sobota, 26 grudnia 2015

Na ziemi jak zdechłe walały się


W votum Tomasza Zamojskiego na sejmie warszawskim  w 1624 roku znalazłem ciekawe informacje na temat wojny chocimskiej z 1621 roku. Pan Tomasz wspomniał bowiem na forum sejmowym  o trudnych warunkach atmosferycznych w czasie tej kampanii, które szczególnie dały się we znaki Turkom. Co prawda Zamojski pod Chocimiem nie walczył, one dni w Tarnopolu będąc, niemniej jednak miał niejedną okazję dowiedzieć się szczegółów od naocznych świadków.
Pomnę one dni, których wielkiemu i sławnemu hetmanowi Chodkiewiczowi Bóg wszechmogący buławę wielką odbierał[1], aby był sam w wojsku WKM[2] hetmanił, jakie uprzedziwszy słuszny czas we wrześniu, choć nieznaczne zimna, wiatry, grady, że te szkapy tureckie, cośmy ich trochę mieli w taborku, aż na ziemi jak zdechłe walały się, i byśmy ich byli do miast nie wwiedli, przyszłoby im pozdychać. Takiemi wietrzykami, które czynią wolą jego, rozwiał p. Bóg jak pierze i elusit[3]nieprzyjacielską potencyą. Taką inwencyą wojska p. Bóg WKM. Bronił, gdy zubożało w wojenną (a)municyą, i gasił ten ogień i te pioruny niezwyczajnem zimnem, pomroził tak wiele szkap, wielbłądów, mułów, aż same te pogańskie bestye.
To ciekawy przykład na to, jakie trudności napotykała armia turecka – a zapewne zwłaszcza jej azjatyckie kontyngenty – w czasie jesiennych miesięcy w Europie. Co prawda na mniejszą skalę, ale powtórzy się to znów pod Chocimiem w 1673 roku, kiedy hetman Sobieski „przetrzymał” oddziały tureckie przez noc.



[1] Pięknie tu pan Tomasz opisał śmierć Chodkiewicza.
[2] Królewicz Władysław Waza.
[3] Omamił. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz