Pisałem ostatnio jak to pan Jan Poczobut Odlanicki i jego koledzy potykali się z dragonią. Przypomniało mi to, że nasz towarzysz husarski był osobą nader krewką i często opisywał swoje pojedynki z czasów służby wojskowej. Przejrzałem więc jeszcze raz jego pamiętniki, starając się wynotować przypadki z okresu do 1667 roku:
- we wrześniu 1658 roku, kiedy pan Jan służył (jako 18-latek) po kozacku w chorągwi pospolitego ruszenia, pojedynkował się w obozie armii litewskiej z niejakim Hołubockim. Gdy walczących oddzielono od siebie i pan Jan miał schować szablę do pochwy, Hołubocki znienacka ciął Poczobuta przez plecy, raniąc w łopatkę. Musiał się za to tłumaczyć przed oficerami, czego nie omieszkał z satysfakcją podkreślić pan Jan w swoich zapiskach
- także jesienią tegoż roku pan Jan stojąc na straży, powadził się z towarzyszem spod swojej chorągwi, Ussakowskim. Po zejściu z posterunku panowie szlachcice stanęli do pojedynku, o którym Poczobut napisał lubo w młodym wieku, mocnom się oparł, dawszy mu upominek przez nos.
W 1659 roku Poczobut, zasmakowawszy wojaczki, odkupił od brata poczet husarski i stanął pod chorągwią hetmana polnego Gosiewskiego. W czasie służby miał niejedną okazję do pojedynków:
- 28 lutego 1660 pan Jan trafunkiem [przez przypadek] przez drzwi w stopę postrzelił czeladnika jednego z towarzyszy własnej chorągwi husarskiej. Pechowy pocztowy został śmiertelnie ranny i zmarł po dwóch tygodniach. Poczobut ubolewał nad przypadkową śmiercią, za co mię Boże mój miłościwy nie karz, ale bądź miłościw, bom go wcale i nie znał
- 15 sierpnia 1660 roku Poczobut, tym razem już jak najbardziej świadomie, stanął do pojedynku z towarzyszem Kazimierzem Jurewiczem. Stawką pojedynku było miejsce w rejestrze chorągwianym. Pan Jan wygrywał już pojedynek, gdy został zaatakowany przez kilku (zapewne zbytnio za nim nieprzepadających) towarzyszy z chorągwi, którzy chcieli wziąć go na szable. Poczobut został jednak ocalony przez towarzyszy z innych chorągwi, którzy interweniowali w porę i ocalili go od rozsiekania. Dzięki temu pojedynkowi zachował swoje miejsce w rejestrze
- Z kolei jesienią 1661 roku pan Jan musiał stanąć przeciw kolejnemu towarzyszowi spod swej chorągwi, Krzysztofowi Szumskiemu. Poczobut i ten pojedynek wygrał, dałem mu raz łeb dobrze, że aż kulka wywrócił i kostki ze łba potem wybierał. Kilku towarzyszy było świadkami całego zdarzenia i złożyli zeznanie, w którym stwierdzili że Poczobut nie jest winny gdyż to Szumski dążył do starcia
- styczeń 1662 roku pan Jan zaczął od burdy pomiędzy towarzyszami i czeladzią z kilku chorągwi, wziął udział w potyczce wspierając pewnego znajomego. W tej zwadzie jak ją lapidarnie określił, zginął jeden pocztowy, a siedemnastu uczestników starcia odniosły rany. Sam Poczobut stracił w walce szablę i mało mię nie rozsiekano
- 2 sierpnia tegoż roku Poczobut miał stanąć do pojedynku ze Stanisławem Wołkiem, porucznikiem chorągwi kozackiej Stanisława Jana Lipnickiego. Zabroniono jednak odbycia tego pojedynku, doszło też do pogodzenia zwaśnionych stron. Pięć dni później, gdy pan Jan uczestniczył w mszy, czeladź z jednej z chorągwi litewskich napadła na jego husarski poczet i okrutnie pobiła ją, jak stwierdził pan Jan, bez powodu. Doszło do ogólnej zwady, w wyniku którego polała się krew po obu stronach. Poczobut kolejnego dnia wdał się w burdę z pijanymi towarzyszami, raniąc jednego, nazwiskiem Jałosz (Jałosza), szablą w rękę. Starszy brat rannego próbował potem z zasadzki ustrzelić pana Jana, kilka razy strzelając do niego przez okno.
- 13 sierpnia Poczobut wdał się w kolejną serię zwad, raniąc jednego z towarzyszy spod chorągwi Nowickiego. Kolejny towarzysz spod chorągwi rannego, Snarski, zaatakował i ciężko zranił Poczobut, tnąc go w róg głowy, żem się na nogach nie ostał. Ciężko rannego pana Jana okradziono z ubrania (sic!) i musiał poświęcić dłuższy czas na dojście do zdrowia
- rok 1662 zakończył w grudniu pojedynek z towarzyszem Michałem Rajeckim, spod chorągwi Judyckiego, gdzie pan Jan zranił przeciwnika w rękę
- w czerwcu 1663 roku Poczobut ciężko zranił w burdzie Floryana Strawińskiego z drugiej chorągwi husarskiej hetmana polnego. Zaciąłem trzy razy w obie ręce, w jedną raz, w drugą dwa razy, za com mocno potem w obozie przybeczał. Poczobutowi groziła za to starcie infamia a nawet kara na gardło, udało mu się jednak załagodzić sytuację, płacąc Strawińskiemu 500 złotych i godząc się z nim
- 3 listopada 1664 roku Poczobut został w karczmie wyzwany przez Unichimowskiego. Zelżony pan Jan bezlitośnie ukarał przeciwnika, raniąc go w głowę i rękę. Doszło do ogólnej zwady, w toku której przez przypadek (niezła musiała być zadyma) Poczobut odciął rękę swojemu koledze Samuelowi Zabuskiemu, towarzyszowi husarskiej chorągwi JKM. Sam pan Jan sztychowy raz w rękę dostał jednak udało mu się uniknąć większych ran
- 4 marca 1665 roku Poczobut wziął udział w starciu z dragonią Floka, co opisałem niedawno w osobnym wpisie
- 12 lipca tegoż roku pan Jan strzelał się (jaka miła odmiana od tego wymachiwania szablą) z towarzyszem Bohdanem Aleksandrowiczem z husarskiej chorągwi kanclerza Krzysztofa Paca. Aleksandrowicz spudłował, a pan Jan postrzelił pod przeciwnikiem konia
- 30 grudnia 1666 roku doszło do zwady o upatrzoną panienkę jedną do wiekuistej przyjaźni. Pan Jan pokonał pana Brzuchańskiego, który wyzwał Poczobut na pojedynek. Tylko interwencja sekundantów spowodowała, że pan Jan nie zdołał w gębę wyrżnąć przeciwnika.
Jak więc widzimy pan Jan był w gorącej wodzie kąpany i chętnie sięgał po szable by rozwiązać swoje problemy. Miał przy tym dużo szczęścia i spore umiejętności szermiercze, bo najczęściej wychodził ze starć bez szwanku, za co zawsze gorliwie dziękował Najwyższemu.
Pieniacz?:) Swoją drogą, ciekawe czemuż to nie cieszył się sympatią towarzyszy z własnej chorągwi.
OdpowiedzUsuńNa początku mogło im się nie podobać, że taki młody ma poczet dosyć wysoko w rejestrze chorągwi. Potem musiano go jednak w chorągwi lubić, w 1662 i 1664 wybrano go na deputata w sprawie odbioru hiberny.
OdpowiedzUsuńA jak wyglądał, rejestr chorągwi. Pozycja w nim zależała wyłącznie od majątku?
OdpowiedzUsuńGeneralnie pierwsze trzy pozycje były stałe: rotmistrz, porucznik, chorąży. Pozycja towarzystwa mogła zależeć od wielu rzeczy, głównie od relacji z rotmistrzem (zaufany klient czy sługa był wyżej niż ktoś kto miał słabsze połączenie z dowódcą), majątku, wielkości pocztu, doświadczenia. To z reguły była pewna wypadkowa kilku, a nie tylko jednej rzeczy.
Usuń