Rozpoczynając cykl ‘wywiadów’ historycznych wspomniałem, że
chciałbym w nim zapoznać Czytelników bloga z szerokim spektrum badaczy: od uznanych
w kraju (i nierzadko poza jego granicami) profesorów do doktorantów dopiero
rozpoczynających karierę historyków. W
najbliższych odsłonach cyklu mam nadzieję zapoznać Was z kilkoma przedstawicielami
młodszego pokolenia, ciekawi mnie ich podejście do historii i pracy badawczej.
Dziś miło mi gościć Emila Kalinowskiego, doktoranta na
Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zainteresowania badawcze
to historia drobnej szlachty w epoce przedrozbiorowej, przede wszystkim tej
zamieszkującej pogranicze Podlasa i Mazowsza, historia regionalna,
mikrohistoria, genealogia, heraldyka, historia wojskowości XVI i XVII wieku. Ma
na koncie kilka publikacji naukowych, w tym Ród
Kalinowskich herbu Ślepowron w XVII wieku (Warszawa 2015).
1. W jaki sposób
zaczęła się Pańska przygoda z historią, kiedy zdał Pan sobie sprawę że chciałby
się nią zajmować zawodowo?
Mali chłopcy ogólnie chyba dzielą
się na tych, którzy bawią się chętniej samochodzikami lub żołnierzykami.
Należałem do tych drugich i to na pewno wpłynęło na moje wczesne zainteresowanie
historią. Wychowałem się na filmie „Potop” Jerzego Hoffmana, potem przyszły
lektury – „Robinson Cruzoe” i trylogia Sienkiewicza w podstawówce, wreszcie
trylogia muszkieterska i „Hrabia Monte Christo” Dumasa w gimnazjum-liceum. Już
od gimnazjum byłem pewny, że chcę studiować historię, jednak decyzja o
zawodowym zajęciu się tą dyscypliną przyszła dużo, dużo później. Było to w
drugiej połowie studiów, w 2011 r., kiedy otrzymałem po raz pierwszy propozycję
aplikowania na studia doktoranckie.
2. Który postać
historyczna jest Pańską ulubioną i dlaczego?
Bardzo ciężko jest wybrać jedną postać, ale jeśli muszę,
zdecydowanie jest to Józef Piłsudski. Powodów można by wymienić wiele.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z tego, że Marszałek nie był „kryształową”
osobą, a na jego wizerunku są poważne rysy (zamach majowy, Bereza, itd.).
Niemniej, uznaję go za głównego architekta odzyskania niepodległości przez
Polskę, czego stulecie w tym roku obchodzimy. Jest dla mnie wzorem niezłomnego
charakteru i woli. Poza tym ze swą iście sarmacką osobowością, swym kresowym
pochodzeniem, umiłowaniem dla powstania styczniowego uosabia dla mnie łączność
między dawną, przedrozbiorową Rzeczpospolitą a tą nową, odrodzoną.
3. Może się Pan się
cofnąć w czasie i poznać postać historyczną, być świadkiem jakiegoś wydarzenia
lub też zobaczyć/zbadać jakiś artefakt. Jaki byłby Pański wybór?
Znów bardzo ciężkie pytanie. Cofnąłbym się do XV w. i
spotkał rycerza Trojana z Kalinowa, mego przodka, z którym chciałbym wziąć
udział w zakładaniu mojej rodzinnej okolicy szlacheckiej na zachodnim Podlasiu.
4. Z której spośród
swoich publikacji jest Pan najbardziej dumny?
Monografia „Ród Kalinowskich herbu Ślepowron w XVII w.” dała
mi dużo radości już podczas jej przygotowywania, będąc zarówno spełnieniem
moich marzeń o profesjonalnym, naukowym zajmowaniu się historią, jak i ważnym
doświadczeniem osobistym, związanym z odkrywaniem swoich korzeni. To opowieść o
życiu zwyczajnych i niezwyczajnych zarazem ludzi w ciężkich, ale i pięknych
czasach, a jednocześnie niejako prywatny hołd dla przodków, wyrwanych
kilkuwiekowej niepamięci. Tak, jestem z niej dumny J.
5. W toku swojej
edukacji i pracy naukowej poznał Pan wielu wybitnych badaczy. Który z nich
wywarł na Panu największy wpływ?
Niech wolno mi będzie nie wybierać jednej osoby, a wspomnieć
trójkę wybitnych naukowców, którzy wpłynęli na ukształtowanie się mnie jako
badacza. Miałem szczęście (jak moje pokolenie i zwłaszcza mój rocznik) w swej
edukacji przeżywać okresy przejściowe między różnymi systemami, w tym trafiłem
na szczęśliwy czas, kiedy można było uczęszczać równocześnie na trzy seminaria
magisterskie. Pan Profesor Andrzej Karpiński dał mi wyczulenie na kwestie
społeczne, skupienie się na szarym, zwykłym człowieku, natomiast Panie Profesor
Jolanta Choińska-Mika i Urszula Augustyniak nauczyły wiele o kulturze
politycznej dawnej Rzeczypospolitej w ich odmianach koronno-mazowieckiej oraz
litewskiej, stanowiących niejako dwa „płuca” mego ukochanego Podlasia, kraju
pogranicza, który wszak Orła i Pogoń ma w herbie.
6. Dużo młodych ludzi
czerpie aktualnie wiedzę historyczną z memów, filmików na YouTube i blogów
internetowych. Jakie jest Pańskie zdanie na temat tego trendu?
„Starzy” zawsze będą narzekać na „młodych” i ich obyczaje,
podobnie było już w czasach staropolskich. Należę do pokolenia urodzonego w
ostatnich latach komunizmu, stąd rewolucja informatyczna dosięgła mnie już w znacznym
stopniu ukształtowanego i mam trochę inny, zapewne bardziej sceptyczny stosunek
do internetu niż ci, którzy znają go „od zawsze”. Zainteresowanie historią
cieszy, bez względu na to, jaką drogą trafia ona do umysłów młodych ludzi.
Połączenie treści historycznych z obrazem, filmem z pewnością uatrakcyjnia
przekaz i pobudza wyobraźnię, tak jak na nas kiedyś oddziaływały ilustracje,
reprodukcje obrazów batalistycznych w podręcznikach do historii czy wspomniany
wyżej film Hoffmana ze scenami pojedynków, szarżą husarii. Tak może zrodzić się
w nich iskra, może zaczątek pasji. Ważne, by młodzi nie zatrzymywali się na
tych memach i filmikach, które są różnego autoramentu i nierównej wartości, ale
inspirowali się nimi do dalszego zdobywania wiedzy i – być może – sięgnięcia do
owoców pracy naszej historycznej gildii.
7. Najważniejsza Pańska rada dla przyszłych
historyków?
„Disce, puer, latinae, ego faciam te Mościpanie”.
8. W czasie wolnym
najbardziej lubi Pan…
Spotykać się z przyjaciółmi, grać w planszówki i czytać
książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz