sobota, 5 lipca 2014

Zbrodnicze Piwko rodem ze Szczebrzeszyna.



Dziś ciekawostka kryminalna z okresu oblężenia Pskowa przez armię króla Stefana Batorego. Hetman Zamoyski starał się podległe mu wojsko trzymać „krótko”, bezwzględnie więc karał wszelkie naruszenia dyscypliny. W jednej z chorągwi husarskich, dowodzonej przez rotmistrza Wacława Wąsowicza, doszło w październiku 1581 roku do bulwersującej kradzieży. Sprawcą był niejaki Piwko, porucznik roty P. Wąsowiczowej, temuż rotmistrzowi swemu ukradł pieniędzy gotowych 7000 złotych. Oficer został przyłapany na gorącym uczynku i przyznał się do winy. Kronikarz opisujący to zdarzenie nie mógł się nadziwić,  że taki towarzysz dokonał podłego czynu: chłop czysty, sprawny, na 8 koni służył; konie, rynsztunek, wszystko porządnie; z Szczebrzeszyna snać rodem. Szybko zaczęto więc snuć domysły, że może Piwko wcale nie jest szlachcicem: wątpią o szlachectwie; snać zdawna przodek miał się tam do miasta wnieść. Husarz-mieszczanin był jak widać o wiele bardziej logicznym wytłumaczeniem dla uzasadnienie złodziejstwa, niż husarz-szlachcic.
                Zastanawiano się więc, cóż tu ze zniesławionym porucznikiem zrobić. Do winy się przyznał, sam rotmistrz Wąsowicz nie chciał go jednak oskarżać. Chcieli jedni, aby go gdzie na stracony raz pod mury albo w szturmie postawić,  gdzieby pewnie zginął; drudzy prosto, aby obiesić. Część towarzyszy nie chciała jednak widzieć go obok siebie w czasie szturmu: źle z nim do szturmu, bo między cnotliwymi iśćby nie mógł, k’temu trzeba się obawiać, by do miasta nie uciekł do Moskwy, byłby językiem dobrym. Hetman Zamoyski nie deliberował jednak zbyt długo i szybko zdecydował: niechajże (…) jutro wisi. Profos niechaj go odprawi. Spisujący te wydarzenia ksiądz Piotrowski zauważył nawet, że to prędziuchny dekret.
                Dzień egzekucji był kłopotny i pochmurny jakoś. Część wojska domagała się honorowej egzekucji przez ścięcie, Zamoyski jednak nie zmienił swojej decyzji. Piwka obieszono; wiele się ludzi i panów przyczyniało, aby bo było ścięto, ale być to nie mogło, na szubienicy w półobozu w rynku musiał być zawieszon.

                Widzimy więc, że i wśród husarii – nawet w oficerskiej randze – znalazła się od czasu do czasu czarna owca. Piwko miał jednak pecha, bo przyszło mu służyć pod Zamoyskim, który wybryków dyscyplinarnych nie tolerował.  

3 komentarze:

  1. Jakie jest źródło tej historii? Gdzie szukać o niej zapisu?

    OdpowiedzUsuń
  2. To samo pytanie, jak poprzednik. Gdzie szukać???

    OdpowiedzUsuń
  3. W książkach Panowie, w książkach ;) Ksiądz Jan Piotrowicz w 'Dzienniku wyprawy Stefana Batorego pod Psków' nam to pięknie opisał.

    OdpowiedzUsuń