Rok 2016 zaczniemy magicznie i to w dosłownym tego słowa
znaczeniu. Charles Ogier zapisał w swoim dzienniku, jak to francuskie poselstwo
spotkało się z burmistrzem Gdańska, Imć
Czirenbergiem[1].
Gdańszczanin miał opowiedzieć Francuzom kilka fascynujących historyjek,
dotyczących głównie czarów i stworów ze Szwecji. Ogier pilnie wszystko zapisał,
tym skwapliwiej (…) iż mówił je człowiek
bystry i kalwin, a zatem człek zgoła nie tak łatwowierny. Historii jest
kilka, będę je więc od czasu do czasu prezentował w odcinkach, jeden na wpis.
Zaczniemy od historii szlachcianki o straszliwych skłonnościach, według
tłumaczenia z łaciny autorstwa Edwina Jędrkiewicza z 1950 roku:
Była niewiasta ze
szlacheckiej rodziny Ranzauów, która osławiła się zbrodniami wszelkiego
rodzaju, a zrzuciwszy z siebie skromność jej płci przystojną i przybrawszy
męskie szaty i zuchwalstwo, mieszała się i do wojny i do rozmaitych czynów
zbrodniczych. Tę, gdy w końcu w Gdańsku człowieka zabiła, do więzienia
wtrącono. Zwracano uwagę burmistrzowi, wujowi tegoż Czirenberga, człekowi
uczonemu i roztropnemu, by się miał na baczności przed tej czarownicy sztukami.
Kiedy pewnego razu szedł na Radę, rzucono chytrze z więzienia złożoną kartę
papieru. Gdy ją pisarzowi kazał podnieść, ów zaraz po podniesieniu jej upadł na
twarz i chociaż żadnej na ciele nie miał obrazy[2], nie
mógł się podnieść bez pomocy towarzyszy. Rozwinięto kartkę i znaleziono w niej
igiełki, włosy i insze takie drobiazgi. Ucięto w końcu głowę zbrodniczej
niewieście.
Jak widać czar nie podziałał tak jak zamierzała czarownica,
sprytny burmistrz nie dał się złapać w pułapkę. Ciekawe to gdańskie voodoo,
idealne na sesję w „Dzikie Pola”. A w zanadrzu mam jeszcze kilka takich
smaczków…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz