Wczoraj pozostawiliśmy pana Bayarda tuż po pojedynku z Don
Alonzem. Ciało Hiszpana zostało zabrane przez jego towarzyszy, tryumfujący Francuzi
powrócili do swojego obozu pod zamkiem Monervine. Podpisano mający trwać dwa
miesiące rozejm, ale sprawy nie wracały do normy. Hiszpanie nie mogli się
pogodzić ze śmiercią Soto Mayor, niektórzy z nich przybywali do francuskiego
obozu i zdawali się zaznawać niezwykłej
przyjemności w próbach obrażania Francuzów.
Pewnego dnia Bayard i jeden z jego dobrych przyjaciół – D’Oroze
– spotkali nieopodal swojego obozu grupę Hiszpanów. Panowie skłonili się sobie,
a wtem jeden z Hiszpanów odezwał się do Bayarda:
Mój dobry francuski
panie, ten rozejm trwać będzie jeszcze tylko osiem dni, a my jesteśmy nim już
bardzo zmęczeni, być może i wy odczuwacie tak samo. Jest nas tu trzynastu;
jeżeli zebralibyście swoją grupę [złożoną z] trzynastu [i stanęli na pojedynek]
przeciw nam, byłaby to dla mnie i mych towarzyszy ogromna przyjemność.
Mówiący te słowa, Don Diego de Bizagna, miał w tym wszystkim
ukryty motyw. Ten odważny i śmiały rycerz
należał bowiem do kompanii poległego Soto Mayor, chciał więc pomścić jego
śmierć. Bayard i D’Oroze zgodzili się na propozycję starcia i umówili się z
Hiszpanami za tydzień w miejscu odległym
o dwie mile. Jak można sobie wyobrazić, nie mieli żadnego problemu ze
znalezieniem jedenastu ochotników do pojedynkowej kompanii…
Ustalono następujące warunki starcia:
- jeżeli rycerz straci swojego konia nie może już dalej
walczyć
- ten który przekroczy wyznaczone granice pola starcia
zostanie wzięty w niewolę
- starcie zakończy się z nadejściem zmroku
- jeżeli każda ze stron zachowa po jednym konnym na placu
boju pojedynek zakończy się honorowym remisem.
W wyznaczonym dniu dwudziestu sześciu uzbrojonych w kopie rycerzy
stanęło w szranki. Szybko okazało się jednak, że Hiszpanie mają opracowany plan
zwycięstwa. Atakowali bowiem konie miast jeźdźców,
czyniąc to tak skutecznie że po niedługim czasie jedenaście [francuskich] z
nich leżało już martwych na placu. Hiszpańskie konie nie chciały jednak
przestępować przez wał zabitych rumaków. Wykorzystali
to Bayard i D’Oroze, szarżując śmiało i
często na Hiszpanów, po czym wycofując się za wał trupów. Kiedy zapadł
zmrok, Hiszpanie zeszli z pola walki, a dwa
Francuzi zostali bezapelacyjnie ogłoszenie zwycięzcami.
Niestety kronika wyczynów Bayarda nie mówi co stało się z
żądnym zemsty Don Diego de Bizagna, widać jednak że jego plan spalił na
panewce. Bayardowi przybyło kolejne pióro do pióropusza jego rycerskiej sławy.
Zapewne wspomnę w przyszłości o jego kolejnych wyczynach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz