Pamiętnik Patricka Gordona to niesamowite źródło informacji
na temat żołnierzy z okresu „Potopu”. Szkot miał niezwykły talent do pakowania
się w tarapaty, wpadając to w niewolę cesarską, to w polską, zmieniając potem „barwy
klubowe” i lądując – po dłuższej przygodzie w armii koronnej – w służbie
carskiej. Na kartach dziennika znajdujemy mnóstwo ciekawostek dotyczących życia
wojskowych, problemów z jakimi się borykali, cen ich ekwipunku i tym podobnych.
Dziś taki właśnie interesujący urywek, dziejący się późną
jesienią 1657 roku. Gordonowi udało się wtedy wraz z jednym ze swoich kolegów-rajtarów uciec z
niewoli cesarskiej i dostać się do zajętego przez Szwedów Torunia. Tu miała
miejsca audiencja u dowodzącego garnizonem generała Bartolda Hartwiga von Bulow,
który dokładnie przesłuchał obydwu uciekinierów (kazał ich jednak przy okazji
uraczyć winem…). Rajtarzy trafili potem pod opiekuńcze skrzydła swojego rodaka,
lorda Hamiltona[1], który
zorganizował im audiencję u gubernatora Bengta Oxestierny. Szkocki podpułkownik
wsparł ich też finansowo, darowując każdemu
z nas po 5 łokci[2]
szarego materiału, który sprzedaliśmy po 1.5 talara[3] za
łokieć, co dobrze nas ustawiło [finansowo]. Gordon mógł więc zdobyć nieco ekwipunku: kupiłem konia za osiem talarów, płacą do
ręki cztery [z nich], kupiłem też kradzione[4]
siodło i pistolety za jednego talara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz