[Tydzień z lisowczykami, wpis 4/7]
Drugi (i ostatni) wpis dotyczący ciekawych losów lisowczyków
opisanych w Liber Chamorum.
Mrozek, został w 1620 roku wzięty przez lisowczyka za ciurę do woza. Wyprawy do
Siedmiogrodu i na Morawy przyniosły mu tyle łupów, że w 1624 roku, w chorągwi
Jaroszoskiego na sześć koni służeł.
Muchowiecki, chłop który o
muchach wiedział, oganiał u stołu u szlachcica. W 1619 roku ograbił swojego
pana i uciekł do lisowczyków, zjechał do
nich z pańskim koniem, okradszy jeszcze pod tysiąc złotych.
Jakub Ozimski, syn mieszczanina z Chęcin. Zaczynał służbę u
lisowczyków jako ciura w 1620 roku, stopniowo jednak awansował bo potym na swe konie służeł. W 1626 roku
trafił do Prus, walcząc w szeregach chorągwi Mikołaja Moczarskiego, gdzie w
1627 roku został nawet chorążym. Co ciekawe, jego rodzony brat służył u niego
za pocztowego.
Paszkowski z kolei zaczął karierę za woźnicę u lisowczyka w 1619 roku. Powiadano o nim, że beł łupieżca haniebny chłopów i ślachtę
znieważał przy braniu im gwałtem czego. Wyprawa do Siedmiogrodu musiała w
jego przypadku przynieść niezłe profity, bo już na Morawach pisał się na 4 konie.
Kolejny Paszkowski dołączył do lisowczyków w 1620 roku, co
ciekawe do nich pieszo przystał. Powtarza
się tu dobrze znany scenariusz zebrania bogatych łupów, bo w 1624 roku pod chorągwi Jaroszoskiego na 6 koni służeł.
Popławski od 1619 roku w szeregach lisowczyków, okrutny łupieżca beł, że nafundował sobie
pieniędzy. W 1624 roku stanął nawet na czele chorągwi jako rotmistrz,
oddział ten miał się zresztą składać z samych chłopów.
Tworzyjański także zaczynał za ciurę przy wozie w 1619 roku. Już jednak w 1622 roku, jako że nieźle szarpał i kradł, stać go było na
to by służyć na kilka koni. W 1624
roku powiódł kupę swawolną siepaczów
lisowską na Morawy.
Zakrzowski, o którym pisałem przy okazji innego wpisu, imał się wojaczki w swawolnych kupach, bywał między lisowczykami i na Śląsku za bębnistę
circa 1629. W 1632 roku miał z kolei 3-konny poczet w chorągwi Zygmunta
Dębińskiego na służbie cesarskiej. Został jednak wydalony ze służby, kiedy inny
towarzyszy poskarżyli się na niego u rotmistrza (że oto nie-szlachcic służy
między nimi jako towarzysz). Jego historia ma jednak tragiczny epilog –
rozżalony z powodu zwolnienia, zabił własną żonę, która beła przy wojsku za szynkarkę, po czym popełnił samobójstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz