Kilkakrotnie cytowałem na
blogu fragmenty ze wspomnień Samuela Maskiewicza, zwłaszcza z okresu jego
pobytu w Moskwie. Tym razem notka dotycząca skazania na karę śmierci jednego z
pocztowych husarskich za, jakbyśmy to ujęli w dzisiejszej terminologii, obrazę
uczuć religijnych.
Trafiło się też będąc na straży u jednej bramy
rota Marchockiego[1],
w której na poczcie towarzysza jednego był niejakiś Bliński, tenże upiwszy się
strzelił kilkakroć do obrazu Najświętszej Panny, który był na tej bramie w
murze wymalowany, o co skarga przyszła przed pana Gąsiewskiego od bojar.
Osądzonoć go w kole na śmierć; i tak ręce poucinawszy na stos drew przed taż
bramą złożony; włożono go na ogień i spalono.
Egzekucja wielce
brutalna, miała zapewne mieć podwójne znaczenie: z jednej strony odstraszyć
żołnierzy od podobnych zachowań, z drugiej pokazać mieszkańcom miasta że polski
garnizon bardzo poważnie podchodzi do swojej zadania i jego dowódca egzekwuje
dyscyplinę wśród swoich podkomendnych. Wydaje mi się, że nie bez znaczenia był
fakt, że rzecz dotyczyła ‘tylko’ pocztowego’ – koło wojskowe mogłoby nieco
przychylniejszym okiem spojrzeć na całą sprawę, gdyby był w nią zaangażowany
towarzysz.
Qurwełe, nie patyczkowali się.
OdpowiedzUsuńJakoś trzeba było wojsko za mordę trzymać...
UsuńNajwiększy wpływ na wybór kary przez spalenie skazańca, miał najpewniej świętokradczy charakter przestępstwa. Wiadomo, ogień oczyszczał z grzechu według licznych ówcześnie stosowanych kodyfikacji prawa.
UsuńSkąd natomiast zaostrzenie kary przez obcięcie członków?