Podczytując sobie po raz kolejny „Prawem i Lewem” Władysława
Łozińskiego (ta lektura chyba nigdy mi się nie znudzi) znalazłem makabryczny,
ale i ciekawy zarazem opis mordu Jakuba Solikowskiego z 1607 roku. Ot, opiszmy
jakiś sarmacki horror wieczorową porą…
Szlachcic nasz został zamordowany przez swoją żonę – Beatę Zawiszankę[1]
- i dwóch spośród sług rękodziejnych: Stasia
i Sienia. Ten drugi został nawet przez
panią przekupiony, mu darowała konia aby
jej w morderstwie pomógł i tajemnicę zachował. Niestety nie wiem co za
udział w zbrodni otrzymał Staś. Opis całego zdarzenia trafił do akt grodzkich
halickich, więc pozwolę sobie przytoczyć obszerny fragment:
Pani pana upoiła tak,
że zaraz spokojnie szedłszy precz usnął. Natenczas kilka razy dziewkę słała,
aby się dowiedziała, jeśli już usnął, a gdy powiedziała, że usnął, zaraz pani z
Stasiem, który z siekierą, a ten Sień z świecą do izby przyszli i tam Staś z
siekierą obuchem w głowę pana uderzył, za którym haniebnym razem nieboszczyk
się porwał, którego porywającego się pani przyległa na nim pierzyną i wespół z
Stasiem dusili, aż go udusili, potem z łoża ściągnąwszy szablą Staś go przebił.
Jak widać nieźle się grupa musiała natrudzić, żeby pan Jakub
wreszcie zszedł z tego padołu łez. Po burzliwej naradzie w kwestii pozbycia się
zwłok – pani Beata chciał utopić zwłoki wraz z koniem[2]
w Dniestrze, pozorując wypadek – ukryto zamordowanego pod mierzwą (słomy lub
sianą) leżącą przy stajni, po czym mordercy spalili tak prowizoryczny stos. Zbrodnia
jednak wydała się, po rozlicznych perturbacjach pani Beata została przez
własnego brata (sic!) wydana trybunałowi i skazana na karę śmierci. Kat ściął
także głowę Sieni, losów tak biegłego w używaniu siekiery i szabli Stasia nie
znam.
Świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń