środa, 17 marca 2010

Jak książę Adolf do Polski wędrował

Poniższy tekst jest moją próbą zebrania informacji dotyczących mniej znanego epizodu wojny pruskiej ('o ujście Wisły) 1626-1629. Nie jest to na pewno próba ze wszech miar udana, gdyż nie mam dostępu do wszystkich źródeł, potraktujmy ją więc jako dobry początek...

W ‘Diariuszu albo Summa spraw i dzieł wojska kwarcianego w Prusiech na usłudze Jego Królewskiej Miłości przeciwko Gustawowi Książęciu Sudermańskiemu będącego w latach 1626, 1627 i 1628’ zamieszczonym w 'Pamiętnikach o Koniecpolskich' znajdujemy notkę z 1627 roku o przybyciu (w okolicach bitwy pod Tczewem) do obozu polskiego 'Xsiecia Olsztyńskie od Cesarza Jego Mści we 3000 ludzi pieszych'. Chodzi tu z dużą dozą pewności o ks. Adolfa von Holstein-Gottorp, cesarskiego pułkownika, który z rozkazu Wallensteina miał wesprzeć armię koronna. Czy jednak faktycznie dotarł on ze swoimi żołnierzami do Polski? Znalazłem informacje świadczące o tym, że jego regiment (faktycznie rekrutowany jako jednostka wysłana na pomoc Polakom) został po drodze rozproszony przez ex-duńskich najemników i jego historia wydaje się dość pogmatwana. Dzięki ogromnej pomocy ze strony Daniela Staberga i Grzegorza Jacka Brzustowicza (za którą to pomoc jestem niezwykle wdzięczny!) udało mi się w pewnym stopniu odtworzyć losy owego regimentu.

Kilka prac w których możemy znaleźć informacje na temat losów regimentu ks. Adolfa:

- Adam Szelągowski w pracy ‘O ujście Wisły. Wielka wojna pruska' podaje nam dosyć szczegółowy opis wypadków. Żołnierze ks. Adolfa zostali zaskoczeni przez wojska dowodzone przez Mitzlaffa (byli to ex-duńscy żołnierze ‘osieroceni’ po śmierci generała Mansfelda) nieopodal Byczyny i regiment cesarski został ‘zniesiony do szczętu’. Sam książę , utracił cały dobytek w starciu pod Łubnicami i schronił się w Głuchowie, należącym do kanclerza koronnego Wacława Leszczyńskiego. Jak sądzę Szelągowski oparł opis starcia o list Leszczyńskiego, pisany do Piotra Gembickiego, a datowany na 31 lipca 1627 roku.

Co ciekawe, Szelągowski kilka stron dalej powtarza informacje o ‘3000 piechoty pod wodzą księcia holsztyńskiego’ które miały dotrzeć do polskiego obozu pod koniec sierpnia tegoż roku. Z jednej strony wygląda to na powtórzenie informacji ‘Diariusza…’, z drugiej być może faktycznie ks. Adolf zdołał zebrać część swoich żołnierzy i na ich czele dotarł do Polaków? Poniżej nieco więcej informacji o późniejszych losach regimentu.

- Grzegorz Jacek Brzustowicz w swojej pracy ‘Bitwa pod Granowem 1627’ podaje jeszcze dokładniejszy opis starcia. Dużą pomocą służy tu zapewne oparcie się o informacje z pracy J.O. Opla ‘Der Niedersachsis – danische Krieg’, Bd. III ( Halle-Magdeburg 1894), będącej opracowaniem ‘duńskiego’ etapu Wojny Trzydziestoletniej. Dowiadujemy się więc, że ks. Adolf z trudem obronił się przed napastnikami w Łubieńcach, spalono kwatery jego wojsk w Dziechowicach i Dupine, gdzie poległa większość obrońców. Żołnierze Mitzlaffa splądrowali także Byczynę. Dodatkowo jeden oddział ks. holsztyńskiego został pokonany przez duńskich rajtarów pułkownika Baudissina.

G.J. Brzustowicz w dalszej części swej pracy podaje jeszcze jedną ważną informację. W listopadzie 1627 roku oficerowie cesarscy zawarli z księciem pomorskim Bogusławem XIV umowę o zakwaterowaniu ich oddziałów na terenie podległym księciu. Na obszarze Księstwa Wołogoskiego znajdujemy 10 kompanii (czyli pełny regiment) ks. holsztyńskiego. Okres służby Holsteina przy armii polskiej musiał być raczej krótki - książę Bogusław XIV z Wołogoszczy 26 października (5 listopada) 1627 roku wydał instrukcję dla swych posłów, którzy mieli udać się do Wallensteina i między innymi przypomnieć „liczne zapewnienia cesarskie, że nie będzie się żądać od księcia żadnych pozwoleń na przemarsze i kwaterunki. Mimo tego książę Adolf von Holstein przemierzał ziemie księcia Bogusława bez pozwolenia” [podziękowanie dla p. G.J. Brzustowicza za podesłanie mi informacji z owego listu]

- Alphons von Wrede w monumentalnej pracy ‘Geschichte der K. und K. Wehrmacht : die Regimenter, Corps, Branchen und Anstalten von 1618 bis Ende des 19. Jahrhunderts’ podaje informację, że regiment ks. Adolfa wpadł w duńską zasadzkę pod Pitschen (Byczyną)

- Axel Larsen Liljefalks w ‘Kejserkrigen’ (kolejne, chyba najlepsze opracowanie ‘duńskiej’ fazy wojny) opisuję atak duński jako przypadkowy – żołnierze Mitzlaffa starali się uniknąć pościgu kawalerii cesarskiej. Ks. Adolf, starając się zejść z drogi duńskim najemnikom, rozbił obóz w okolicy Byczyny. Na skutek nieostrożności żołnierzy (gros żołnierzy księcia to rekruci) dali się oni zaskoczyć przeciwnikowi – wielu zginęło, reszta została rozproszona.

Jak więc wyglądała kwestia faktycznego przybycia ks. Adolfa z 3000 żołnierzy do obozu polskiego w świetle faktów, że jego regiment poniósł tak dotkliwą porażkę? Oxenstierna w swoim liście z 14 lipca 1627 roku potwierdził przybycie regimentu Holsteina do armii polskiej, tyle tylko że według niego nie liczył on 3000 ludzi. Kanclerz określił wszystkie posiłki jakie otrzymał Koniecpolski po bitwie na 3000-3500 żołnierzy piechoty, dodając że było to kilka nowych polskich jednostek (wymienia regiment Dönhoffa - 700 żołnierzy) + regiment cesarski. Z 'Diariusza...' wiemy, że po bitwie do obozu polskiego istotnie dotarł nowy regiment Dönhoffa (w tekście oceniany na 1200 żołnierzy) oraz nowa rota Butlera (200 żołnierzy). Po nim nadciągnąć miał Holstein (według 'Diariusza...' w 3000 ludzi), po nim regiment drugiego Dönhoffa (400 ludzi) i 400 piechoty polskiej Tryzny (?).

W 'Wojsku i skarbie...' Wimmera znajdujemy dane o owych regimentach - Gerard Dönhoff miał mieć 1042 porcje, Magnus Ernest Dönhoff miał mieć 767 porcji, Butler 300 porcji (czyli regiment Gerarda D. + Butlera dawałby faktycznie prawie 1400 ludzi, ale tylko w stanach etatowych). Co ciekawe, według prof. Wimmera polska rota Tryzny nie została utworzona – znów problem interpretacji źródeł.

Wydaje się niemal pewne, że 3000 to etatowy stan regimentu, który w chwili utworzenia liczyła aż 15 kompanii, przejściowo zmniejszył się do 7 (czyżby na skutek akcji Mitzlaffa?), żeby od 1627 (zimy 1628?) liczyć typowe 10 kompanii. Nie wiem jednak, czy tak duża liczba kompanii na początku miałaby wskazywać, że regiment był liczniejszy niż standardowy cesarski, być może kompanie były mniejsze i wzorem niektórych regimentów LK liczyły 200 żołnierzy Mimo sporych strat poniesionych w walce z Mitzlaffem ks. Adolf musiał zebrać rozbitków i z nimi dotrzeć do obozu Koniecpolskiego. Regiment nie bardzo chyba nadawał się do walki – nie udało mi się znaleźć informacji o jego udziale starciach ze Szwedami na przełomie lata/jesieni 1627 roku, za to jego żołnierz wdawali się w burdy z wojakami polskimi.

Tadeusz Korzon w 'Dziejach wojen i wojskowości w Polsce. T.2 Epoka przedrozbiorowa', pisząc o wydarzeniach z roku 1628 roku wspomina (o Koniecpolskim) - 'Miał już nawet w ubiegłym roku przysłany korpusik posiłkowy trzechtysięczny pod dowództwem Adolfa, księcia Holzacji, który zresztą okazał się nieużytecznym i odprawiony został po burdach i kłótniach z żołnierzami polskimi'. Burdy owe opisane są w ‘Diariuszu…’ - żołnierze księcia pokłócili się z polskimi piechurami w obozie, doszło do pyskówki, której hałas ściągnął polskiego sędziego wojskowego. Ten nakazał rozgonić całe towarzystwo i zaaresztował jednego z żołnierzy cesarskich. Na wieść o tym piechota cesarska zebrała się i dowodzona przez 'obersztera' (pytanie tylko czy chodzi tu o ks. Adolfa czy też jednego z jego oficerów) odbiła więźnia. Interweniował sam hetman Koniecpolski o ów 'oberszter' wylądował w pace (dlatego jakoś trudno mi przyjąć, że to właśnie książę holsztyński).

Księciu holsztyńskiemu udało się więc uratować swój regiment, po niezbyt fortunnej kampanii wrócił bowiem do armii cesarskiej. Przez pewien czas oddział pełnił służbę garnizonową, po czym los rzucił go znów przeciw Szwedom. Tym razem jednak nie był to los łaskawy. 17 września 1631 roku na krwawym polu bitewnym pod Breitenfeld Szwedom udało się to czego nie dokonali duńscy najemnicy pod Byczyną. Około piątej po południu, gdy armia katolicka w panice uciekała przed tryumfującymi siłami protestanckimi, jedynym oddziałem lewego skrzydła który nie uciekał był właśnie regiment ks. Adolfa. Liczący na początku bitwy ok. 1500 żołnierzy, ustawił się w najeżonego pikami ‘jeża’ i odparł trzy lub cztery szarże szwedzkiej kawalerii. Generał Baner kazał jednak podciągnąć działa regimentowe i oddziały muszkieterów – skoncentrowany ogień zmasakrował cesarskich żołnierzy, ich formacja rozpadła się. Na to czekała szwedzka jazda – tym razem szarża okazała się ostatnią. Tylko 300 żołnierzy regimentu ocalało, reszta zginęła lub dostała się do niewoli. Ks. Adolf von Holstein-Gottorp, śmiertelnie ranny, zmarł tej samej nocy w szwedzkiej niewoli…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz