Wspominałem kiedyś o specyficznej polsko-szwedzkiej ‘wojnie’
na tytuły królewskie, której ślady możemy odnaleźć w licznej korespondencji i
źródłach z epoki. Oczywiście rozbudowane tytuły nie były tylko domeną polskiej
i szwedzkiej dyplomacji, każdy szanujący się władca mógł się poszczycić nader
ciekawym tytułem który równie dobrze brzmiał ogłoszony przez herolda jak i
widniejąc w nagłówku oficjalnego listu. Zobaczmy więc, na przykładzie
korespondencji XVII-wiecznej, jak określali się chanowie tatarscy – ja
osobiście jestem zauroczony…
W 1635 roku tak oto tytułowano chana Inayeta Gireja w
liście do króla Władysława IV:
Wielkiej Ordy,
wielkich narodów, stolice krymskiej, pól kykpczackich, niezliczonych Tatarów,
niezmiernych Nachayców [Nogajów] i między górami będących
Czerkiesów, i bez osiedla żyjących Tatów [plemiona pochodzenia perskiego,
żyjące w tym czasie na Krymie], prawej i
lewej strony stu, dziesięci, tysięcy, tumanów [chodzi chyba o ‘tumenów’, w
znaczeniu jednostek administracyjnych i wojskowych Wielkiej Ordy] wielki car i wielki krymski chan, wywyższony, ogromny, ozdobny,
najjaśniejszy, wielmożny, miłosierdzie nad ludem pospolitym trzymający, Inaiet
Giray chan.
Dwa lata później kałga sułtan Islam Girej tytułował się
następująco:
My, Wielkiej
Hordy i wielkich państw krymskich, wielkich gór i szerokich pól tackich i
nachayskich, cerskieskich, po lewej i prawej stronie wielkich wojsk wiary muzułmańskiej
wielki carowicz i kałga krymski, Islam Gieray sołtan.
W dokumentach ugody zborowskiej z 1649 roku chan Islam
III Girej nazwany jest wolnym Wielkiej
Ordy carem Islan Giereiem, cerkaskim, nahaiskim, perekopskim, petiorskim,
szemskim i chanem krymskim, przyjacielem i bratem [sic!].
Z kolei w 1668 roku chan Adil Girej potwierdzając zawartą
rok wcześniej umowę podhajecką tytułował się nader skromnie:
Wielkich Ord,
wielkiego państwa, stolice krymskiej, i ord kipczackich, i bez liczby ordy, i
Nahaiów, Tatów i Tumanów, w górach czerkieskich wielki car, wielki Adilgirey
chan.
Bystroń by się ucieszył... Megalomania narodowa, w jakże poetyckim wydaniu!
OdpowiedzUsuń