Szperając ostatnio w sieci znalazłem kilka kolorowych plansz z prac Karola Lindera. Ich widok mnie rozczulił, bo pamiętam z dzieciństwa, jak z ogromną fascynacją podziwiałem te rysunki, zwłaszcza dotyczące XVII wieku. Teraz wiem już oczywiście, ile jest tam błędów i niedoróbek, łatwo też tropić źródła z których rysownik zaczerpnął inspirację, niemniej jednak miło się na sercu robi, jak je sobie poprzeglądam. Można pewnie tylko pomarzyć o nowej edycji jego prac - mimo dyskusyjnej rzetelności historycznej na pewno bym takie reprinty kupił...
Oczywiście nie mogło też zabraknąć osławionego arkebuzera od lisowczyków ;-)
OdpowiedzUsuńA tu nawet opisanego jako arkabuzer polski ;)
OdpowiedzUsuńMam ten album w piwnicy :-) chcesz to poszukam :-)
OdpowiedzUsuńBaaaa, pytanie - jak znajdziesz to biorę :)
OdpowiedzUsuńCzolem, dobre przypomnienie :) Imci Linder i jego album to byla kropla w morzu potrzeb :) , imci Kobylinski troche probowal, az przyszedl imci Morawski i rozmalowal cala epoke napoleonska... Lindera warto by wydac do okresu XVI-XVII wiek, z obfitym komentarzem, tekstem i rysunkami . Nota bene w PRL-owskim Zolnierzu Polskim tej pieknej tablicy z krolami i hetmanami nie bylo (jak mnie pamiec nie myli).
OdpowiedzUsuńTa tablica była w "Żołnierzu Polskim" (gazecie znaczy się), pamiętam pachołka z koniem :)
OdpowiedzUsuńIscie cartoonowy styl :)
OdpowiedzUsuńBledy bledami, ale istota jest dla mnie to kiedys takie plansze wogole powstawaly.
A obecnie wciaz tylko przedruki i przedruki, az sie nie da patrzec.
Dzis ani specjalnie nie uswiadczy sie nowych tablic, ani pojedynczych rysunkow. Ot, rzadkosc, w dodatkach do Rzeczpospolitej i w sumie tyle.