W czasie wojny o ujście Wisły 1626-1629 to nie bitwy, a trudne warunki kampanii (zwłaszcza na leżach zimowych) spowodowały największe straty wśród walczących armii. Zobaczmy jak w grudniu 1628 roku w Nowinach z Prus opisywano stan armii szwedzkiej po kampanii jesiennej:
Po wszystkich zamkach nieprzyjacielskich o chleb bardzo trudno, bo z rozkazaniem Imć Pana Hetmana młyny wszędzie koło nich popalono y poznoszono, żyto tylko sobie muszą warzyć y tym się żywią.
Konie nieprzyjacielskie bardzo zdychają z głodu wielkiego, bo siła Kawaleryi tego roku maią, a o siano, owies y słomę nad insze lata trudno.
Faktycznie trudności aprowizacyjne armii szwedzkiej były bardzo duże, co można już było zaobserwować w czasie oblężenia Brodnicy we wrześniu i odwrocie Szwedów po zdobyciu tegoż miasta. Nic więc dziwnego, że zwyczaj nakazywał ograniczać działania wojskowe w czasie zimowym, jako że wojsko raczej nie nadawało się do walki. Jak jednak okazało się w lutym 1629 roku, warunki zimowe można było wykorzystać także do zaskakującego ataku – o czym boleśnie miała się przekonać armia koronna pod Górznem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz