sobota, 27 stycznia 2018

O jeden pojedynek pięć dusz zginęło


Podczytuję sobie właśnie zbiór źródeł Kampania żwaniecka 1653 roku. Diariusze i relacje wojenne. Osoba redaktora – Dariusza Milewskiego – gwarantuje wysoki poziom edycji i naprawdę ułatwia odbiór XVII-wiecznych tekstów. Wśród zapisków dotyczących tej nieszczęsnej kampanii, znalazłem ciekawy zapisek dotyczący jednego z ulubionych tematów blogowych, czyli pojedynków. Oddajmy głos anonimowemu autorowi Krótkiej narratywy… który opisze nam krwawe przypadki z końca października:
P. Bolie [?] pokojowy ks. J.Mci pana koniuszego [Bogusława Radziwiłła] umarł. Był to cudowny i prawie casus: o jeden pojedynek pięć dusz zginęło. Bo ci jadąc na ks. J.Mci i ostał się był w Kamieńcu, gdzie z oficerem jednym z gwardyjej zostający[m] powadziwszy się i w gębę od niego wziąwszy, zabił go z pistoletu. Porucznik tejże kompanii wziął go zaraz za wartę, pistolet i szpadę odebrał i dopiero inarmatum, a wiedząc żeby ks. J.Mci pokojowy, bił, tłuk[ł] pistoletem w łeb pistoletem, aż się potrzaskał i jedną ranę walcem w łeb śmiertelną zadał. Książę J.M. dowiedziawszy się posłał [po] p. Boliego do Kamieńca, kilku dragonów, z których jeden z żołdatem się z tegoż regimentu zwadziwszy, zabił go, a jemu nazajutrz szyję ucięto. Bolie z rany umarł, a Kencissowi [?] porucznikowi szyję uciąć kazano.

I tak to książę Radziwiłł stracił pokojowego i dragona, a gwardia dwóch oficerów i jednego knechta.  A wszystko to bez udziału Kozaków i Tatarów, którzy byli nominalnym przeciwnikiem w tej kampanii…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz