sobota, 9 stycznia 2016

Niby głodne wilki rzucili się na wyłożone tam potrawy


Nie mam coś ostatnio głowy do pisania na blogu, korzystając z chorobowego siedzę nad nowymi materiałami do „Ogniem i Mieczem”[1]. Poproszę więc aby jeden z mych ulubionych kronikarzy - Silahdar Mehmed aga z Fyndykły – zabrał Czytelników bloga na ucztę u Kara Mustafy w drodze na Wiedeń. Gościem wielkiego wezyra będzie nie kto inny a sam chan krymski Murad Girej (Gerej).  Ważna to uczta, bo to na niej ustalono by ruszyć na Wiedeń… Bardzo ciekawa jest zwłaszcza wzmianka o manierach (a raczej ich braku) ordyńców. 

Chan krymski jegomość Murad Gerej chan z niezliczonymi siłami szybkich jak wiatr Tatarów przyjechał do obozu wojsk monarszych[2] oraz odbył spotkanie z wodzem naczelnym.
Odbyło się to w ten sposób, że dla zaproszenia chana jegomości został wysłany najpierw wieczorem dnia poprzedniego jego własny rezydent Ali aga, natomiast tego dnia o świcie telchisczi Ismail aga oraz kaftandży Husejn aga. Za nimi wczesnym rankiem podążył na powitanie chana bejlerbej sylistryjski wezyr Mustafa pasza z Mityleny w [turbanie] kallawi oraz bejlerbej anatolijski Ahmed pasza, syn Osmana paszy, i bejlerbej rumelijski Kucziik Hasan pasza w [turbanach] miidżewweze — wszyscy ze swoimi dworami i wojskami ze swoich ejaletów. Tu natomiast, [w obozie], w pobliżu namiotu bez ścian ustawiono tace — po trzy rzędy w dwóch [miejscach] — po czym na ziemi ułożono owce, cielęta i woły — całe, z głowami i rogami, na tacach poustawiano jeszcze misy z najrozmaitszym jadłem, a ponadto porozkładano chleby i łyżki. Także w namiotach [serdara], od wejścia do nich aż do sajbanu, rozstawiono w dwóch rzędach tace z wyśmienitym jedzeniem, a w namiocie głównym przygotowano dwa stoły pełne jadła na sofie i jeden stół za baldachimem. Wśród namiotów rozbito okrągły osobny namiot dla synów chana jegomości tudzież dla innych sułtanów. Obecni tam byli wszyscy towarzysze muhzyr-agowie, agowie, muteferrikowie i czawusze, a pierwszy efendi dywanu chana jegomości przyszedł i sporządził rejestr osób, które miały być przyodziane w chylaty.
Gdy chan jegomość zajechał przed namiot bez ścian, żołnierze tatarscy, nic nie zwlekając, niby głodne wilki rzucili się na wyłożone tam potrawy i w oka mgnieniu zmietli wszystko. Bejlerbejowie rumelijski i anatolijski pierwsi pozsiadali z koni i ruszyli pieszo przed [chanem], bejlerbej sylistryjski zaś, mimo iż wezyr, przy wejściu do namiotów [serdara] także zsiadł z konia, a potem poszedł przodem [przed chanem]. Później rozwarły się [przed chanem jegomościa] przejścia [wśród namiotów]. W pewnym miejscu, w pobliżu którego ustawione były tace rzędami, witał chana jegomości kiahia bej w niewielkim destarze [na głowie] tudzież reisefendi i czawuszbaszy w [turbanach] selimi i dygnitarskich futrach, którzy wszyscy ruszyli przodem przed nim i tak doszli aż do namiotu [serdara]. Chan jegomość zsiadł z konia na taboret ustawiony pod sajbanem, a wtedy wielki wezyr [w turbanie] selimi i dygnitarskim futrze wyszedł z głębi [swoich namiotów] i przywitał się z nim o parę kroków przed baldachimem, a ruszywszy przodem, udał się [z nim] do namiotu wewnętrznego. Nureddin sułtan oraz przybyli z nim synowie chana ucałowali brzeg szaty wielkiego serdara, a następnie usiedli. Paszowie, którzy mieli rozkaz witać chana, zostali [potem] w namiocie kiahii beja. Wszyscy, którzy znajdowali się na dworze, zabrali się do jadła. Stół ustawiono również u serdara, a zasiedli do niego: serdar, chan, defterdar efendi i reisefendi.
Później zaproszono do serdara na naradę bejlerbeja damasceńskiego wezyra Abaza Sary Hasana paszę, bejlerbeja dijarbekirskiego wezyra Kara Mehmeda paszę, bejlerbeja sylistryjskiego wezyra Mustafę paszę z Mityleny tudzież bejlerbejów rumelijskiego i anatolijskiego, janczaragę, kiahię kułów, bóliikagów, dżebedżiba-szych i topczybaszych oraz kilku doświadczonych ałajbejów z pogranicza.
Radzono nad tym, w którą stronę najlepiej pójść i skierować się. [Serdar] polecił [udzielić ludziom] najpierw [odpowiedniej] nauki, więc jako pierwszy zabrał głos szejch Wani efendi, a potem prawie przez godzinę trwały mowy i obrady. Koniec końców jednomyślnie uznano, że należy iść na zamek Wiedeń. Odśpiewano tedy „Fatihę" na intencję pomyślnego zakończenia tej sprawy, a następnie zebrani rozeszli się.
Pragnąc chana jegomości uhonorować i okazać mu swoją łaskawość, przystroił go wielki serdar w krytą złotogłowiem kurtę z soboli i w chylat najprzedniejszy z przednich, w które odziano jego samego, kiedy w obecności padyszacha została mu przekazana święta chorągiew, oraz [przypiął] mu do pasa wysadzaną klejnotami szablę, a także darował mu zdobiony drogimi kamieniami kołczan. Dwaj synowie chana, Dżihan Gerej sułtan i Ałp Gerej sułtan, zostali ubrani w podbite sobolami kontusze, po czym [obaj] wymienieni tudzież nureddin sułtan oraz Husam Gerej sułtan i Feth Gerej sułtan zostali przyodziani w chylaty najprzedniejsze z przednich, a wezyr [chański] i siedmiu zaufanych [chana], jako też czterdziestu mirzów i pięćdziesięciu trzech podwładnych [chańskich] odziało chylaty przednie. Efendiemu dywanu chańskiego i jego podskarbiemu wydano łaskawie sto pięćdziesiąt kaftanów dla ludzi z ich wojska, by przyodziali w nie tych, których sami wybiorą.
Chan siedział wtedy na jednym stołku, zaś serdar na drugim. Gdy nadszedł kres [ich widzenia], chan powstał, a serdar postąpił nieco do przodu i koło zasłony [u wejścia do] namiotu głównego oddał mu [pożegnalny] selam, a następnie odszedł z powrotem w głąb [swoich namiotów]. Chan jegomość dosiadł przygotowanego [dla niego] konia, siwka z odcieniem żelaznym, ze wspaniałym rzędem i siodłem, a wymienieni paszowie, ruszywszy przodem, towarzyszyli mu w drodze prawie przez pół godziny.





[1] Pisząc już nowe rzeczy planowane na 2017 rok, bo te z 2016 już napisałem…
[2] Sułtańskich. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz