Nietypowy przykład, w którym magnat stawił się z prywatnym wojskiem do kampanii, acz oddział ten nie wzbudził, delikatnie rzecz biorąc, entuzjazmu świadków. Rzecz działa się w lipcu 1581 roku, w czasie przygotowań do wyprawy na Psków. Marszałek wielki litewski, który stawił się na czele nie barzo k’rzeczy husarzy to Mikołaj Krzysztof Radziwiłł, zwany Sierotką. Z kolei marszałkiem nadwornym, którego żołnierzy byli nieco lepszej jakości, był Albrecht Radziwiłł. Ciekawy jaki był powód, dla którego Sierotka wystawił taki a nie inny oddział? Chyba nie problemy natury finansowej…
Niż do namiotów swych wjachał, w drodze pod zamkiem, marszałkowie dwaj litewscy, wielki i nadworny, pokazali poczty swe jezdne. Wielki 120 usarzów, wiera nie barzo k’rzeczy, szkapy jakieś nikczemne i niemal wynędzone. Ów drugi pokazał 60 koni, przecie nie złych. Nie wiem czemu ów starszy tak się pokazał. Widzę, że niedbale teraz, albo się na kogo gniewa, albo mu coś nie miło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz