Stanisław Sarnicki w swoich Księgach hetmańskich poruszał bodaj wszystkie aspekty XVI-wiecznej
sztuki militarnej – od uzbrojenia i taktyki jazdy i piechoty, po walki na
morzu. Opublikowane w zeszłym roku wydanie opracowane przez Marka Ferenca[1]
to bardzo interesująca lektura, acz, nie ukrywajmy, nie czyta się tego
najłatwiej. Wrzucę sobie jednak od czasu do czasu na blog co ciekawsze kawałki,
nie zawsze jednak związane bezpośrednio ze służbą wojskową. Na dobry początek
fragment niezwykle mocno związany z tym co zobaczyłem dzisiaj w lustrze jak
wstałem…
Broda długa nie
przystoi rycerzowi, bądź do łuku uwikła się w cięciwie, bądź do ruśnice[2]
opali się. Przeto Turcy śmieją się z bród długich niemieckich. I są maliowania[3]
szyderskie, gdzie Turczyn u Budzynia wliecze za brodę ująwszy Niemca, a Niemiec
zasię Turczyna ciągnie, pojmawszy go za wąs. Włosi, Francuzi środek dzierżą, bo
oni w brodach długich, ani się w wąsiech kochają, alie przystrzygują ochędożnie[4]. Acz
i Niemcy baczą w tem poniekąd, przeto sobie ku potrzebie brody podwięzują
foremnie, jako Cymbrowie starzy działywali co Włochy wojowali, bo to jest strój
cymbryjski właśnie.
Nie mogło zabraknąć i przygany dla rodaków:
Starzy ludzie się
kochali w losach. Alie się panom Poliakom długie włosy dali znać na Bukowinie[5], gdy
je za warkocze wieszano po drzewiech. A teraz zasię nazbyt krótkie noszą, awo
per extrema idziemy.
W sumie dobrze że nie mam ani łuku ani rusznicy, nie muszę
więc ani golić brody ani ścinać moich długich kłaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz