Przeglądając
materiały do „Potopu” – prace nad dodatkiem do OiM idą pełną parą – znalazłem w
artykule Larsa Tersmedena bardzo ciekawe zestawienie „etatowej” ilości wozów
taborowych w armii szwedzkiej. Może kogoś to zainteresuje, rzadko przecież
dysponujemy dokładniejszymi informacji na ten temat.
Kompanie w
regimencie kawalerii miały przydział sześciu wozów:
- czterech transportowych
dla ekwipunku i zaopatrzenia kompanii
- jednego
dla rotmistrza
- jednego
markietańskiego
Dodatkowo
regiment miał kolejne dziesięć wozów, zapewne na ekwipunek i zaopatrzenie na
szczeblu całej jednostki.
Kompanie w regimencie piechoty i dragonii miały
przydział czterech wozów:
- trzech transportowych
dla ekwipunku i zaopatrzenia kompanii
- jednego
markietańskiego
Dodatkowo
regiment miał kolejne dziewięć wozów, zapewne na ekwipunek i zaopatrzenie na
szczeblu całej jednostki.
Typowy
regiment złożony z ośmiu kompanii miałby więc 58 wozów (kawaleria) lub 41 wozów
(piechota/dragonia). Każdy z powyższych wozów miał być zaprzężony w cztery
konie. Jednak biorąc pod uwagę, że wszyscy oficerowie mieli większą ilość koni
służbowych, mogli mieć dodatkowe wozy do przewozu prywatnych rzeczy –
prawdopodobnie jednak musieli za takie wozy płacić z własnej kieszeni (chociaż konie
były „na etacie” jednostki i oficerowie otrzymywali na nie przydział żołdu).
Oczywiście problem z taborami jest taki, że każdej jednostce towarzyszyły
liczne tabory „dodatkowe”, należące do oficerów, żołnierzy, ich rodzin i
wszelkiej maści kupców i rzemieślników ciągnących za wojskiem. Cytowałem kiedyś
zapisek Patricka Gordona dotyczący szwedzkiego garnizonu opuszczającego Kraków:
Tam na 40
maszerujących kompanii mamy 317 wozów taborowych, 46 kolas i 27 karet. Widzimy
więc że, jak to zwykle bywało, praktyka znacznie różniła się od teorii.
Na stronie Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie jest skan miedziorytu w wysokiej rozdzielczości:
OdpowiedzUsuńhttp://www.muzeumwp.pl/images/kalendarium/2130,bitwa-pod-guzowem,1,1343731176.jpg