż ryba owa, gdy się ma na burzę, pieje niby kur. Nie jada się jej,
albowiem uważa się ją za trującą. Jakoż i na całym pomorskim wybrzeżu poławia
się śledzie. Niegdyś łowiono też wieloryby, podobnie i mieczniki, kt0rych żebra
i kości liczne są jeszcze u nas. Miecznik z przodu na głowie ma miecz ościany,
tak ostry i doskonały, jako miecz prawdziwy. Powiadają, że miecznik wrogiem
jest wieloryba, i jeśli mu się uda wejść pod niego, to wyszukuje mu na brzuchu
miękkie miejsce i go zakłuwa.
[1]
Tłumaczenie: Krzysztof Gołda. Przypisy i komentarze w tekście: Tadeusz
Białecki, Krzysztof Gołda, Edward Rymar.
Wygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń