Nie mam coś ostatnio
głowy do pisania na blogu, korzystając z chorobowego siedzę nad nowymi
materiałami do „Ogniem i Mieczem”[1]. Poproszę więc aby jeden z
mych ulubionych kronikarzy - Silahdar Mehmed aga z Fyndykły – zabrał Czytelników
bloga na ucztę u Kara Mustafy w drodze na Wiedeń. Gościem wielkiego wezyra
będzie nie kto inny a sam chan krymski Murad Girej (Gerej). Ważna to uczta, bo to na niej ustalono by
ruszyć na Wiedeń… Bardzo ciekawa jest zwłaszcza wzmianka o manierach (a raczej ich braku) ordyńców.
Chan krymski jegomość Murad Gerej chan z
niezliczonymi siłami szybkich jak wiatr Tatarów przyjechał do obozu wojsk
monarszych[2]
oraz odbył spotkanie z wodzem naczelnym.
Odbyło się to w ten sposób, że dla zaproszenia
chana jegomości został wysłany najpierw wieczorem dnia poprzedniego jego własny
rezydent Ali aga, natomiast tego dnia o świcie telchisczi Ismail aga oraz
kaftandży Husejn aga. Za nimi wczesnym rankiem podążył na powitanie chana
bejlerbej sylistryjski wezyr Mustafa pasza z Mityleny w [turbanie] kallawi oraz
bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, i bejlerbej rumelijski
Kucziik Hasan pasza w [turbanach] miidżewweze — wszyscy ze swoimi dworami i
wojskami ze swoich ejaletów. Tu natomiast, [w obozie], w pobliżu namiotu bez
ścian ustawiono tace — po trzy rzędy w dwóch [miejscach] — po czym na ziemi
ułożono owce, cielęta i woły — całe, z głowami i rogami, na tacach poustawiano
jeszcze misy z najrozmaitszym jadłem, a ponadto porozkładano chleby i łyżki.
Także w namiotach [serdara], od wejścia do nich aż do sajbanu, rozstawiono w
dwóch rzędach tace z wyśmienitym jedzeniem, a w namiocie głównym przygotowano
dwa stoły pełne jadła na sofie i jeden stół za baldachimem. Wśród namiotów
rozbito okrągły osobny namiot dla synów chana jegomości tudzież dla innych
sułtanów. Obecni tam byli wszyscy towarzysze muhzyr-agowie, agowie,
muteferrikowie i czawusze, a pierwszy efendi dywanu chana jegomości przyszedł i
sporządził rejestr osób, które miały być przyodziane w chylaty.
Gdy chan jegomość zajechał przed namiot bez ścian,
żołnierze tatarscy, nic nie zwlekając, niby głodne wilki rzucili się na
wyłożone tam potrawy i w oka mgnieniu zmietli wszystko. Bejlerbejowie
rumelijski i anatolijski pierwsi pozsiadali z koni i ruszyli pieszo przed
[chanem], bejlerbej sylistryjski zaś, mimo iż wezyr, przy wejściu do namiotów
[serdara] także zsiadł z konia, a potem poszedł przodem [przed chanem]. Później
rozwarły się [przed chanem jegomościa] przejścia [wśród namiotów]. W pewnym
miejscu, w pobliżu którego ustawione były tace rzędami, witał chana jegomości
kiahia bej w niewielkim destarze [na głowie] tudzież reisefendi i czawuszbaszy
w [turbanach] selimi i dygnitarskich futrach, którzy wszyscy ruszyli przodem
przed nim i tak doszli aż do namiotu [serdara]. Chan jegomość zsiadł z konia na
taboret ustawiony pod sajbanem, a wtedy wielki wezyr [w turbanie] selimi i
dygnitarskim futrze wyszedł z głębi [swoich namiotów] i przywitał się z nim o
parę kroków przed baldachimem, a ruszywszy przodem, udał się [z nim] do namiotu
wewnętrznego. Nureddin sułtan oraz przybyli z nim synowie chana ucałowali brzeg
szaty wielkiego serdara, a następnie usiedli. Paszowie, którzy mieli rozkaz
witać chana, zostali [potem] w namiocie kiahii beja. Wszyscy, którzy znajdowali
się na dworze, zabrali się do jadła. Stół ustawiono również u serdara, a
zasiedli do niego: serdar, chan, defterdar efendi i reisefendi.
Później zaproszono do serdara na naradę bejlerbeja
damasceńskiego wezyra Abaza Sary Hasana paszę, bejlerbeja dijarbekirskiego
wezyra Kara Mehmeda paszę, bejlerbeja sylistryjskiego wezyra Mustafę paszę z
Mityleny tudzież bejlerbejów rumelijskiego i anatolijskiego, janczaragę, kiahię
kułów, bóliikagów, dżebedżiba-szych i topczybaszych oraz kilku doświadczonych
ałajbejów z pogranicza.
Radzono nad tym, w którą stronę najlepiej pójść i
skierować się. [Serdar] polecił [udzielić ludziom] najpierw [odpowiedniej]
nauki, więc jako pierwszy zabrał głos szejch Wani efendi, a potem prawie przez
godzinę trwały mowy i obrady. Koniec końców jednomyślnie uznano, że należy iść
na zamek Wiedeń. Odśpiewano tedy „Fatihę" na intencję pomyślnego
zakończenia tej sprawy, a następnie zebrani rozeszli się.
Pragnąc chana jegomości uhonorować i okazać mu
swoją łaskawość, przystroił go wielki serdar w krytą złotogłowiem kurtę z
soboli i w chylat najprzedniejszy z przednich, w które odziano jego samego,
kiedy w obecności padyszacha została mu przekazana święta chorągiew, oraz
[przypiął] mu do pasa wysadzaną klejnotami szablę, a także darował mu zdobiony
drogimi kamieniami kołczan. Dwaj synowie chana, Dżihan Gerej sułtan i Ałp Gerej
sułtan, zostali ubrani w podbite sobolami kontusze, po czym [obaj] wymienieni
tudzież nureddin sułtan oraz Husam Gerej sułtan i Feth Gerej sułtan zostali
przyodziani w chylaty najprzedniejsze z przednich, a wezyr [chański] i siedmiu
zaufanych [chana], jako też czterdziestu mirzów i pięćdziesięciu trzech
podwładnych [chańskich] odziało chylaty przednie. Efendiemu dywanu chańskiego i
jego podskarbiemu wydano łaskawie sto pięćdziesiąt kaftanów dla ludzi z ich
wojska, by przyodziali w nie tych, których sami wybiorą.
Chan siedział wtedy na jednym stołku, zaś serdar
na drugim. Gdy nadszedł kres [ich widzenia], chan powstał, a serdar postąpił
nieco do przodu i koło zasłony [u wejścia do] namiotu głównego oddał mu
[pożegnalny] selam, a następnie odszedł z powrotem w głąb [swoich namiotów].
Chan jegomość dosiadł przygotowanego [dla niego] konia, siwka z odcieniem
żelaznym, ze wspaniałym rzędem i siodłem, a wymienieni paszowie, ruszywszy
przodem, towarzyszyli mu w drodze prawie przez pół godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz