niedziela, 13 listopada 2011

Tornische nycklar

14 października 1703 roku saski garnizon Torunia skapitulował przed armią szwedzką Karola XII – trwające od maja tegoż roku oblężenie dobiegło nareszcie końca. O losach wziętych do niewoli Sasów już kiedyś pisałem, teraz słów kilka o tym co stało się z samym miastem. Jak to było w zwyczaju zwycięskich Szwedów, w mieście zarekwirowano 136 dział i 8000 sztuk broni palnej, łupem tryumfatorów padły także rozliczne dzwony kościelne (jeden wciąż zdobi katedrę w Uppsali). Boleśnie po kieszeni mieszczan uderzyła wysoka kontrybucja – 100 000 riksdalerów – oprócz której różnorakie dodatki gratyfikacyjne dla zasłużonych oficerów Karola XII. Z toruńskich łupów do tej pory w szwedzkich zbiorach zachował się nader ciekawy element. Są to tzw. Tornische nycklar, czyli klucze toruńskie. Jest ich aż 61, acz część pochodzi z Elbląga, które to miasto wpadło w ręce Szwedów 10 grudnia 1703. Dla porównania z Toruniem- Elbląg utracił  180 dział, kontrybucja miasta na rzecz zdobywców wynosiła aż 260 000 riksdalerów. Klucze są różnej wielkości , w spisie zbiorów sporządzonym w 1803 roku figurują jako 61 większych lub mniejszych kluczy. Zapewne przekazano je w ręce Szwedów w czasie podpisywania układów kapitulacyjnych, niestety możemy się tylko domyślać jakie było ich przeznaczenie. Z jednej strony były na pewno symbolem – jako ‘klucze do miasta’ – z drugiej, dosyć prozaicznie, musiały otwierać najważniejsze miejskie zamki, jak te w bramach czy arsenałach miejskich. Może to i mniej znany łup, ale niewątpliwie ciekawy. 

5 komentarzy:

  1. Przeczytałem kiedyś, że w Szwecji jest cała masa dóbr zrabowanych w czasie wojen, kiedy to ich armie przewalały się przez nasze terytorium?

    OdpowiedzUsuń
  2. I są tam dobra nie tylko zdobyte/zrabowane w Polsce, ale też wszędzie tam gdzie dotarła armia szwedzka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mają faktycznie sporo łupów - od książek po działa - jednak przez lata wiele uległo zniszczeniu, zwłaszcza przy okazji kilku pożarów zamków w których się znajdowały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Te klucze pewnie otwierały zamki różnych drzwi Ratusza Staromiejskiego. Były już bezużyteczne, ponieważ ten - jak wiadomo - podczas oblężenia w 1703 roku poszedł z dymem.
    A tak bardziej poważnie, jeśli chodzi o zagrabione dobra. W szwedzkich zbiorach zachowało się tego wiele. Dawni najeźdźcy o to dbają, a polscy uczeni mogą dzięki temu badać rzeczy, jakich pewnie by dziś w Polsce nie uświadczyli. Aby daleko nie szukać - niektóre skarby przed udało się przedwojennym polskim władzom wyrwać ze szwedzkiej niewoli. W glorii i chwale przyjechały one do Warszawy, gdzie we wrześniu 1939 roku szlag je trafił, razem z całym Zamkiem Królewskim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fakt, to takie szczęście w nieszczęściu, że je Szwedzi zrabowali, ale, tak jak piszesz, dzięki temu wiele rzeczy (zwłaszcza dokumentów) przetrwało zawieruchę I i II wojny światowej.

    OdpowiedzUsuń