Sir John Hawkins był jednym z najbardziej znanych admirałów
angielskich z okresu panowania Elżbiety I. Odegrał bardzo ważną rolę z walkach
z Wielką Armadą, miał też jednak i o wiele mroczniejszą stronę. Dorobił się bowiem
majątku na handlu niewolnikami, porywanymi z Afryki. Miało mu to przynieść tak
duże profity, że uwzględnił motyw czarnego niewolnika w swoim herbie (jak widać
powyżej). Często był to jednak biznes niebezpieczny, gdyż afrykańskie plemiona
zażarcie walczyły z łowcami niewolników. Dziś przytoczę drobny fragment właśnie o tym. W 1567 roku Hawkins, w czasie
korsarskiej wyprawy przeciw Hiszpanom, postanowił dorobić sobie nieco, organizując
rajd po niewolników. 18 listopada jego flotylla dotarła do wysp Zielonego Przylądka,
tu jednak Anglicy napotkali zażarty opór. Oddajmy głos samemu Hawkinsowi:
Wylądowaliśmy tam w
150 ludzi, mając nadzieję na pochwycenie czarnych; udało się jednak złapać
tylko kilku, a wszystko to przy dużych stratach wśród naszych ludzi, głównie z
powodu zatrutych strzał, którymi strzelali krajowcy. Z początku szkoda z powodu
[tych strzał] była nikła, jednak [niedługo potem] zmarli praktycznie wszyscy
którzy odnieśli jakąkolwiek ranę [od strzał], umierając w przedziwny sposób, z
zaciśniętymi szczękami, w ciągu dziesięciu dni od zranienia, nawet po tym jak
już zabliźniły im się rany. Jam był jednym z najgorzej rannych, jednak – dzięki
niech będą Panu – uszedłem z życiem.
Podany przez Hawkinsa opis zgonu dotyczy oczywiście tężca (tetanus), owa zaciśnięta szczęka to
szczękościsk (trismus),
charakterystyczny dla tej choroby.
Ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńTrochę to dziwne, żeby tężec był dla XVI-wiecznego człowieka 'przedziwny'.
Niby w gorących, wilgotnych miejscach występuje częściej, ale w czasach przed-szczepionkowych zabijał chyba na całym świecie?